Informacje

  • Wszystkie kilometry: 21929.71 km
  • Km w terenie: 3652.47 km (16.66%)
  • Czas na rowerze: 42d 02h 41m
  • Prędkość średnia: 21.70 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Follow me on Strava

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarro.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:617.14 km (w terenie 103.00 km; 16.69%)
Czas w ruchu:27:21
Średnia prędkość:22.56 km/h
Maksymalna prędkość:204.00 km/h
Suma podjazdów:2980 m
Suma kalorii:18225 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:51.43 km i 2h 16m
Więcej statystyk
Środa, 30 września 2015

Puszcza Bukowa - dolina Śmierdnickiego Potoku

Pierwsze wolne popołudnie w tym tygodniu. Udało się wykroić dwie godzinki na rower. Cel - zobaczyć czy jesień przyszła do Puszczy i przy okazji poszukać opieniek. Nie znalazłem ani jednej ani drugich.

Za to udało mi się dołożyć nowy elemencik do układanki przejechanych tras po Puszczy. Tym razem pojechałem brukowaną drogą, która jest na wprost leśniczówki. Droga generalnie prowadzi do Kijewka, ale tym razem odbiłem po mniej więcej kilometrze zjazdów w inną drogę wyjeżdżoną przez leśne samochody. Prowadzi ona wzdłuż potoku, którym chyba nazywa się Śmierdnicki Potok. To "chyba" to dlatego, że ma on dwa cieki w swoim górnym biegu i nie wiem, czy oba noszą to samą nazwę. W tym wypadku pozostawię hydro-geograficzne dociekania specjalistom. Ważne, że jest to droga bardzo malownicza. I błotnista tak przy okazji. Nie mniej naprawdę warto. Droga zaprowadziła mnie do  parkingu z punktem  grilowym, który jest przy wjeździe do Puszczy od strony Śmierdnicy. Drogą tą też można pojechać prosto i dojedzie się do Śmierdnicy na ulicę Senną. 

Ja pojechałem z powrotem pod górkę i przez Kołowo zjechałem Drogą Górską na Osiedle Bukowe. Po drodze zaliczyłem jeszcze Zdroje i myjnie w drodze do domu. 40-tka i 323 metry przewyższenia zrobione.


  • DST 40.30km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 20.84km/h
  • VMAX 45.50km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 1273kcal
  • Podjazdy 323m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 września 2015

Szlakiem Dziedzica z goleniowską ekipą

Adam "Coolertrans" wpadł na pomysł rajdu po powiecie Uckermark  na zakończenie sezonu. Trasa miała przebiegać po Szlaku Dziedzica. 
Ekipa z Goleniowa jest super więc czas zarezerwowałem już wcześniej, a i tak ważny wyjazd w przeddzień o mało nie storpedował rowerowych planów. Jakoś tak się też złożyło, że to był setny raz na rowerze w tym roku. Oczywiście na tej setce nie mam zamiaru skończyć, bo sezon nie kończy się nigdy :)
Punkt startowy został wyznaczony na rynku w Brussow. Dotarłem ostatni - pozostała 11-tka czekała już zwarta i gotowa. I chyba zmarznięta, bo tempo było od początku całkiem raźne. 
Pierwsze 30 kilometrów w kierunku zachodnim i północnym. Głównie boczne drogi asfaltowe trochę ubitego terenu. Z rozpędu przejechaliśmy miejsce pierwszego planowany postój, więc zrobiliśmy go w lasku. Była chwila na zdjęcie jednej warstwy ubrań i lekki posiłek.


Na postoju © Coolertrans

Pokrzepieni wystrzeliliśmy jak z procy, gubiąc po drodze Komandora Rajdu, czyli Adama :) Niby nic takiego-  tylko, że ona jak jeden znał trasę.  Aby było zabawniej zdarzenie to miało miejsce w Gutenbergu, więc jak sama nazwa wskazuje na wzgórzu. Jak się grupa ogarnęła to byliśmy już ze 4 kilometry do przodu. Zapędziliśmy się, aż pod Strasburg. Konsultacja a Adamem przez telefon nie pozostawiała wątpliwości - trzeba wracać pod górkę. Jak dotarliśmy do rozjazdu szlaków to okazało się, że Komandor czeka kilometr dalej. Jedziemy więc.  Po około dwóch (z górki) tknęło nas, że znów jest coś nie tak. Kolejna konsultacja to znów nie ten szlak i wracamy. Pod górkę. Adam na wszelki wypadek wrócił ten kilometr i udało nam się spotkać. 
Następny odcinek szlaków prowadzącego przez malownicze wioski i pola to przyjemna jazda z wiatrem w plecy. Pogaduchy i podziwianie widoków. Pierwszy dłuższy postój zrobiliśmy w gospodzie w Finsterwerder.


To co pijemy? © Coolertrans
 
Po konsumpcji i przy przygrzewającym słoneczku ogarnęła mnie senność. Spałem może z 3 godziny w nocy, więc zaczęło to wychodzić. Udaliśmy się w kierunku Zamku Boitzenburg. Po drodze niespodzianka - odcinek polnej drogi, która zamieniła się w koleiny wypełnione błotem. Laskom trochę się buty pobrudziły i od tego momentu zaczęły naszą wycieczkę nazywać Rajdem Komandosa. A Adam uprzedzał, aby założyć terenowe oponki... :)


Prowadzimy, prowadzimy © Coolertrans

Lekko ubłoceni dotarliśmy do Zamku. Jak dla mnie ładny i wart dłuższego obejrzenia. Wycieczka zdecydowała, aby jechać czym prędzej dalej, bo zaczęły dokuczać braki aprowizacyjne.


Schloss Boitzenburg © Coolertrans


Następny odcinek to przeprawa przez malownicze lasy w kierunku Prenzlau.Górki i jeziorka w dolinach. Ładnie.
Po dojechaniu do miasta najpierw rzuciliśmy się na sklep aby uzupełnić braki w napojach a potem był obiad. Ja zjadłem całkiem niezłego hamburgera. Zapadła też decyzja, że ze względu na późną porę jedziemy najkrótszą drogą do Brussow. Tylko Adam - jak przystało na Komandora - i Tomek nie wymiękli i przejechali cały odcinek szlaku dziedzica. Autor powyższych słów tym razem zdecydowanie nie był w formie i też z bólem serca odpuścił sobie. Wylazło ze mnie 12 godzina za kółkiem w piątek przed dzień i 3 godziny snu w nocy. Nowe doświadczenie, że jazda samochodem, która mnie nie męczy może mieć aż tak duży wpływ na formę rowerową w dniu następnym. 
Do Brussow dotarliśmy po 19. Szybkie zapakowanie rowerów do auta, krótkie pożegnanie i do domu.
Adam z Tomkiem dotarli po 21.

Bardzo fajne wycieczka. Rzut oka na nieznane mi tereny. Warto je spenetrować dokładniej, bo koło wielu interesujących miejsc tylko przemknęliśmy.
Adam wielkie podziękowania za pomysł i organizację. Również zdjęcia sobie pożyczyłem, bo mój aparat wysiadł.

   
  • DST 128.60km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:46
  • VAVG 19.00km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 3631kcal
  • Podjazdy 570m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 września 2015

Obowiązki, obowiązki

Zaczęła się pracowita jesień i coraz trudniej o czas na rower, a od października odpadną mi wtorkowe i piątkowe popołudnia. No nic. Dziś wyrwana godzinka z kawałkiem. Udało się zrobić jedną górkę w Puszczy i trochę po okolicy pojeździć. Powietrze pod wieczór robi się ostre - niby jeszcze ciepłe a zimne. W Bukowej grzybiarzy nie spotkałem widać jeszcze opieńki nie obrodziły.



  • DST 28.30km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 21.77km/h
  • VMAX 204.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 864kcal
  • Podjazdy 204m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 września 2015

Testowo na Rubi

Krótki wypad w celu testowym. Rubi ostatnio coś się poluzowało na dole więc poszła w obce ręce do przeglądu. Okazało się, że regulacja łańcucha chyba wystarczy. Przy okazji na osłodę stresów fundnąłem jej nową owiję. A co tam, niech ma przed zimą nowego ciucha :) Przed jazdą odkryłem jeszcze, że dwie szprychy jej się poluzowały, więc testowanie było ostrożne i niezbyt daleko. Po regulacji napęd pracuje dobrze, więc z nowym łańcuchem jeszcze trochę poczekamy. Za to pójdzie na centrowanie kół.
Sama trasa dobrze znana i nic szczególnego. Pierwszy raz zajechałem do Rurki, tak z ciekawości choć wiem, że ta droga prowadzi donikąd . I rzeczywiście :)
Po raz pierwszy w tym roku zmarzłem. Szczególnie w głowę. Czas odkurzyć czapeczkę pod kask.






  • DST 39.10km
  • Czas 01:30
  • VAVG 26.07km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1127kcal
  • Podjazdy 76m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 września 2015

Puszcza Goleniowska

Piękny jesienny dzień, słońce temperatura powyżej 20 więc wybór mógł być praktycznie tylko jeden - hiperwentylacja w Puszczy Goleniowskiej. Kusił mnie jeszcze szosowy rajd nad morze, ale las wygrał. Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie przejechać drogami leśnymi w kierunku od Klinisk do Goleniowa.
Pierwszy odcinek to droga dobrze znana. Ciekawie zrobiło się dopiero w lesie. Wybrałem drogę leśną nr 8 odbijającą w lewo przed rozjazdem Stawno-Strumiany. Droga do skrzyżowania z pożarówką nr 15 lekko utwardzona. Po drodze ładny las i pierwsi w tym roku grzybiarze. Skuteczni, z pełnymi koszami podgrzybków, w przeciwieństwie do tłumu innych przy głównej drodze. Za 15-tka utwardzenie się skończyło i było już normalnie, po leśnemu...


leśna droga

Droga prosta jest strzelił i po pewnym czasie coraz mocniej zaczęły dochodzi odgłosy z S3. Znak, że trzeba odbić na prawo w kierunku Iny. Co też uczyniłem. Po drodze spotkałem wieże-ambonę. Dzięki temu wiem, że chodzenie w butach SPD po śliskiej drabinie zbitej z sosnych kołków nie jest najlepszym pomysłem...:)


Widok z ambony

Po dojechaniu do drogi pożarowej nr 2 oznaczonej też jako szlak turystyczny pojechałem w kierunku Goleniowa. Droga prowadzi wzdłuż Iny, ale generalnie nie jest jakoś szczególnie malownicza. Jakość nawierzchni różna, od bardzo dobrej mocno twardej, do jazdy po łące. Dojechałem do Goleniowa w okolicy Krzewna. W mieście skierowałem się już w kierunku dobrze znanej drogi na Stawno. Za basenem zjechałem z asfaltu i pojechałem ścieżką wzdłuż Iny. Fajna malownicza droga, została oznaczona chyba niedawno jako czarny szlak rowerowy. Niestety fotki godne uwagi nie wyszły, bo zespół mi się aparat w telefonie. Robi zamglone, nieostre zdjęcia, jakby miał matrycę z epoki wczesnych komórek. Ciekawe czy jakiś serwis jest w stanie to naprawić.
Wracając do roweru. To przed Zabrodem wróciłem na drogę asfaltową i dojechałem nią najpierw do Stawna a potem odbiłem przez znaną i lubianą "rowerostradę" znaną też jako dojazd pożarowy nr 18 w kierunku Stawna. W połowie drogi niespodzianka. Droga przegrodzona taśmą i znak zakaz ruchu. No jak zakaz to ja ...jadę :) Okazało się, że droga jest w przebudowie...


Droga w przebudowie (przy takim oświetleniu zdjęcie wyszło od biedy)

Zwykle cieszą mnie zmiany w droga leśnych, bo są potem one znacznie lepsze do jazdy rowerem. W tym wypadku tak nie jest. Bardzo lubiłem tą drogą i była ona malownicza, teraz nawet jak położą jakaś cudowną nawierzchnie to nie będzie to samo. Urok drogi został bezpowrotnie zniszczony. Pracę trwają aż do jej końca, czyli skrzyżowania z "chociwelką".

W Sownie pod sklepikiem, krótki postój na uzupełnienie płynów i banana i w drogę szutrówką do Wielgowa. Udało mi się jeszcze spotkać stado jeleni z mega imponującym samcem i doturlałem się do końca lasu. W Dąbiu przypomniałem sobie o pierwszym maratonie szczecińskim i pojechałem zajrzeć na Struga, ale było już po zawodach.
Dawno już tyle nie najeździłem się po lesie. Łącznie zrobione 75 km, a  z tego co najmniej 50 "między drzewami". Fajnie.

 
 
  • DST 75.90km
  • Teren 45.00km
  • Czas 03:54
  • VAVG 19.46km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 2278kcal
  • Podjazdy 217m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 września 2015

Dookoła Puszczy Bukowej trochę jak Nibali

Kolejna wycieczka z cyklu, gdzie to pojechać popołudniu i zmieścić się w dwóch godzinach. Tym razem wybór padł na standardową szosową 50-tkę, dookoła Puszczy Bukowej. Byłoby nudno jak zwykle i nie byłoby o czym pisać, gdyby nie spotkanie z olbrzymim traktorem. Otóż to ta olbrzymia bestia dogoniła mnie na Struga i wyprzedziła. To ja oczywiście hop na koło,a pociągnę się jak Nibali na Vulecie :) Oczywiście za klamkę nie łapałem, walczyłem bardziej po sportowemu.

Nie było to takie proste przy przeciwnym wietrze, ale wydusiłem z siebie tyle watów mocy, co mała elektrownia na biogaz i dociągnąłem te parę metrów. Pan traktorzysta widząc rowerową pijawkę postanowił sprawdzić moją wytrzymałość i podkręcił obroty silnika. Więc jak podkręciłem obroty korbą, co już było zdecydowanie łatwiejsze jak udało mi się schować w jego cieniu aerodynamicznym. W sumie tak sobie jechaliśmy aż do Starego Czarnowa utrzymując prędkość na poziomie 43 km/h. Chyba traktor miał jakiś limiter, bo jechał niezmiennie z taką. Jazda nad wyraz przyjemna nie licząc stresu, że jak on zahamuje to ja dostane się pod ogromne koło, które zmieli mnie na kiszonkę dla trzody. Sztuką było utrzymanie się w linii za kołem, bo jak jechałem w osi traktora to turbulencje znacznie utrudniały jazdę. Sporym wysiłkiem mimo to było nie zgubienie koła pod górkę przed Starym Czarnowem, jechanie ponad 40 pod górę nawet w tunelu powietrznym znów wydusiło ze mnie kilka kilo :)watów. Dałem radę i mogłem puścić koło wtedy jak miałem ochotę. Dalsza część trasy już standardowo bez wspomagaczy.

Jadąc z traktorem udało mi się zrobić 3 Stravowe KOM-y. Aby nie było niesportowo, to trening przeniesiony do prywatnych. Chociaż...wiem teraz skąd są niektóre KOM-y z kosmicznymi średnimi ponad 50 km/h. No, ale ja taki nie będę. Mapka z Endomondo.

Jeszcze pewne wnioski. Zwykle jeżdżę sam, więc nie wiem jakim niesamowitym handikapem jest jazda w peletonie. Myślę, że jazdę za traktorem można porównać do jazdy w dużej grupie. Średnie dobrze powyżej 30 - no problem. I tak jeszcze przy okazji. Niektórzy zawodowi kolarze np Kwiatkowski używają Stravy podczas wyścigów i tak sobie myślę, że też powinni swoje jazdy z nastukanymi KOM-ami przenosić do treningów prywatnych.

   

  • DST 51.94km
  • Czas 01:41
  • VAVG 30.86km/h
  • VMAX 45.30km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 1993kcal
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 września 2015

Zmarszczki przed deszczem

Wszystkie znaki na niebie i internecie wskazywały, że koło 17 lunie deszcz. Co można zrobić mając godzinę czasu? Wiele miłych rzeczy, ale na rowerze?
Można pojechać na Kolorowych Domów, czyli najbliższą lokalną Miodową i pojeździć w koło. Tak też zrobiłem. Trzy razy Kolorowe Domy wzięte od frontu, a raz od tyłu, czyli przez Mączną. Podjazdy są całkiem fajne, ale zwykle omijane, bo po co jeździć między blokami, jak kawałek dalej jest Puszcza Bukowa, czyli mniejszy ruch  samochodowy i świeże leśne powietrze. Szczególnie Mączna jest ciekawym podjazdem, bo kończy się ścianką 16-18 %. 
Dziś było dość ciężko, bo zrobiłem zbyt krótką przerwę po obiedzie - coś z 10 minut :) i pod górkę wiatr miałem w twarz lub z boku.
Tym razem nie ryzykowałem przemoczenia i po godzinie byłem w domu. 15 minut później spadł deszcz.



  • DST 25.80km
  • Czas 01:05
  • VAVG 23.82km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 843kcal
  • Podjazdy 252m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 września 2015

Brawo Majka

Tytuł miał brzmieć "marazm", ale wobec dzisiejszego sukcesu Rafała Majki nie mógł być inny. Na taki etap czekałem całą Vueltę. Na kilku poprzednich wydawało się, że powinien odjechać, na usta cisnęło się jedź, jedź a on nie jechał. I jak wydawało się, że znów nic i zostanie to czwarte miejsce to taka piękna akcja. Na pewno pomogła akcja Quintany i zaskakująca niedyspozycja Dumulina. Równie zaskakująca jak wcześniejsza dyspozycja...
Szkoda, że nie udało jeszcze kliku sekund urwać, bo Purito był też już słabiutki. I tak pudło w wielkim turze to super sukces.

Wracając do marazmu. Od czwartku coś się nieszczególnie czuje. Jakiś wirus, czy coś. Niby objawów przeziębienia nie ma, ale organizm jakiś taki rozbity. W efekcie dziś pomimo, pogody i zielonego światła od żony to niespecjalnie chciało mi się gdzieś ruszać. Nie mniej trzeba korzystać z okazji, bo takich będzie z każdym dniem coraz mniej.
Pojechałem bez większego pomysłu tak aby zrobić z 50 km i nie powtórzyć trasy, którą niedawno jechałem. W efekcie wyszło tak, że droga zaprowadziła mnie najpierw do Kobylanki, potem do Kołbacza i aby nie było za łatwo to przejechałem jeszcze Puszczę Bukową przez Dobropole.  Dużo było jazdy było wiatr, który dziś wiał z południowego-wschodu. W plecy miałem w Puszczy, ale tam nie był odczuwalny i na Struga.

Generalnie tempa nie forsowałem, bo jak wspomniałem wcześniej raczej niewyraźnie się czułem. Jedyny moment, w którym serce zabiło żywiej to "urwania pijawki". Zwykle się nie ścigam i raczej jestem dość przyjaznym rowerzystą, ale nie lubię jak ktoś siądzie na koło, ani się nie przywita, ani nie zagada tylko siedzi. Z takim egzemplarzem miałem do czynienia, za Bielkowem. Gdzieś tam pijawka przyczepiła mi się do pleców i siedziała. Akurat zaczęła się górka więc nic nie zrobiłem, tylko utrzymałem to samo tempo co na płaskim, czyli jakieś marne 27 km/h, no może podkręciłem do 29... W połowie podjazdu usłyszałem grzechot nerwowo zmienianym przełożeń dobiegający gdzieś z tyłu, co zmotywowało mnie żeby nie zjeść poniżej 30. Po wypłaszczeniu zostało mi na liczniku 30+, jak za jakiś czas rzuciłem okiem do tyłu to pijawka była z 200 metrów dalej. No i tyle :)
Co tu jeszcze ciekawego było. Aaaa aleja z dzikimi owocami. Śliwki bardzo smaczne, gruszeczki też, jabłek nie próbowałem, bo psiury. Trochę poniewczasie przypomniałem sobie, że nie powinno się owców popijać surową wodą, a taka jest w bidonie. Na szczęście rewolucji nie było.


Smaczne śliweczki
   

  • DST 51.60km
  • Czas 02:04
  • VAVG 24.97km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 1136kcal
  • Podjazdy 293m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 września 2015

Zatęskniłem...

Dawno go już nie odwiedzałem. Jest fajny choć twardy, zimny i trochę niezgrabny. Pomimo, że jest samotny to nie pogada ze mną jak go odwiedzę. Ale i tak lubię go :)


Ja i on. Rubi trochę nafochowana

Dziś nadal wiało. Konkretny zimny wiatr z północy. No, ale pojechać gdzieś trzeba. Jak widać na załączonym obrazku motywacją była chęć odwiedzenia kamiennej bestii. Nawet junior się ze mną wybrał tym razem. Założył jakiś czas temu do swojego roweru wąskie slicki więc chciał dotrzymać tempa staremu ojcu na kolarce. W sumie, to mu się udało ;)
Droga do żółwika pod wiatr, ale i tak średnia do Goleniowa wyszła 27,5 km/h. W mieście jednak trochę czasu zmitrężyliśmy.
Z powrotem z wiatrem w plecy i pomimo, że cały czas było ponad 30 to i tak średnia wyszła 27,6 km/h.
Droga bez jakiś szczególnych ciekawostek. 


  • DST 68.10km
  • Czas 02:28
  • VAVG 27.61km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 1908kcal
  • Podjazdy 194m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 września 2015

Za wąskie okno pogodowe

Dziś warunki pogodowe były wybitnie niekorzystne dla rowerzystów. Podziwiam wszystkich, którzy wybrali się na dłuższe wyprawy. Ja wyskoczyłem tylko na chwilkę. Akurat przez jakieś czas się przejaśniło, drogi obeschły to pomyślałem, że zrobię szybką godzinną rundkę przed obiadem. Przy okazji sprawdzę jak Rubi się sprawuje na takich wiatrach. Sprawuje się dość słabo, przy bocznym podmuchu na zakręcie można orła wywinąć. Na szczęście dało się zachować kontrolę.
Aby nie była to całkiem jałowa jazda, to zrobiłem podjazdy "Dąbska" i "pod Bukowe". Z założenia miało być w raźnym tempie, ale na Dąbskiej wiatr w twarz skutecznie wywiał mi z głowy ostre tempo, a na Bukowym zatrzymało mnie czerwone światło w połowie podjazdu. Za to przycisnąłem trochę pomiędzy wiaduktami na Nowoprzestrzennej (ciekawe kiedy ta ulica doczeka się normalnej nazwy).
Niestety pojechałem za wolno i czarne chmury gnane wiatrem znad centrum, przed którymi liczyłem zdążyć usiekły mnie deszczem na 5 minut przed powrotem do domu.



  • DST 21.10km
  • Czas 00:47
  • VAVG 26.94km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 470kcal
  • Podjazdy 110m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl