Informacje

  • Wszystkie kilometry: 21929.71 km
  • Km w terenie: 3652.47 km (16.66%)
  • Czas na rowerze: 42d 02h 41m
  • Prędkość średnia: 21.70 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Follow me on Strava

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarro.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Czwartek, 29 września 2016

Zdmuchnąć pajęczyny

Rubi znów zaczęła się pokrywać pajęczynami. Jak w końcu trafiło się wolne popołudnie to od razu po pracy, bez obiadu (bo coś jeść mi się nie chciało) przegoniłem ją do Goleniowa. Jakoś się tak zakręciłem, że nie wziąłem tradycyjnego zestawu rajdowego, czyli banan i 10 zł na wszelki wypadek.
Do Goleniowa z wiatrem w plecy i na rozładowanie głodu jazdy rowerem jechało mi się bardzo raźno.  Okazało się, że nawet udało mi się zrobić KOM-a prawie 20 kilometrowego :) Po nawrocie pod wiatr jeszcze chwilę było fajnie, a potem dopadł mnie potężny kryzys. Nagłe ssanie w żołądku i nogi z waty. Ewidentnie wypaliłem swoje zapasy energetyczne.  Ze 15 kilometrów toczyłem się ledwie przekraczając 20 i kląć na swoje zapominalstwo. Co ciekawe pod koniec drogi siły trochę wróciły. Ciekawe, czy nie był to ostatni dzień w roku kiedy pojechałem "na krótko". Wszak to już prawie październik.


  • DST 50.60km
  • Czas 01:52
  • VAVG 27.11km/h
  • VMAX 39.20km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1000kcal
  • Podjazdy 115m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 września 2016

Relaks w niedzielne popołudnie

Po spełnieniu obowiązków domowo-małżeńskich pozostało na rower z całego weekendu raptem niedzielne późne popołudnie. Jako, że mrok i chłód nadciąga już koło 19 to udało się zrobić marne 30 km.  Po okolicy, więc nawet nie ma o czym pisać. Cóż i tak bywa.
Generalnie nie ma co narzekać, ale już widzę, że w rowerowych statystykach na BS-ie ten rok będzie marniutki, oj marniutki :)






  • DST 32.90km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 23.50km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1127kcal
  • Podjazdy 101m
  • Sprzęt Cieniostwór
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 września 2016

Peenemunde

Zrobiłem sobie przejażdżkę po niemieckich kurortach. Wymyśliłem sobie, ze po sezonie nie będzie tłumów, szczególnie w dzień "nieweekendowy". Start w Świnoujściu. Dojazd autem.
Krótkie przebijanie się przez miasto i wizyta na plaży.


O jak miło

Pogoda wyborna. Słońce.Temperatura w okolicy 22-24 stopni. Wiatr z południa więc na plaży bezwietrznie. No, ale nie przyjechałem tu leżeć tylko zwiedzać. Do Alhbeku pojechałem drogą rowerową. Na niej ...tłumy niemiecki zombi. Co Ci niemieccy staruszkowi w sobie mają, że tak wyglądają. Na logikę przy tym poziomie życia powinni statystycznie wyglądać lepiej niż nasi emeryci. A tak nie jest. Myślę, że nasi jak tak się źle czują to siedzą w domu, albo niestety już nie żyją. Niemieccy na siłę wychodzą w teren, jeżdżą na rowerach itp. Efekt kurorty wyglądają jak opanowane przez zombi. Zderzenie z ich armią nastąpiło w Ahlbecku. Miejscami nie dało się po prostu przejechać i trzeba było prowadzić rower. Przypomniało mi się kilka fajnych filmów... np Word War Z : )
Przy okazji zauważyłem, ze jak włączyłem na garminie wgrany  kurs do nie włączyło mi  się licznie zapisywanie trasy. Stąd zapisana trasa dopiero od Ahlbecku, a wcześniejsze około 10 km doliczone.


Na plaży jeszcze całkiem luźno. Okupowane były wszelkie ławeczki, kawiarenki, deptaki tip.

Tak w ogóle to kurorty inny świat w porównaniu do naszych siermiężnych warunków. Inna półka, inna klasa. I kasa. Wszystko zadbane, wymuskane. Nie chciałem robić wiochy i co chwilę cykać fotek, willom i pensjonatom. Co jeden to ładniejszy.
Za Heringsdorfem skończyły się deptaczki, zaczął las a szlak rowerowy zrobił się terenowy. Nawierzchnia głównie szuter, trochę piachu, trochę polbruku. I górki :)


Nie ma lekko
Ale jest fajnie...



Po przebiciu się przez teren pofałdowany zaczęły się różne kampingi, plaże dla naturystów itp. Generalnie infrastruktura bardziej luzacka.


I cały czas ładne plaże.


Tak lubię

Po drodze znalazł się czas na wursta i piwko, posiedzenie na piachu i takie tam. W efekcie czas na wycieczkę zaczął mi się dramatycznie kurczyć. Zwiedzanie pozostałych kurortów takich jak Zinnowitz i Karlshagen trochę sobie odpuściłem i pomknąłem do celu.
Dojazd do Peenemunde szutrówką wzdłuż Peene, czyli Piany. Można było asfaltem, ale coś nie trafiłem. Po drodze ruiny bunkrów z czasów II Wojny Światowej.



Samo miejsce badań nad V1 i V2 nie robi szczególnego wrażenia. Alianci zbombardowali wszystko skutecznie i została tylko elektrownia, w której jest teraz muzeum.


Muzeum

Za to robi wrażeniu ruski okręt podwody zacumowane w pobliżu. Co prawda konstrukcja leciwa z lat 60 ale prawie 100 metrów długości to jednak szok jak na tego typu jednostkę. Ponoć to największy okręt podwody udostępniony do zwiedzania. Ja nie wszedłem do środka, bo rower... :(


U 461 "Juliet"

Tak to zrobiła mi się godzina prawie 16. Kurcze ponad 4 godziny połowę drogi, to będę wraca po ciemku? Chwila rozkminy i decyzja o powrocie wzdłuż głównych dróg. Droga powrotna zajęła mi... niecałe 2. Większość trasy po asfaltowych DDR-kach. Chwila tylko na podziwianie takich atrakcji...


Aby do pierwszego deszczu, czyli cuda z piasku

DDR super, ale w niektórych miejscowościach kończy się nagle. Nie wiadomo, czy jechać chodnikiem czy jezdnią. Prawie jak w Polsce.
Po wjeździe do Świnoujścia o mały włos kraksa na ścieżce rowerowej. Dziecko spacerujące (!) z rodzicami weszło pod koła, a jadąca z przeciwka dziewczyna gapiła się w komórkę. Jak wylądowałem na trawniku unikając czołówki to dopiero zorientowała się, że coś jest nie hallo :) W samy mieście hałas, pędzące i warczące auta. Ehhh a tak było pięknie. 

Podsumowując: Fajna wycieczka. Tereny trochę jak na Rugii. Piękne plaże, dużo lasów. Teren wcale nie taki łatwy. Generalnie ładnie, totalny luz, super infrastruktura gastronomiczna. Jakby nie Ci zombi to było by jak w raju. No, ale niestety to wszystko jest dla nich.


 
  • DST 105.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 21.00km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 3170kcal
  • Podjazdy 371m
  • Sprzęt Cieniostwór
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 września 2016

Myjnia

Wpis z kronikarskiego obowiązku. Pojechałem umyć rower. 


  • DST 11.50km
  • Czas 00:34
  • VAVG 20.29km/h
  • VMAX 28.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 350kcal
  • Podjazdy 11m
  • Sprzęt Cieniostwór
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 września 2016

Pitu pitu po okolicy

Musiałem rozjechać nogi lekko sztywne, po weekendzie. Trzeba to było zrobić w poniedziałek, ale nie było czasu. Dziś chciałem pojechać do Bukowej, ale zniechęcił mnie gigantyczny piach. Oj dawno nie padało. Po wstępie nad Szmaragdowym pojeździłem sobie po prostu po okolicy.


Szmaragdowe jak sama nazwa wskazuje szmaragdowe :)


  • DST 28.10km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 20.07km/h
  • VMAX 39.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 928kcal
  • Podjazdy 176m
  • Sprzęt Cieniostwór
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 września 2016

PN Ujście Warty & Frankfurt

Jak nie jeździłem to nie jeździłem, a tu 3 dzień pod rząd. Tym razem to była kwestia okoliczność. Syn jechał odwiedzić koleżankę w okolicach Kostrzynia to postanowiłem skorzystać. Zdobiłem deal, że w zamian za dopłatę do paliwa wyrzuci mnie z rowerem po drodze i potem odbierze.  Wymyśliłem sobie trasę - najpierw przez Park Narodowy Ujście Warty a potem zaliczyć kolejny odcinek drogi dla cipek, czyli szlak Odra-Nysa z Kostrzyna do Frankfurtu. Później w zależności od czasu to może zwiedzanie wspomnianego miasta i co tam jeszcze wyjedzie.
Desant dobył się w Lemierzycach. Jak wyjechałem za pierwsze zabudowania od razu poraził mnie wiatr.  Zimny i cholernie silnie wiejący z północnego-wschodu. A słońce świeciło jak w lecie. Wydobyłem zapobiegliwie wziętą wiatrówkę i w niej jechałem. Było to dość średnie rozwiązanie, bo z jednej strony od słońca za ciepło i się lekko gotowałem, a z drugiej przynajmniej wiatr nie przewiewał. No nic. Zycie.
Najpierw pojechałem zobaczyć Wartę przed rozlewiskiem. Po drodze miejscowość jakbym się w niej urodził :)



Warta - solidna, szeroka rzeka. Niestety nie zrobiłem foty, bo myślałem, że później będę miał lepsze ujęcie. No niestety. Pojechałem drogą po wale w kierunku Słońska.



Takie klimaty

Tak to sobie dojechałem prawie do przepompowni.Prawie, bo wpadł mi do głowy pomysł, że pojadę wzdłuż Postomi w kierunku Przyborowa. Trochę wariactwo, bo jak byłem tam kiedyś to było to rozlewisko i do głowy mi nie przyszło, że na dnie może być przejezdna droga.  A tu proszę...


Droga wzdłuż Postomi. Aż trudno uwierzyć, że może tu być ze 2 metry wody więcej.

Bez problemu, ale lekko z duszą na ramieniu dojechałem do celu.



Okazało się, że tłuste, złośliwe i tu jest już znane....


Oj Ula, Ula... :)

Zrobiłem sobie jeszcze przejażdżkę tam i z powrotem słynną betonką i ... nadal zero ptaków. Gdzieś tam dopiero z 4 mostem siedziały stada gęgaw. Wybrałem fatalny moment na podziwianie ptasiego raju. Jeszcze nigdy jak tu byłem, to nie było takiej ptasiej posuchy, a liczyłem, że towerem to dopiero sobie pooglądam. No nic, trzeba uważniej czytać kalendarze ornitologiczne. Za to innej fauny był dostatek...


Muuuuuu

Ze Słońska bez kombinacji drogą nr 22 prosto do Kostrzyna. Na Shelu hotdog, cola i  hop przez most zdobywać Niemcy. Szlak Odra Nysa z Kostrzyna do Frankfurtu wygląda tak jak... szlak  Odra-Nysa z Kostrzyna od Szczecina. Tylko ta Odra jakaś taka licha....


Odra bez wód Warty jest o połowę chudsza
 
Po drodze ciekawostka. No żeby na nizinach takie klimaty ?


Lebus, czyli miejscowość z górą

Niespodziewanie w tej okolic wyrasta spore wzgórze. Dość malowniczo.


Widok ze wzgórza

Dalej szlak trochę kręci. W efekcie wyjechałem na DDR prowadzącą wzdłuż krajówki do Frankfurtu. Można chyba z niej później zjechać bliżej rzeki, ale udało mi się to dopiero na przedmieściach miasta. Nie kombinowałem, bo nagle mocno się zachmurzyło i lunął deszcze. Cholera, w żadnej prognozie nie zapowiadano deszczu. Wzrost zachmurzenie i owszem, ale nie ulewę.  Po chwil byłem już przemoknięty i przemarznięty. Temperatura zjechał do 12 stopni a ja na krótko... Ochota na zwiedzanie miasta, jakąś kawkę itp. odeszła mi bezpowrotnie. Przebiłem się do mostu granicznego, aby do Polski.


Most w Słubicach

Tam pod drzewkiem wykonałem telefon do syna, jak się bawi. Wywnioskowałem, że dobrze. Więc cóż, jako dobry ojciec (i facet rozumiejący sytuację :) ) będę twardzielem i dojadę w deszczu do Ośna, dając mu tym samym jeszcze 2 godzinki czasu. Zmagania z lejącym w twarz deszczem, przeciwnym wiatrem i to na ruchliwej drodze nie należały do przyjemności. Na szczęście gdzieś po 10 km przestało padać. Lęki, że ktoś mi zrobi z d...y garaż minęły. A mokre gacie to nic szczególnego. Jak dojechałem do Ośna to nawet co nieco mi trochę wyschło.
O Ośnie na rynku jeszcze mała sesja foto.


  Wystrzałowe towarzystwo


Bardzo zabytkowy kościół

Po zapakowaniu do auta jeszcze długo nie mogłem się rozgrzać. Ciekawe, czy się nie pochoruję. Na razie bolą tylko przewiane plecy.
Ale wycieczka fajna :)



  • DST 107.90km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:45
  • VAVG 22.72km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 3591kcal
  • Podjazdy 256m
  • Sprzęt Cieniostwór
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 września 2016

Stepnica

Nadrabianie rowerowych zaległości. Pojechałem popatrzeć na ultrasów, czyli zawodników startujących w XVI Ultra Maratonie Rowerowym im Olka Czapnika. Wymyśliłem sobie, że jak pojadę do Stepnicy i z powrotem to zaliczę fajną trasę a przy okazji spotkam zawodników po drodze. Plan wypalił częściowo. Trasa owszem super i piękna pogoda. Nawet asfalt zmieniają na odcinku gdzie był najgorszy. Co do ultrasów to w drodze do Stepnicy minąłem tylko jednego, czyli ostatniego. Piotra z Maszewa, który wyglądał kiepsko. Widocznie coś było nie tak, bo zawodnik jest z niego zacny. Za to w drodze powrotnej minąłem się ze szpicą ultrasów. Pierwszym których jechał - samotny, zero zmęczenia, mega wyluzowany. Następni w grupach zacięci, zmęczeni. Wpatrzeni tylko w koło poprzednika. Czy bym tak chciał? eeee chyba nie. Wolę sobie wypić kawkę, posiedzieć i poopalać się na pomoście :)


Rubi znalazła towarzystwo

A ja....


Wielki błękit, czyli chilout :)


  • DST 86.90km
  • Czas 03:17
  • VAVG 26.47km/h
  • VMAX 33.80km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1344kcal
  • Podjazdy 183m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 września 2016

Bukowa po przerwie

Tydzień bez roweru. Musiałem na piątek skończyć ważną pracę i siedziałem przez tydzień do nocy każdego dnia. Pogoda była piękna więc szlag mnie trafiał, ale jak mus to mus :) W piątek w nagrodę wybrałem się w końcu do Puszczy Bukowej. Nogi miałem dość słabowite po takiej przerwie. A w Bukowej znów wycieli nowe drzewa :(




  • DST 35.50km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 20.88km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 206m
  • Sprzęt Cieniostwór
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 września 2016

Koksowisko

Rundka przez Gryfino, Niemcy, Warnik i ul. Krygiera do domu. Niemieckie drogi to ulubione tereny treningowe naszych lokalnych koksów. Prawie na każdej drodze Stravove segmenty z wyżyłowanymi czasami. Miałem wiatr głównie z boku, więc nawet nie próbowałem powalczyć o dobre czasy. Tutaj to trzeba mieć huragan w plecy i jechać do pożygu, aby do pierwszej 20 się załapać :).
Nie mniej drogi są fajnie i naszła mnie refleksja dlaczego tak rzadko tam jeżdżę. Po wjeździe do Polski od razu dziurawy asfalt, hałas i masa pędzących samochodów. Wyluzowanie prysło jak bańka mydlana a poziom uwagi i stresu poszybował w górę. 


 
  • DST 68.00km
  • Czas 02:33
  • VAVG 26.67km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1193kcal
  • Podjazdy 228m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 września 2016

Trójka z przodu

Kolejne popołudnie kiedy okazało się, że jak się wyrobiłem ze wszystkim jest już po 18. A o 20 nastaje już ciemność. Czyli max 1,5 godziny jazdy w świetle. No to pognałem na maxa do Morzyczyna. Jadąc Struga przypomniałem sobie żarciki co niektórych na temat mojej średniej i postanowiłem nie ma zmiłuj i tym razem w końcu zrobię tripa ze średnią ponad 30 km/h. Na DDR koło Kobylanki minąłem się z pędzącym w drugą stronę Krzyśkiem, co też dodało mi motywacji w drodze powrotnej :)
Oczywiście jak to ja, nie mogłem normalnie zrobić trasy tam i z powrotem tylko musiałem chwilę nad Miedwiem pogapić się na zachód słońca. W efekcie ostatnie kilometry i tak wracałem po ciemku.


 Rowery obrastają wodorostami

Nie mniej w końcu udało mi się zrobić na Rubi trasę z trójką z przodu, a więc zasłużyła sobie na fotkę w zacnym towarzystwie...


Ty moja smoczyco ...


  • DST 38.00km
  • Czas 01:13
  • VAVG 31.23km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 811kcal
  • Podjazdy 107m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl