Informacje

  • Wszystkie kilometry: 21929.71 km
  • Km w terenie: 3652.47 km (16.66%)
  • Czas na rowerze: 42d 02h 41m
  • Prędkość średnia: 21.70 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Follow me on Strava

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarro.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 23 października 2015

Jesienny las w piątkowe popołudnie

To była dla mnie ostatnia okazja w tym roku aby po pracy pojeździć po lesie. W weekend zmiana czasu i od poniedziałku ciemno już o 17 więc raczej będzie ciężko.
Trasa dość standardowa, czyli Wielgowo - Reptowo - Niedźwiedź. W lesie bardzo przyjemnie. Kolorowe drzewa, fajna temperatura, zapach jesiennego lasu. I cisza, bo w piątkowe popołudnie o tej godzinie nie było grzybiarzy :) Leśne drogi twarde i bez błota. Warunki idealne.
Dobrze mi zrobiła tak przejażdżka po całym tygodniu pracy w ponurych murach.


  • DST 35.30km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 23.02km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 1024kcal
  • Podjazdy 121m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 października 2015

Po prostu październik

Dziś była rundka do Goleniowa. Pogoda typowo październikowa, czyli zachmurzenie 100 %, wilgotność 100% temperatura 10 stopni. W sumie to po kilku dniach deszczu nawet nie najgorzej.
Z ciekawostek:
1. Przejechałem nową, jeszcze nie otwartą drogą z Goleniowskiej Strefy Przemysłowej do S3. Nawet zgrabnie wyszła.
2. Spotkałem znajomą, która biegła sobie dystans półmaratonu. Zero zadyszki na jakimś 12 kilometrze. Ma dziewczyna zdrowie. Szacun.
3. Widziałem "chińczyka" na rowerze. Mijałem się z nim gdzieś w Kliniskach. Zapierniczał  na jakimś zwykłym rowerze jak Jinghu. Wow. Naszła mnie taka myśl. W Chinach mieszka z 1,5 miliarda ludzi. Z tego większość jeździ na rowerach. I nie mają ani jednego znanego kolarza. Hmmm.

Po za tym nic szczególnego.




  • DST 54.70km
  • Czas 02:05
  • VAVG 26.26km/h
  • VMAX 33.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1591kcal
  • Podjazdy 127m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 października 2015

Powiało ze wschodu

Wiatr wijący kilka dni ze wschodu to nie jest coś co się w naszym regionie zdarza często. Zwykle wieje z zachodu i północy, czasami z południa. Nie trzeba było długo czekać i przywiało. Rześkie powietrze gdzieś spod Moskwy.
W efekcie, dziś pomimo słońca było dość zimno. Trudno się ubrać na taką pogodą, bo lodowaty wiatr przewiewa, a tam gdzie jest względnie spokojnie robi się od razu ciepło. Poradziłem sobie z tym problemem tempem jazdy - jak wiało to trochę szybciej aby się rozgrzać, a jak z  wiatrem to wolniej aby się nie przegrać. Spędziłem czas na takich zabawach objeżdżając Puszczę Bukową.  Trasa dobrze znana więc nic ciekawego. Puszcza jest jeszcze względnie zielona i tylko gdzieniegdzie się zażółca. Jeżeli podobna pogoda się utrzyma to mamy szansę na piękne jesienne kolory w najbliższych dniach.
Na koniec jeszcze mała rundka, bo przyjechałem...za szybko. Dorotka gdzieś na zakupach a ja bez kluczy.


  • DST 61.60km
  • Czas 02:20
  • VAVG 26.40km/h
  • VMAX 42.80km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1342kcal
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 października 2015

جولينيو



....i wszystko jasne :)

Tytułem uzupełnienia. Tyle razy widziałem herb Goleniowa i jakoś nie wywoływał u mnie skojarzeń. Do dziś. To już chyba jakaś islamska psychoza :)

Tak po za tym. Dziś to moje jedyne wolne popołudnie tygodniu (teraz już tak będzie przez dłuższy czas)  więc nie patrząc na pogodę trzeba było zrobić rundkę. Właściwie to rundki nie było  - wyszła hmmm skakanka?, a to dlatego, że nie chciałem tłuc Rubi po dziurach. Trasa dobrze znana i nic szczególnego. W drodze powrotnej spotkałem znajomą, która jechała w przeciwną stronę. Głowa w kierownice i ciśnięcie na maksa. Nawet by mnie nie zauważyła. Trochę pogadaliśmy, "odprowadziłem" ją do "lasu" i z powrotem pojechałem w kierunku domu. Średnia jej wyszła prawie 25 k/h -  na trekingu. Psychoza :)
Mi się dziś nie chciało męczyć.




  • DST 53.70km
  • Czas 02:03
  • VAVG 26.20km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 1587kcal
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 października 2015

Na południe od Pyrzyc

Małżowina dziś na szkoleniu, więc cały dzień dla mnie. No prawie, bo rano trzeba było zrobić zakupy i ogarnąć inne domowe sprawy a o 17 być z powrotem w domu jak to na grzecznego męża przystało. Po porannej mgle i temperaturze bliskiej zera wyszło słońce i zrobił się piękny dzień. Jak by go tu wykorzystać. Pierwszy pomysł - czyli rajd nadmorski raczej nie pozwolił by mi zmieścić się w ramach czasowych. Wymyśliłem więc, że zapakuję Rubi do bagażnika i spenetruję tereny na południe od Pyrzyc. Udało mi się wylądować pod Lidlem w Pyrzycach po 12. Planowałem wcześniej, ale te kolejki w sklepach w sobotę...

Z Pyrzyc obrałem kierunek na Lipiany dawną DK3 teraz bodaj nosi ona nr 156. Na rowerze jeszcze tą drogą nie jechałem. Pomimo, że ruch był dość duży, dzięki pasowi wspomagającemu jechało się dobrze. Niestety w niektórych miejscach się kończył i wtedy były już mniej komfortowo. Niestety wiatr jak to zwykle na Nizinie Pyrzyckiej wiał dość mocno, na dodatek z południowego wschodu, czyli skośny.


Tu kiedyś kończyło się województwo szczecińskie. Fotki niestety znów słabe, bo doraźna reanimacja aparatu niewiele pomogła.

 Tak to sobie zmagając z wiatrem dojechałem do Renic. Wcześniej gdzieś tak koło Lipian zorientowałem się, że nie wziąłem pompki. No cóż jedziemy dalej....Monotonną dotąd jazdę zajęły mi rozważania wariantów tego co zrobię jak złapię gumę. W wspomnianych Renicach skręciłem na drogę nr 26 prowadzącą w kierunku Krajnika. Przez Myślibórz przemknąłem bez zwiedzania. Nawet nie zajechałem nad jezioro, bo mnie zniechęcił widok rozbitego szkła na początku dróżki w parku.
Za Myśliborzem zacząłem się najprzyjemniejszy odcinek. Wiatr zaczął wiać w plecy, droga prawie pusta, wiatr w plecy. Tak to można jechać :)
Kierunek Chojna  

Po dojechaniu do Rowu ( tak, tak są miejscowości o takiej nazwie) znów lekko droga skręciła i wiaterek zacząłem zawiewać lekko z boku. Nie mniej nadal jechało się miło mijając pola, lasy i miejscowości o różnych malowniczo brzmiących nazwach...


Teraz już można pić kolorowe, choć starczyło czystych aby widzieć podwójnie :)

Pierwszy postój zrobiłem sobie w Trzcińsku. Pod murami zjadłem banana i bułkę. Zajrzałem jeszcze nad jezioro i trzeba było jechać dalej.


Do miasta nie wjeżdżałem, bo mnie ograniczenie prędkości przeraziło :)

Z Trzcińska Zdrój to już dwa kroki do Chojny. Mała rundka po mieście i obowiązkowa fotka pod katedrą. Wieża jest imponująca, a pomyśleć że jeszcze parę lat temu jej nie było.


Chojna


Z Chojny obrałem kierunek na Banie. Po drodze była Rurka i dopiero po jej przejechaniu przypomniałem sobie, że jest tam kaplica z XIII wieku, której jeszcze nie widziałem. No trudno będzie powód aby znów tu zawitać. Za to w Swodnicy celo pominąłem wizytę za zamku (koszmarny bruk na dojazdówce) i DDR do Bani. W głowie cały czas siedział mi brak pompki.  DDR jest malownicza, ale jak tam jechałem ostatnio to była zasypana liśćmi, gałęziami i szkłem. Może od tego czasu coś się poprawiło, a może nie. Doszedłem, że zamiast sprawdzać pojadę przez Baniewice i zobaczę może słynne winnice. I owszem zobaczyłem ale jakieś skromne i na dodatek sprzedawano w nich ... jabłka. Zniesmaczony pojechałem dalej. Dopiero w domu jak zerknąłem do neta to wydaje się, że większość winnic jest przy innej drodze. Jeszcze się kiedyś zobaczy.

Z Bani to już droga dość dobrze znana i generalnie skupiałem się na walce z wiatrem - znów czołowo-bocznym z tym, że teraz od prawej strony. I na podziwianiu drzew pomalowanych barwami jesieni.


Droga Banie-Pyrzyce

Przy aucie byłem przed 17. Oczywiście pierwsze co zauważyłem to nieodebrane połączenie od Dorotki. Okazało się, że szkolenie skończyło się wcześniej, a marnotrawnego męża nie było w domu :)

I tak to zakończyłem moją wycieczkę. Podsumowując wrażenie to droga na rower szosowy bardzo fajna. Relatywnie mały ruch samochodowy i bardzo dobry asfalt nie licząc małych odcinków. Teren lekko pofałdowany. Dokuczał tym razem wiatr, ale nie może zawsze być idealnie. Piękna pogoda.





  • DST 108.00km
  • Czas 04:12
  • VAVG 25.71km/h
  • VMAX 38.10km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 3894kcal
  • Podjazdy 337m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 września 2015

Puszcza Bukowa - dolina Śmierdnickiego Potoku

Pierwsze wolne popołudnie w tym tygodniu. Udało się wykroić dwie godzinki na rower. Cel - zobaczyć czy jesień przyszła do Puszczy i przy okazji poszukać opieniek. Nie znalazłem ani jednej ani drugich.

Za to udało mi się dołożyć nowy elemencik do układanki przejechanych tras po Puszczy. Tym razem pojechałem brukowaną drogą, która jest na wprost leśniczówki. Droga generalnie prowadzi do Kijewka, ale tym razem odbiłem po mniej więcej kilometrze zjazdów w inną drogę wyjeżdżoną przez leśne samochody. Prowadzi ona wzdłuż potoku, którym chyba nazywa się Śmierdnicki Potok. To "chyba" to dlatego, że ma on dwa cieki w swoim górnym biegu i nie wiem, czy oba noszą to samą nazwę. W tym wypadku pozostawię hydro-geograficzne dociekania specjalistom. Ważne, że jest to droga bardzo malownicza. I błotnista tak przy okazji. Nie mniej naprawdę warto. Droga zaprowadziła mnie do  parkingu z punktem  grilowym, który jest przy wjeździe do Puszczy od strony Śmierdnicy. Drogą tą też można pojechać prosto i dojedzie się do Śmierdnicy na ulicę Senną. 

Ja pojechałem z powrotem pod górkę i przez Kołowo zjechałem Drogą Górską na Osiedle Bukowe. Po drodze zaliczyłem jeszcze Zdroje i myjnie w drodze do domu. 40-tka i 323 metry przewyższenia zrobione.


  • DST 40.30km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 20.84km/h
  • VMAX 45.50km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 1273kcal
  • Podjazdy 323m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 września 2015

Szlakiem Dziedzica z goleniowską ekipą

Adam "Coolertrans" wpadł na pomysł rajdu po powiecie Uckermark  na zakończenie sezonu. Trasa miała przebiegać po Szlaku Dziedzica. 
Ekipa z Goleniowa jest super więc czas zarezerwowałem już wcześniej, a i tak ważny wyjazd w przeddzień o mało nie storpedował rowerowych planów. Jakoś tak się też złożyło, że to był setny raz na rowerze w tym roku. Oczywiście na tej setce nie mam zamiaru skończyć, bo sezon nie kończy się nigdy :)
Punkt startowy został wyznaczony na rynku w Brussow. Dotarłem ostatni - pozostała 11-tka czekała już zwarta i gotowa. I chyba zmarznięta, bo tempo było od początku całkiem raźne. 
Pierwsze 30 kilometrów w kierunku zachodnim i północnym. Głównie boczne drogi asfaltowe trochę ubitego terenu. Z rozpędu przejechaliśmy miejsce pierwszego planowany postój, więc zrobiliśmy go w lasku. Była chwila na zdjęcie jednej warstwy ubrań i lekki posiłek.


Na postoju © Coolertrans

Pokrzepieni wystrzeliliśmy jak z procy, gubiąc po drodze Komandora Rajdu, czyli Adama :) Niby nic takiego-  tylko, że ona jak jeden znał trasę.  Aby było zabawniej zdarzenie to miało miejsce w Gutenbergu, więc jak sama nazwa wskazuje na wzgórzu. Jak się grupa ogarnęła to byliśmy już ze 4 kilometry do przodu. Zapędziliśmy się, aż pod Strasburg. Konsultacja a Adamem przez telefon nie pozostawiała wątpliwości - trzeba wracać pod górkę. Jak dotarliśmy do rozjazdu szlaków to okazało się, że Komandor czeka kilometr dalej. Jedziemy więc.  Po około dwóch (z górki) tknęło nas, że znów jest coś nie tak. Kolejna konsultacja to znów nie ten szlak i wracamy. Pod górkę. Adam na wszelki wypadek wrócił ten kilometr i udało nam się spotkać. 
Następny odcinek szlaków prowadzącego przez malownicze wioski i pola to przyjemna jazda z wiatrem w plecy. Pogaduchy i podziwianie widoków. Pierwszy dłuższy postój zrobiliśmy w gospodzie w Finsterwerder.


To co pijemy? © Coolertrans
 
Po konsumpcji i przy przygrzewającym słoneczku ogarnęła mnie senność. Spałem może z 3 godziny w nocy, więc zaczęło to wychodzić. Udaliśmy się w kierunku Zamku Boitzenburg. Po drodze niespodzianka - odcinek polnej drogi, która zamieniła się w koleiny wypełnione błotem. Laskom trochę się buty pobrudziły i od tego momentu zaczęły naszą wycieczkę nazywać Rajdem Komandosa. A Adam uprzedzał, aby założyć terenowe oponki... :)


Prowadzimy, prowadzimy © Coolertrans

Lekko ubłoceni dotarliśmy do Zamku. Jak dla mnie ładny i wart dłuższego obejrzenia. Wycieczka zdecydowała, aby jechać czym prędzej dalej, bo zaczęły dokuczać braki aprowizacyjne.


Schloss Boitzenburg © Coolertrans


Następny odcinek to przeprawa przez malownicze lasy w kierunku Prenzlau.Górki i jeziorka w dolinach. Ładnie.
Po dojechaniu do miasta najpierw rzuciliśmy się na sklep aby uzupełnić braki w napojach a potem był obiad. Ja zjadłem całkiem niezłego hamburgera. Zapadła też decyzja, że ze względu na późną porę jedziemy najkrótszą drogą do Brussow. Tylko Adam - jak przystało na Komandora - i Tomek nie wymiękli i przejechali cały odcinek szlaku dziedzica. Autor powyższych słów tym razem zdecydowanie nie był w formie i też z bólem serca odpuścił sobie. Wylazło ze mnie 12 godzina za kółkiem w piątek przed dzień i 3 godziny snu w nocy. Nowe doświadczenie, że jazda samochodem, która mnie nie męczy może mieć aż tak duży wpływ na formę rowerową w dniu następnym. 
Do Brussow dotarliśmy po 19. Szybkie zapakowanie rowerów do auta, krótkie pożegnanie i do domu.
Adam z Tomkiem dotarli po 21.

Bardzo fajne wycieczka. Rzut oka na nieznane mi tereny. Warto je spenetrować dokładniej, bo koło wielu interesujących miejsc tylko przemknęliśmy.
Adam wielkie podziękowania za pomysł i organizację. Również zdjęcia sobie pożyczyłem, bo mój aparat wysiadł.

   
  • DST 128.60km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:46
  • VAVG 19.00km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 3631kcal
  • Podjazdy 570m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 września 2015

Obowiązki, obowiązki

Zaczęła się pracowita jesień i coraz trudniej o czas na rower, a od października odpadną mi wtorkowe i piątkowe popołudnia. No nic. Dziś wyrwana godzinka z kawałkiem. Udało się zrobić jedną górkę w Puszczy i trochę po okolicy pojeździć. Powietrze pod wieczór robi się ostre - niby jeszcze ciepłe a zimne. W Bukowej grzybiarzy nie spotkałem widać jeszcze opieńki nie obrodziły.



  • DST 28.30km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 21.77km/h
  • VMAX 204.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 864kcal
  • Podjazdy 204m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 września 2015

Testowo na Rubi

Krótki wypad w celu testowym. Rubi ostatnio coś się poluzowało na dole więc poszła w obce ręce do przeglądu. Okazało się, że regulacja łańcucha chyba wystarczy. Przy okazji na osłodę stresów fundnąłem jej nową owiję. A co tam, niech ma przed zimą nowego ciucha :) Przed jazdą odkryłem jeszcze, że dwie szprychy jej się poluzowały, więc testowanie było ostrożne i niezbyt daleko. Po regulacji napęd pracuje dobrze, więc z nowym łańcuchem jeszcze trochę poczekamy. Za to pójdzie na centrowanie kół.
Sama trasa dobrze znana i nic szczególnego. Pierwszy raz zajechałem do Rurki, tak z ciekawości choć wiem, że ta droga prowadzi donikąd . I rzeczywiście :)
Po raz pierwszy w tym roku zmarzłem. Szczególnie w głowę. Czas odkurzyć czapeczkę pod kask.






  • DST 39.10km
  • Czas 01:30
  • VAVG 26.07km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1127kcal
  • Podjazdy 76m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 września 2015

Puszcza Goleniowska

Piękny jesienny dzień, słońce temperatura powyżej 20 więc wybór mógł być praktycznie tylko jeden - hiperwentylacja w Puszczy Goleniowskiej. Kusił mnie jeszcze szosowy rajd nad morze, ale las wygrał. Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie przejechać drogami leśnymi w kierunku od Klinisk do Goleniowa.
Pierwszy odcinek to droga dobrze znana. Ciekawie zrobiło się dopiero w lesie. Wybrałem drogę leśną nr 8 odbijającą w lewo przed rozjazdem Stawno-Strumiany. Droga do skrzyżowania z pożarówką nr 15 lekko utwardzona. Po drodze ładny las i pierwsi w tym roku grzybiarze. Skuteczni, z pełnymi koszami podgrzybków, w przeciwieństwie do tłumu innych przy głównej drodze. Za 15-tka utwardzenie się skończyło i było już normalnie, po leśnemu...


leśna droga

Droga prosta jest strzelił i po pewnym czasie coraz mocniej zaczęły dochodzi odgłosy z S3. Znak, że trzeba odbić na prawo w kierunku Iny. Co też uczyniłem. Po drodze spotkałem wieże-ambonę. Dzięki temu wiem, że chodzenie w butach SPD po śliskiej drabinie zbitej z sosnych kołków nie jest najlepszym pomysłem...:)


Widok z ambony

Po dojechaniu do drogi pożarowej nr 2 oznaczonej też jako szlak turystyczny pojechałem w kierunku Goleniowa. Droga prowadzi wzdłuż Iny, ale generalnie nie jest jakoś szczególnie malownicza. Jakość nawierzchni różna, od bardzo dobrej mocno twardej, do jazdy po łące. Dojechałem do Goleniowa w okolicy Krzewna. W mieście skierowałem się już w kierunku dobrze znanej drogi na Stawno. Za basenem zjechałem z asfaltu i pojechałem ścieżką wzdłuż Iny. Fajna malownicza droga, została oznaczona chyba niedawno jako czarny szlak rowerowy. Niestety fotki godne uwagi nie wyszły, bo zespół mi się aparat w telefonie. Robi zamglone, nieostre zdjęcia, jakby miał matrycę z epoki wczesnych komórek. Ciekawe czy jakiś serwis jest w stanie to naprawić.
Wracając do roweru. To przed Zabrodem wróciłem na drogę asfaltową i dojechałem nią najpierw do Stawna a potem odbiłem przez znaną i lubianą "rowerostradę" znaną też jako dojazd pożarowy nr 18 w kierunku Stawna. W połowie drogi niespodzianka. Droga przegrodzona taśmą i znak zakaz ruchu. No jak zakaz to ja ...jadę :) Okazało się, że droga jest w przebudowie...


Droga w przebudowie (przy takim oświetleniu zdjęcie wyszło od biedy)

Zwykle cieszą mnie zmiany w droga leśnych, bo są potem one znacznie lepsze do jazdy rowerem. W tym wypadku tak nie jest. Bardzo lubiłem tą drogą i była ona malownicza, teraz nawet jak położą jakaś cudowną nawierzchnie to nie będzie to samo. Urok drogi został bezpowrotnie zniszczony. Pracę trwają aż do jej końca, czyli skrzyżowania z "chociwelką".

W Sownie pod sklepikiem, krótki postój na uzupełnienie płynów i banana i w drogę szutrówką do Wielgowa. Udało mi się jeszcze spotkać stado jeleni z mega imponującym samcem i doturlałem się do końca lasu. W Dąbiu przypomniałem sobie o pierwszym maratonie szczecińskim i pojechałem zajrzeć na Struga, ale było już po zawodach.
Dawno już tyle nie najeździłem się po lesie. Łącznie zrobione 75 km, a  z tego co najmniej 50 "między drzewami". Fajnie.

 
 
  • DST 75.90km
  • Teren 45.00km
  • Czas 03:54
  • VAVG 19.46km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 2278kcal
  • Podjazdy 217m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl