Informacje

  • Wszystkie kilometry: 21929.71 km
  • Km w terenie: 3652.47 km (16.66%)
  • Czas na rowerze: 42d 02h 41m
  • Prędkość średnia: 21.70 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Follow me on Strava

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarro.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 30 października 2013

O zmierzchu

Krótka rundka, głównie w celu umycia Axisa zabłoconego po ostatnich przygodach.


Uroczysko


Ostatnia w tym roku poziomka :)


Regalica o zmroku

Fajna pogoda jak na koniec października. Choć to już nie to co kilka dni temu. Powietrze zrobiło się ostre, co czuć szczególnie po zmroku.
  • DST 21.75km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 21.39km/h
  • VMAX 33.90km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 721kcal
  • Podjazdy 106m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 października 2013

Do Steklna z przygodami

Dziś dość spontanicznie wpadł mi pomysł aby zobaczyć jak o tej porze roku wygląda jeziora Steklno i Wełtyńskie. Nad Steklnem nie byłem ....25 lat, a wspomnienia mam całkiem miłe - szczególnie wyprawa po ciemku łódką przez całe jezioro po wino do wiejskiego sklepiku. Ehhh to były czas :)
Wyjazd dość późno, po wyścigu F1 więc trzeba było sprawnie uwinąć się przed zmrokiem, szczególnie, że nie mam przedniego światła, bo uchwyt się zepsuł.
W Gryfina - już tradycyjnie - pod wiatr. Nic to - z powrotem będzie w plecy. No i było... tyle, że nie wiatr, ale nie uprzedzajmy faktów.
Po drodze dość dziwnie się czułem - szczególnie pod wpływem wzroku ludzi wychodzących z kościołów - bo koszulka rowerowa, krótkie spodenki a ludzie w kurtach zimowych i często w czapkach. Cholera ale dziś było +18, czy w sierpniu jak jest plus 18 to chodzimy w kurtkach?
W Gryfinie rzut oka na Odrę. Co ciekawe zdjęcia robione są z tego samego miejsca i odstępie pół minuty, a niebo z każdej strony diametralne inne.


Chmury nad Odrą


Most.

Z Gryfina do Steklna. Bez kłopotu. Po drodze jesienna lasy i "wiosenne pola". Ozimina rośnie bujnie.


Wiosna - 27 października

Jezioro jakby troszkę mniejsze niż pamiętam. Ale malownicze.




Niestety wrażenie psują domki mnie lub bardziej letniskowe pobudowane nad samym brzegiem tak, że trudno z wyjątkiem jednego miejsca dotrzeć do brzegu.
W Steklnie zaczęły się kłopoty. Jakiś diabeł pokusił mnie, aby pojechać drugą drogą. Nie lubię jeździć po śladach więc skoro pamiętałem, że do Steklna prowadzą od DW121 dwie to skoro jedną przyjechałem to drugą....
No niestety te dwie łączą się wcześniej a ta druga okazał się trzecią i w efekcie dojechałem do Lubanowa, zamiast na wysokości Steklna skręcić już w kierunku na północ. Do drodze co prawda zorientowałem się, że to nie ten kierunek ale wracać było bez sensu. Pozornie.
Wszystko było dalej OK - od Lubanowa kierunek właściwy do czasu aż dojechałem do S3. Niby nic takiego ale jak przejechać na drugą stronę jak wkoło płoty? A na mapie w google było, że można. Hmm. Najpierw techniczną w jedno stronę - w efekcie wróciłem techniczną drugą stroną. Po drodze spotkałem tubylca, który powiedział, w którym kierunku się udać, przez las itd. No i pojechałem - okazało się, że może i droga bywa przejezdna - w lecie. Po paru błotnistych kilometrach się rozdwajała - kierunek przejezdny się skończył w rozkopanym polu a drugi to koleiny wypełnione błotem i to na dodatek nie do końca w tym kierunku co trzeba. Wróciłem. Pojechałem techniczną w drugą stronę i kolejną polną dotarłem do Swochowa. Uff w końcu mniej więcej na dobrej drodze. Niestety poszukiwania drogi zajęły mi z 1,5 godziny, czyli akurat tyle ile było przeznaczone na dojazd przed zmrokiem do domu. Zostało jeszcze z pół godziny światła dziennego.
Cóż... po raz pierwszy po zrobionych 4 tys. km na rowerze wymiękłem i zadzwoniłem po "wóz techniczny". Perspektywa jazdy 40 km po ciemku, bez przedniej lampy i świadomość, że lada chwila na dodatek może zacząć padać i to dość gwałtownie przeważyły.


Ostatnie promienie słońca nad Swochowem z ledwie widoczną tęczą.

Teraz z perspektywy domowej kanapy wydaje się, że mogłem jednak dojechać. Przy lekkim zmroku dociągnął bym do Radziszewa, a stamtąd już ulice są oświetlone. Z drugiej jednak strony lepiej być noob niż kolejnym krzyżem przy drodze, bo jakiś młodziak w golfie czy emeryt wracający w niedzielny wieczór z sąsiedniej wioski Cię nie zauważy.
  • DST 80.00km
  • Teren 16.00km
  • Czas 03:34
  • VAVG 22.43km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 2722kcal
  • Podjazdy 297m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 października 2013

Puszcza Bukowa październikowo

Piękne lato mamy podczas tegorocznego października :). Dziś udało się wykroić chwilę czasu i wyskoczyć na rower po pracy. Wybór padł - a jakże by inaczej na Puszczę Bukową. Dlaczego? Odpowiedź poniżej ....







W Puszczy jest pięknie. Zdjęcia i tak nie są w stanie oddać uroku lasu o tej porze roku i przy takiej pogodzie.
Miłych wrażeń nie były wstanie zepsuć nawet takie niespodzianki na drodze...


No i jak tu nie ubłocić roweru?

Jezioro Binowo również urzekając


Widok z plaży

Poza Puszczą też pięknie


Takie sobie krzaczki gdzieś koło Kołowa.

Niestety dość szybko trzeba było zbierać się do domu, bo słoneczko zachodzi zdecydowanie jak dla mnie za szybko.



W weekend zmiana czasu więc wypady na rower po pracy w środku tygodnia staną się już praktycznie niemożliwe. Chyba, że w ciemności :)

Podsumowując trasa piękna widokowo a i dwa terenowe podjazdy pod Kołowo stanowiły fajny trening.
Kilometry z licznika, bo endomondo złapało 6 km dziurę.
  • DST 44.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 22.00km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1234kcal
  • Podjazdy 353m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 października 2013

Zakończenie sezonu z STC

Zakończenie sezonu ze Stargardzkim Stowarzyszeniem Cyklistów, czyli ostatni w tym roku objazd Jeziora Miedwie. Tym razem pojechałem w wersji light czyli z uniknięciem potencjalnie błotnistych odcinków. Mimo tego wszystkie ciuchy już w pralce :)
Dojazd ma miejsce startu tradycyjnie przez Wilgowo i Niedźwiedź.
Na miejscu zbiórki stawiło się 100-150 cyklistów.
NA miejscu niespodzianka STC ma nową brykę :)


Samochód teamowy :)

Start o 10.40. Tempo od początku raźne średnio około 25 km/h. Zdecydowanie szybciej niż na podobnym objeździe w czerwcu. Po wjechaniu na 106 czołówka rozpędziła się do ponad 30. Po zjechaniu ze 106 prezes zarządził postój i trochę utemperował wyrywne towarzystwo.
Od łąki już pełna swoboda i tempo jakie kto lubi.
Po zrobieniu potęlki tradycyjny już poczęstunek zorganizowany przez STC. Tym razem ognisko na plaży i kiełbaski.



Do tego dodatki czyli ogóreczki, pieczarki, papryczki itp. + soki, woda, kawa i ciasteczka.
Miła impreza przy dźwiękach muzyki.



Aż żal było zbierać się do domu, bo i pogoda dopisywała. Cieplutko jak na październik.
I widoki też niesamowite.


Miedwie...


PS. Według zapowiedzi prezesa maraton w przyszłym roku 9 sierpnia.
  • DST 103.50km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:33
  • VAVG 22.75km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 3541kcal
  • Podjazdy 235m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 października 2013

Specerowo po lesie

Wypadzik na świeże leśne powietrze przy okazji ze sprawdzeniem przejazdu przez wiadukt nad autostradą na trasie Dąbie Wielgowo. Droga jest oficjalnie zamknięta dla ruchu ze względu na budowę węzła drogowego.
Przejechać rowerem można jednak bez kłopotu.




W Wielgowa rundka po lasach Puszczy Goleniowskiej. A las są tam różnorakie:


takie

i takie

a nawet takie

Przy okazji - co by żona nie gadała, że znów jeżdżę tym rowerem po próżnicy zebrałem co nie co na obiad :)







Były też i halucynogenki :)



A nawet spotkałem ewenement mykologiczny - coś jakby opieńki na mchu w lesie sosnowym.



i nawet ktoś je znalazł zebrał i pewnie zjadł. Hmmmm...



W lesie raczej mokro na niektóre drogi ....



pozostawiały tylko jako wybór jazdę pomiędzy drzewami.

Choć były i lepsze.



Na koniec wycieczki "straszne drzewo"




i dziwny znak drogowy


Piesze krowy czy piesi to krowy ? :)

Podsumowując fajna, choć krótka wycieczka i smaczne grzybki na obiad. Niestety halucynogenki zostały w lesie :)
  • DST 28.65km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:33
  • VAVG 18.48km/h
  • VMAX 32.40km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 937kcal
  • Podjazdy 236m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 października 2013

Pojezierze Ińskie i 8 w skali Beauforta

Okazało się, że zamiast zapowiadanego deszcze będzie całkiem przyzwoity pogoda więc szybka decyzja - rower :). Wszystkie okoliczne drogi już objeździłem do znudzenia więc pomysł a może by tak troszkę dalej. Rzut oka na meteo i mapę - w okolicach Ińska słońca ma być więcej niż u nas - więc Rubi do bagażnika i jadę do Chociwla. Jakoś nie kręcą mnie wycieczki powyżej 200 km więc wolę wspomóc się autem zamiast mozolnie kręcić - szczególnie na poniemieckiej betonce. A rzucając okiem na meteo nie rzuciłem okiem na wiatr....
Wyładunek roweru na parkingu pod Biedronką i jedziemy. Kierunek Ińsko. Słoneczko przyświeca, drzewa pięknie wymalowane barwami jesieni tylko cholera coś ciężko się jedzie. Jakoś to powietrze takie gęste. No tak dmucha - czołowo-bocznie i to całkiem solidnie. No dobra potem zmieni się kierunek jazdy i będzie OK. Lepiej skupić się na podziwiani widoków.


Drzewko przy pierwszym Pitstopie

Walcząc z wiatrem dotarłem do Ińska.


Jezioro Ińsko zatoka.
W miasteczko nic ciekawego za to plaża miejska bardzo fajna. Oczywiście zero ludzi :) ale ładne infrastruktura, krystaliczna woda w jeziorze, ładny choć zapuszczony pomost. No i ten wiatr. Jak nad morzem podczas sztormu.


Rubi nad Jezirem Ińsko

Z Ińska kierunek Węgorzyno ze zmianą kierunku jazdy zmienił się i kierunek wiatru teraz na bardziej boczny niż czołowy tak akurat spychający na środek jezdni przy mocniejszych podmuchach. No ale nic to widoków ciąg dalszy.


Jak by z prawej były drzewa a nie pole...

Teren pofałdowany. Góra, dół, góra dół - nie nudo ale męcząco.


Las - jak przyjemnie odetchnąć od wiatru

Po przejechaniu Węgorzyna - nic szczególnego kierunek na Łobez. Przy drodze różne piękne drzewa i inne okazy


I dzika róża potrafi zachwycić

Po wyjechaniu z Łobza wiatr zmienił się w końcu na "mniej więcej w plecy". A i droga stała się bardziej nudnawa. Głównie pola. Przed Dobrą imponująca wieża nadawcza.


Całkiem solida konstrukcja.

W Dobrej rzut oka na mikrryneczek i imponujący kościół św. Klary z 1461 r.



Jak już miałem skręcić w kierunku Chociwla zamajaczył mi mi jakieś ruinki na w wzgórku. Okazało się, że to pozostałości zamku von Dewitzów.
Piękne miejsca - zwłaszcza o tej porze roku. Nie mogłem powstrzymać się od krótkiej sesji fotograficznej.





Z Dobrej do Chociwla znów walka z wiatrem. Imponująco wyglądały szczególnie pojawiające się co jakiś czas mikrotornada z spadłych liści kręcące na drodze. Ale co tam jak takie widoki rekompensowały wszystko.



Podsumowując. Bardzo miła i udana wycieczka. Piękne widoki, dobre drogi z wyjątkiem fragmentów od Dobrej i w okolicach Łobza. Trasa najeżono hopkami więc i pod względem treningowym też bardzo fajna.

PS. Jak wróciłem do domu sprawdziłem prędkość wiatru wg prognoz 50 km/h w porywach sporo więcej.
  • DST 84.41km
  • Czas 03:14
  • VAVG 26.11km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 3027kcal
  • Podjazdy 478m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 października 2013

Puszcza Bukowa na koniec tygodnia

Piątkowy wypad do lasu dla odprężenia po pracowitym tygodniu. Coraz bardziej widać nadchodzącą jesień.


Jesień się skrada

W Wielgowie - grzybiarze z podgrzybkami i mnóstwo muchomorów - zarówno sromotniczków jak i halucygenów :)

Puszcza Bukowa za to obrodziła opieńkami. Można zbierać prawie bez z siadania z roweru. Ja po żniwach w ostatnim tygodniu na razie mam dość więc się nie skusiłem tym razem.
Generalnie w lesie czuć jesień - dużo spadłych liści i dość wilgotno.
Bagienka i lasy łęgowe mają się dobrze.


Gdzieś w Puszczy

Zmrok nadciąga dość szybko i niedługo trudno będzie pojeździć po pracy przy świetle dzienny.


Godzina 18.... :(

Fajnie pogoda i super temperatura jak na tą porę roku.
  • DST 43.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 22.63km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1466kcal
  • Podjazdy 227m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 października 2013

Dookoła Puszczy Bukowej -walka z wiatrem

Rundka na Rubi dookoła Puszczy Bukowej. Pogoda w sumie ładna tylko ta temperatura około 10 stopni i wiatr. Niestety głównie boczny i czołowy.
Praktycznie całą drogę gwizd w uszach i to wcale nie od prędkości.
  • DST 50.80km
  • Czas 01:45
  • VAVG 29.03km/h
  • VMAX 47.30km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1875kcal
  • Podjazdy 83m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 września 2013

Test licznika

Rundka w celu przetestowania licznika do Speca. Nie poskąpiłem i kupiłem Sigme 16.12 STS z kadencją. Zalety....hmmm... brak kabli :). Wady lekkie opóźnienie przy stracie i jak dla mnie troszkę za duże czujniki.
Licznik w porównaniu z endomondo pokazuję podobne prędkości. Niestety różnica w przebiegu około 500 m na dystansie niecałych 24 km. Hmmm nie jest najgorzej ale coś może jeszcze pokombinuję aby było dokładniej.
Rundka miała być troszkę dłuższa ale coś się za cienko ubrałem na ten dzisiejszy zimny wiatr.
  • DST 23.69km
  • Czas 00:52
  • VAVG 27.33km/h
  • VMAX 37.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 857kcal
  • Podjazdy 61m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 września 2013

Marchia Wkrzańska

Wycieczka na drugą stronę granicy, gdzie asfalty są równe,kierowcy mili i ścieżek rowerowych dostatek - tylko wiatr tak jak i u nas zwykle w oczy;)
Trasa generalnie po terenach zamieszkiwanych ongiś przez słowiańskie plemię Wkrzan a po ich wytępieniu i asymilacji niedobitków nazwanych przez germańskich najeźdzców Marchią Wkrzańską.
Start spod netto w Łęknicy (zwanej obecnie Locknitz). Tym razem zwyciężyło poranne lenistwo i niechęć do jazdy przy + 5 stopniach - więc transport rowerów autem zamiast nudnego przebijania się przez Szczecin.
Na dobry początek trzeba było pogłaskać kotka.



Po dopieszczeniu mruczka obraliśmy z Abarthem kierunek na Pozdawilk. W tymi kierunku niestety nie ma ścieżki rowerowej ale za do na szosie asfalt idealnie równy i pomimo koszmarnego wiatru wiejącego w prawe ucho tempo było całkiem niezłe. W Pasewalk ups.. Pozdawilk chwila na ogrzanie przemarzniętej szczęki i ucha protestującego tępym bólem przed takim traktowaniem. Przy okazji - blokowiska jako żywo jak nasze, nawet podobny układ parkingów i nasadzonej zieleni. Co ciekawe to większość bloków z wielkiej płyty nawet nie ocieplona. Hmmm niemieckie slumsy :(

Dalej na północ - pod wiatr. Na szczęście droga a właściwie malownicza ścieżka rowerowa prowadzi przez lasy Puszczy Wkrzańskiej, więc nie było tak źle. A krótkie fragmenty bez ścieżki prowadziły przez równie urocze miejsca.


Złota niemiecka jesień.

Niestety przez większą cześć drogi nie można było sprawdzić czy w niemieckich lasach też jest wysyp grzybów, bo prowadzi ona obok poligonu Bundeshwery o czym informują gęsto rozmieszczone tablice.


Niemieckiego nie znam ale informacje zawierająca słowo Truppen .. podpisane przez Herr Komendanta, dość skutecznie zniechęca do szukania podgrzybków :)

Następny przystanek to Turzegłowy. Miasteczko, które po upadku NRD zasłynęło ponad 50% bezrobociem. Teraz wyludnione w 60% i posiadające ciekawą rekonstrukcję osady Wrzan oraz zamkowego podgrodzia. Ale to temat na inną wycieczkę.
Troszkę zmarznięci odpuściliśmy sobie zwiedzanie i pokręciliśmy w kierunku Wkryujścia po drodze zaliczając Kcynię.


Kcynia zwana Eggesin.Postój pod kościołem


Kcynia. Ulica Szczecińska :)

We Wkryujściu obowiązkowo kultowa fishbuła :)


Fishbuła ze śledziem Bicmarckiem Niestety troszkę rozmyta.

Spożyta na klimatycznym kutrze.



Po zaspokojeniu głodu, krótka wycieczka po mieście z zaliczeniem największych atrakcji... :)


czyli marynarza...


rybaka...


oraz kultowej ławeczki dla krasnali :)

Dodatkowo rzut oka na:


jachty


nabrzeża


oraz wizyta naZamku Książąt Pomorskich.
W zamku tym umarła Anna Jagiellonka.

Pogoda niestety przestała dopisywać, ciemne chmury i lodowaty wiatr nie wróżyły nic dobrego więc dość szybko udaliśmy się w drogę powrotną.
Po drodze rzut oka na Zalew Szczeciński


Śmiałkowie na łódce, czyli prawdziwy Niemiec fal się nie lęka

W cichej wiosce Luckow zatrzymaliśmy się aby obejrzeć pomnik niemieckich żołnierzy



oraz kościół z XVIII wieku



W kościele (ewangelickim - żeby nie było wątpliwości) niespodzianka nie tylko otwarty i dostępny do zwiedzania ale i poczęstunek na zbłąkanych wędrowców.


Może i skromnie ale jednak - ciasteczko i picie.

W samym kościele oprócz standardowego ołtarza, ławek kilka stoliczków przy których można usiąść, odpocząć, poczęstować się i poczytać np biblię lub pisma religijne, które są ogólnodostępne.
Niby nic ale w porównaniu z naszymi zakratowanymi i zawartymi na głucho kościołami szokuje.

Pokrzepieni duchową strawą raźno pokręciliśmy w kierunku Zajezierza, mijając poligon od drugiej strony. Co by nie było wątpliwości to oprócz tablic są i inne znaki.


Axis poczuł się dumny :)

Po drodze znów fragmentami bardzo malownicza ścieżka rowerowa i miłe spotkania...


Klacz "Adolfina". Tleniona blondi z pomalowanymi paznokciami (kopytami). Uwaga daje się głaskać :)

Droga do Łęknicy bez przygód nie licząc coraz większego zimna i coraz ciemniejszych chmur. W mieście jeszcze rzut oka na cmentarz żołnierzy rosyjskich.



Wieczna sława bohaterom sowieckiej armii głosi napis na pomniku - hmmm szacunek dla wroga nawet po śmierci. Jednak można...

Podsumowując bardzo udana wycieczka pomimo jesiennej aury. Niektóre miejsca warte głębszego poznania jak będzie ...cieplej.
  • DST 100.14km
  • Czas 04:16
  • VAVG 23.47km/h
  • VMAX 34.10km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 3488kcal
  • Podjazdy 604m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl