Sobota, 25 lipca 2015
Orzysz
Orzysz - jak byłem w wieku poborowym nazwa tego miasta budziła grozę. Mitycznie miejsce gdzieś na pod ruską granicą, polski odpowiednik zesłania na Syberię. Naturalnie nie mogłem się powstrzymać, aby korzystając z okazji nie zaliczyć go na rowerze. Dzień na jazdę nie był najlepszy, bo było gorąco i duszno. Rano z Dorotką popływaliśmy rowerem wodnym po jeziorze, więc w nogach miałem już swoje kilometry wykręcone :) Łaskawie zostałem wypuszczony na rower o 14 więc w najgorszy upał. Cóż, nie ma co wybrzydzać i trzeba korzystać z okazji.
Jeszcze dobrze nie ruszyłem a już zaliczyłem miłe spotkanie. Hmmm kogo to ona mi przypomina.... ;)
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80347,81688,orig.jpg)
Żabka najwyraźniej miała mi coś do powiedzenia
Wymyśliłem, że pojadę w kierunku Orzysza przez lasy, w których ponoć są śladu umocnień z okresu I Wojny Światowej. Linia frontu. Najpierw wizyta w sklepie po picie na drogie, krótka jazda główną drogą i skręt w kierunku przesmyku pomiędzy jeziorami. Przesmyk został sztucznie usypany, bo biegła tam w czasach przez 45 linia kolejowa. W necie napisali, że jest tam punk widokowy, z którego widać 3 jeziora na raz. Trochę ktoś przesadził, albo miał 3 metry wzrostu.
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80348,81690,orig.jpg)
Punkt widokowy. Dwa jeziora od biedy widać
Za to przejazd nasypem bardzo fajny. Wąska droga i bardzo strome skarpy. To tafli wody ładnych kilka metrów.
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80349,81692,orig.jpg)
Nasyp, pod spodem można przez tunel przepłynąć kajakiem
Po dojechaniu do wsi Ublik zanurzyłem się w lasy. Pomimo, że jechałem szlakiem rowerowym nie znalazłem żadnych śladów po fortyfikacjach. Szkoda, za to droga zrobiła się całkiem niezła jak na Mazurskie standardy.
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80350,81685,orig.jpg)
Zamiast bunkrów krzyże
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80351,81687,orig.jpg)
Droga po wyjechaniu z lasu
W szpalerze drzew owocowych dotarłem do wsi Pianki. Tam powalczyłem z pokusą pojechania nad Śniardwy, po którym dwa dni wcześniej pływaliśmy i skierowałem się w kierunku Orzysza.
Mała dygresja specjalnie dla miłośników wschodniej kuchni :) Jak wracaliśmy z nad Śniardw to zatrzymaliśmy się na kolację, w "Wiejskim Zajeździe" w Strzechach Wielkich. Zamówiłem cepeliny. Na szczęście kelnerka ostrzegła mnie, że dwa w porcji to dużo i można jednego. To co dostałem przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. To był HINDENBURG. Gigantyczna ziemna klucha z pysznym mięsem z ziołami i gęstą wiejską śmietaną. Zjadłem z najwyższym trudem...prawie całego. Takie coś kosztowało...8 zł :) Jak dla mnie, przyzwyczajonego do kulinarnych standardów szczecińsko-nadmorskich to szok.
Schodząc z kulinarnego Olimpu na ziemię, a raczej rower to Orzysz przywitał mnie przejazdem kolejowym i różnymi tablicami, które utrudniały zrobienie zdjęcia z tabliczką miejscowości.
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80353,81691,orig.jpg)
Jakoś się udało
Przejechałem przez miasto tam i z powrotem szukając przy okazji jeziora. Miasto jak miasto upiorów z mrocznej przeszłości nie znalazłem, choć wiem, że na południe nadal jest poligon, więc może tam mieszkają. Jezioro za to ładne, mroczne, otoczone gęstymi lasami.
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80354,81693,orig.jpg)
Jezioro Orzysz. Jezioro jest duże, ciągnie się jeszcze hen hen daleko na wschód
Z Orzysza skierowałem się na północ, kochaną ruchliwą drogą nr 63. Na początku była nawet DDR, dość ciekawa, bo falista. Niestety na zdjęciu nie widać, ale nawierzchnia od przejazdu opadała i wznosiła się do kolejnego przejazdu i tak dalej. Dość śmiesznie to wyglądało z perspektywy.
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80355,81695,orig.jpg)
DDR w Orzyszu
Falista DDR dość szybko się skończyła i do zjazdu w polną tarkę walczyłem o przeżycie na jezdni. Droga to ciągłe hopki. Nawet fajnie bo nie nudno. Po drodze jeszcze widząc jeziorko obniżeniu terenu zjechałem aby mu się przyjrzeć. Kilkadziesiąt metrów w górę i dół po dziurach zostało nagrodzone taki widokiem...
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80357,81699,orig.jpg)
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80359,81703,orig.jpg)
Jezioro Stoczek
Dalej do hoteliku już bez przygód. Tylko dziewczyna w wiejskim sklepiku ucieszyła się widząc mnie trzeci raz w ciągu dwóch dni jak kupuję picie...
Dystans może nie był duży, ale po wcześniejszym pedałowaniu na rowerze wodnym i jeździe w upale i duchocie uznałem, że zasłużyłem na nagrodę....
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80361,81698,orig.jpg)
Prawdziwy mód z mazurskich łąk :)
Wieczorem przyszła solidna burza i miałem okazję zobaczyć co potrafi wydarzyć się na jeziorze w kilka chwil. Buwełno ( 8km długość, powyginane i ze 200-300 metrów szerokości) momentalnie pokryło się falami jak na morzu podczas sztormu. Trwało to może z 10 minut, ale wrażenie było piorunujące.
Jeszcze dobrze nie ruszyłem a już zaliczyłem miłe spotkanie. Hmmm kogo to ona mi przypomina.... ;)
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80347,81688,orig.jpg)
Żabka najwyraźniej miała mi coś do powiedzenia
Wymyśliłem, że pojadę w kierunku Orzysza przez lasy, w których ponoć są śladu umocnień z okresu I Wojny Światowej. Linia frontu. Najpierw wizyta w sklepie po picie na drogie, krótka jazda główną drogą i skręt w kierunku przesmyku pomiędzy jeziorami. Przesmyk został sztucznie usypany, bo biegła tam w czasach przez 45 linia kolejowa. W necie napisali, że jest tam punk widokowy, z którego widać 3 jeziora na raz. Trochę ktoś przesadził, albo miał 3 metry wzrostu.
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80348,81690,orig.jpg)
Punkt widokowy. Dwa jeziora od biedy widać
Za to przejazd nasypem bardzo fajny. Wąska droga i bardzo strome skarpy. To tafli wody ładnych kilka metrów.
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80349,81692,orig.jpg)
Nasyp, pod spodem można przez tunel przepłynąć kajakiem
Po dojechaniu do wsi Ublik zanurzyłem się w lasy. Pomimo, że jechałem szlakiem rowerowym nie znalazłem żadnych śladów po fortyfikacjach. Szkoda, za to droga zrobiła się całkiem niezła jak na Mazurskie standardy.
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80350,81685,orig.jpg)
Zamiast bunkrów krzyże
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80351,81687,orig.jpg)
Droga po wyjechaniu z lasu
W szpalerze drzew owocowych dotarłem do wsi Pianki. Tam powalczyłem z pokusą pojechania nad Śniardwy, po którym dwa dni wcześniej pływaliśmy i skierowałem się w kierunku Orzysza.
Mała dygresja specjalnie dla miłośników wschodniej kuchni :) Jak wracaliśmy z nad Śniardw to zatrzymaliśmy się na kolację, w "Wiejskim Zajeździe" w Strzechach Wielkich. Zamówiłem cepeliny. Na szczęście kelnerka ostrzegła mnie, że dwa w porcji to dużo i można jednego. To co dostałem przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. To był HINDENBURG. Gigantyczna ziemna klucha z pysznym mięsem z ziołami i gęstą wiejską śmietaną. Zjadłem z najwyższym trudem...prawie całego. Takie coś kosztowało...8 zł :) Jak dla mnie, przyzwyczajonego do kulinarnych standardów szczecińsko-nadmorskich to szok.
Schodząc z kulinarnego Olimpu na ziemię, a raczej rower to Orzysz przywitał mnie przejazdem kolejowym i różnymi tablicami, które utrudniały zrobienie zdjęcia z tabliczką miejscowości.
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80353,81691,orig.jpg)
Jakoś się udało
Przejechałem przez miasto tam i z powrotem szukając przy okazji jeziora. Miasto jak miasto upiorów z mrocznej przeszłości nie znalazłem, choć wiem, że na południe nadal jest poligon, więc może tam mieszkają. Jezioro za to ładne, mroczne, otoczone gęstymi lasami.
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80354,81693,orig.jpg)
Jezioro Orzysz. Jezioro jest duże, ciągnie się jeszcze hen hen daleko na wschód
Z Orzysza skierowałem się na północ, kochaną ruchliwą drogą nr 63. Na początku była nawet DDR, dość ciekawa, bo falista. Niestety na zdjęciu nie widać, ale nawierzchnia od przejazdu opadała i wznosiła się do kolejnego przejazdu i tak dalej. Dość śmiesznie to wyglądało z perspektywy.
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80355,81695,orig.jpg)
DDR w Orzyszu
Falista DDR dość szybko się skończyła i do zjazdu w polną tarkę walczyłem o przeżycie na jezdni. Droga to ciągłe hopki. Nawet fajnie bo nie nudno. Po drodze jeszcze widząc jeziorko obniżeniu terenu zjechałem aby mu się przyjrzeć. Kilkadziesiąt metrów w górę i dół po dziurach zostało nagrodzone taki widokiem...
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80357,81699,orig.jpg)
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80359,81703,orig.jpg)
Jezioro Stoczek
Dalej do hoteliku już bez przygód. Tylko dziewczyna w wiejskim sklepiku ucieszyła się widząc mnie trzeci raz w ciągu dwóch dni jak kupuję picie...
Dystans może nie był duży, ale po wcześniejszym pedałowaniu na rowerze wodnym i jeździe w upale i duchocie uznałem, że zasłużyłem na nagrodę....
![](http://www.bikestats.pl/images/userimages,20150729,80361,81698,orig.jpg)
Prawdziwy mód z mazurskich łąk :)
Wieczorem przyszła solidna burza i miałem okazję zobaczyć co potrafi wydarzyć się na jeziorze w kilka chwil. Buwełno ( 8km długość, powyginane i ze 200-300 metrów szerokości) momentalnie pokryło się falami jak na morzu podczas sztormu. Trwało to może z 10 minut, ale wrażenie było piorunujące.
- DST 41.20km
- Teren 15.00km
- Czas 02:07
- VAVG 19.46km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Kalorie 1256kcal
- Podjazdy 226m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Pewnie widział te trzy jeziora jak drzewa w koło jeszcze mniejsze były :)
Trendix - 21:29 piątek, 31 lipca 2015 | linkuj
Miodne to powinni na Miodowej sprzedawać.
Widzę, że Ula też bawi na Mazurach.
Jako wielbiciel wschodniej kuchni deklaruję uroczyście, że rozprawiłbym się z dwoma hindenburgami. Może bym padł, ale lepiej sie rozchorować niż dar Boży zmarnować ;-) leszczyk - 07:11 czwartek, 30 lipca 2015 | linkuj
Widzę, że Ula też bawi na Mazurach.
Jako wielbiciel wschodniej kuchni deklaruję uroczyście, że rozprawiłbym się z dwoma hindenburgami. Może bym padł, ale lepiej sie rozchorować niż dar Boży zmarnować ;-) leszczyk - 07:11 czwartek, 30 lipca 2015 | linkuj
Żabka extra mazury pewnie też mnie tam jeszcze nie było. :(
strus - 19:31 środa, 29 lipca 2015 | linkuj
Komentuj