Informacje

  • Wszystkie kilometry: 21929.71 km
  • Km w terenie: 3652.47 km (16.66%)
  • Czas na rowerze: 42d 02h 41m
  • Prędkość średnia: 21.70 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Follow me on Strava

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarro.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 24 lipca 2015

Niegocin i okolice

Przy śniadaniu żona stwierdziła, że jest dziś zmęczona i nie chce jej się nic robić. Najchętniej dołączy do innych małży i posiedzi na leżaku, poczyta książkę, pomoczy nogi w jeziorze, a ja jak chcę to mogę sobie iść na rower. Cóż, z bólem serca się zgodziłem :)
Tak na szybko wymyśliłem, że objadę jezioro Niegocin. Miałem ochotę objechać Śniardwy, ale rzut oka na mapę podpowiadał mi, że może skończyć się to przekroczeniem dopuszczalnego limitu czasu (przyzwoitości), co mogłoby się odbić negatywnie na komforcie dalszego wypoczynku... Niegocin też duże i znane więc zadowolę się i tym.
Pierwszy odcinek polną tarką drrrryyy. Uff dojechałem do głównej drogi. Kierunek na Giżycko, kilka km wśród pędzących wczasowiczów, cystern z mlekiem itp. i w Rudej skręt na lewo (to taka wieś,co by domysłów nie było...) w kierunku Rydzewa. Od razu lepiej, ruch normalny a i nawierzchnia całkiem gładka. Mogłem się skupić na podziwianiu widoków. Tak sobie podziwiałem, że się w końcu ...przylepiłem do asfaltu. W Rydzewie kładli nową nawierzchnie i zorientowałem się , że coś nie halo jak mi  koła zaczęły dziwnie mlaskać. Wytrzeszczone oczy stojących na  poboczu robotników w odblaskowych kamizelkach jakoś nie wzbudziły moich podejrzeń. Opony jakoś przeżyły, ja też uniknąłem dostania szuflą po grzbiecie. 
Po drodze przejazdy mostkami nad Szlakiem Wielkich Jezior Mazurskich




Ze Śniardw na Niegocin

Ruch żaglówek ogromny, rowerowy również....



Po przejechaniu przeprawy skręt na północ i wzdłuż brzegu jeziora Niegocin aż do Giżycka. Po drodze knajpki, mariny, trochę podjazdów i zjazdów. Fajnie.
Od Wilkasów wjazd na ścieżkę rowerową, która zaprowadziła mnie aż do centrum Giżycka.


Krzyż św. Brunona i punkt widokowy

Św. Brunon to taki prekursor krzyżaków. W okolicach roku 1000-nego wpadł na pomysł, że będzie nawracał Prusów. Jako, że nie był zakuty w stal od stół do głów i nie stało za nim parę tysięcy podobnie zakutych braci to jak nie trudno się domyślić poniósł w widocznym miejscu śmierć męczeńską.  A panorama rzeczywiście ładna.
W centrum trafiłem akurat na godzinę obrócenia słynnego mostu obrotowego. Napatrzyłem się na przepływające łódki i poszedłem przenieść rower przez kładkę.


No fajnie, tylko ja tym mostem chciałem przejechać a nie nosić rower po schodach

Udało mi się w końcu dotrzeć do portu, będącego jednocześnie deptakiem, restauracją, plażą, wesoły miasteczkiem i nie wiem czym jeszcze. Po przepchnięciu się przez tłumy udało mi się rzucić okiem na jezioro.


Niegocin

Most na molo i oswojone łyski

Rewelacyjny pomysł, którego u nas nie spotkałem. Rower wodny w kształcie samochody z doczepionym silnikiem elektrycznym. Jak dla mnie pomysł, który przyjął by się i na Dąbskim i Miedwiu, a i po Odrze można by popływać

Powrót na drogę i tu zonk. Zakaz ruch rowerem, po prawej chodnik a po lewej DDR, no to wjeżdżam a tu....kolesie z piwem całą ławą, dzieciaki z lodami i tatusie z reklamową i komórą przy uchu, mamuśki oczywiście też komórą ple, ple ...jestem w Giżycku wiesz, na Mazurach, ach jak ślicznie, uch tak pięknie, ple ple....,  kolejny dzieciak z piłką plażową, żur zbierając puszki, laski w mini ooooo :) , cholera, iiii po heblach, bo znów jakieś dzieciak i tatuś z tym razem z piwskiem w ręku. Wszyscy nieprzytomni, jak osy opite piwem. Niezły slalom.

Z centrum wydostałem się na drogę na Orzysz. Zaraz mnie tir z drewnem zepchnął na szutrowe pobocze ( a co mu będę drogę blokował) i dwa inne nie dały wjechać na asfalt. Wiele się nie namyślając skręciłem na... Suwałki. Trochę potem żałowałem, bo jak bym ogarnął drogę i wcześniej skręcił na Suwałki to mógłbym przejechać przez Kruklin i Puszczę Borecką, którą i tak w końcu zaliczyłem, ale to historia na kolejny odcinek mojej wycieczki po Prusach.

Nie ma jednak złego co by na dobre nie wyszło po odkryłem po drodze super knajpę. Nie lubię z definicji miejsc, które się reklamują, że wystąpiły w jakiś filmie itp. Więc widząc coś co dumnie oznajmia, że było tawerną w serialu Przystań (nie oglądałem, ale ponoć znany i lubiany) to chciałem minąć dużym łukiem. Zaintrygował mnie jednak napis do dań powyżej 10 zł kawa gratis. Stanąłem, obejrzałem - ludzi dużo, ceny przystępne, danie regionalne i ogólnie wystrój i klimat fajny. Hmmm to no jadę dalej, a Dorotkę przywiozę tu na kolację, bo mi akurat w moim hoteliku wczoraj podpadli dając mi do golonki (skąd inną smacznej) za dwa pokrojone w kosteczkę ziemniaczki. 


Karczma Stary Młyn, czyli serialowa tawerna

Rzeczywiście przyjechaliśmy na kolację i jedzenie było fantastyczne. Do tego przemiła obsługa, przystępne ceny, duże porcjei widok na jeziorko, na którym perkozy dwuczube uczyły swoje dzieci nurkować. Super. Polecam z czystym sumieniem. Dla zainteresowanych link <klik>

Wróćmy do roweru. Generalnie pojechałem w kierunku Wydmin. Droga malownicza, hopki i zakręt za zakrętem. Po drodze miejscowości o różnych romantycznych nazwach...


oraz nowoczesne krajobrazy...


wiatraki koło Wydmin

.... pola, łąki, krowy i bociany, wszędzie bociany...



Łącznie zrobiłem 76 km. Na Stravie wyszło mniej, bo przez jakiś czas jechałem ze spauzowaną. Wycieczka piękna krajobrazowo.


 
  • DST 76.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 03:25
  • VAVG 22.24km/h
  • VMAX 39.60km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 2000kcal
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
O rany, aż mnie skręca na myśl o tych plackach i babce, z obu stron mam wschodnie korzenie i to są smaki z babcinych domów , mniam....
leszczyk
- 07:04 środa, 29 lipca 2015 | linkuj
A co biznesu... jest to jakaś myśl, tyle że sezon krótki :)
Jarro
- 06:29 środa, 29 lipca 2015 | linkuj
Oczywiście wciągnęliśmy kartacze, były pyszne :), ale jeszcze lepsze były plince, czyli placki ziemniaczane z mięsem w środku podane z sosem z grzybów leśnych. Na drugi dzień też przyjechaliśmy na kolację i babka ziemniaczana była również pyszna. Ehhh :)
Jarro
- 06:27 środa, 29 lipca 2015 | linkuj
Ciekawe, czy wciągnęliście w karczmie moje ulubione kartacze, aż mi ślina leci na samą myśl ... Fajny ten rower wodny, wchodzimy w biznes ;-) ?
leszczyk
- 20:33 wtorek, 28 lipca 2015 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ylwul
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl