Informacje

  • Wszystkie kilometry: 21929.71 km
  • Km w terenie: 3652.47 km (16.66%)
  • Czas na rowerze: 42d 02h 41m
  • Prędkość średnia: 21.70 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Follow me on Strava

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarro.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 3 października 2015

Na południe od Pyrzyc

Małżowina dziś na szkoleniu, więc cały dzień dla mnie. No prawie, bo rano trzeba było zrobić zakupy i ogarnąć inne domowe sprawy a o 17 być z powrotem w domu jak to na grzecznego męża przystało. Po porannej mgle i temperaturze bliskiej zera wyszło słońce i zrobił się piękny dzień. Jak by go tu wykorzystać. Pierwszy pomysł - czyli rajd nadmorski raczej nie pozwolił by mi zmieścić się w ramach czasowych. Wymyśliłem więc, że zapakuję Rubi do bagażnika i spenetruję tereny na południe od Pyrzyc. Udało mi się wylądować pod Lidlem w Pyrzycach po 12. Planowałem wcześniej, ale te kolejki w sklepach w sobotę...

Z Pyrzyc obrałem kierunek na Lipiany dawną DK3 teraz bodaj nosi ona nr 156. Na rowerze jeszcze tą drogą nie jechałem. Pomimo, że ruch był dość duży, dzięki pasowi wspomagającemu jechało się dobrze. Niestety w niektórych miejscach się kończył i wtedy były już mniej komfortowo. Niestety wiatr jak to zwykle na Nizinie Pyrzyckiej wiał dość mocno, na dodatek z południowego wschodu, czyli skośny.


Tu kiedyś kończyło się województwo szczecińskie. Fotki niestety znów słabe, bo doraźna reanimacja aparatu niewiele pomogła.

 Tak to sobie zmagając z wiatrem dojechałem do Renic. Wcześniej gdzieś tak koło Lipian zorientowałem się, że nie wziąłem pompki. No cóż jedziemy dalej....Monotonną dotąd jazdę zajęły mi rozważania wariantów tego co zrobię jak złapię gumę. W wspomnianych Renicach skręciłem na drogę nr 26 prowadzącą w kierunku Krajnika. Przez Myślibórz przemknąłem bez zwiedzania. Nawet nie zajechałem nad jezioro, bo mnie zniechęcił widok rozbitego szkła na początku dróżki w parku.
Za Myśliborzem zacząłem się najprzyjemniejszy odcinek. Wiatr zaczął wiać w plecy, droga prawie pusta, wiatr w plecy. Tak to można jechać :)
Kierunek Chojna  

Po dojechaniu do Rowu ( tak, tak są miejscowości o takiej nazwie) znów lekko droga skręciła i wiaterek zacząłem zawiewać lekko z boku. Nie mniej nadal jechało się miło mijając pola, lasy i miejscowości o różnych malowniczo brzmiących nazwach...


Teraz już można pić kolorowe, choć starczyło czystych aby widzieć podwójnie :)

Pierwszy postój zrobiłem sobie w Trzcińsku. Pod murami zjadłem banana i bułkę. Zajrzałem jeszcze nad jezioro i trzeba było jechać dalej.


Do miasta nie wjeżdżałem, bo mnie ograniczenie prędkości przeraziło :)

Z Trzcińska Zdrój to już dwa kroki do Chojny. Mała rundka po mieście i obowiązkowa fotka pod katedrą. Wieża jest imponująca, a pomyśleć że jeszcze parę lat temu jej nie było.


Chojna


Z Chojny obrałem kierunek na Banie. Po drodze była Rurka i dopiero po jej przejechaniu przypomniałem sobie, że jest tam kaplica z XIII wieku, której jeszcze nie widziałem. No trudno będzie powód aby znów tu zawitać. Za to w Swodnicy celo pominąłem wizytę za zamku (koszmarny bruk na dojazdówce) i DDR do Bani. W głowie cały czas siedział mi brak pompki.  DDR jest malownicza, ale jak tam jechałem ostatnio to była zasypana liśćmi, gałęziami i szkłem. Może od tego czasu coś się poprawiło, a może nie. Doszedłem, że zamiast sprawdzać pojadę przez Baniewice i zobaczę może słynne winnice. I owszem zobaczyłem ale jakieś skromne i na dodatek sprzedawano w nich ... jabłka. Zniesmaczony pojechałem dalej. Dopiero w domu jak zerknąłem do neta to wydaje się, że większość winnic jest przy innej drodze. Jeszcze się kiedyś zobaczy.

Z Bani to już droga dość dobrze znana i generalnie skupiałem się na walce z wiatrem - znów czołowo-bocznym z tym, że teraz od prawej strony. I na podziwianiu drzew pomalowanych barwami jesieni.


Droga Banie-Pyrzyce

Przy aucie byłem przed 17. Oczywiście pierwsze co zauważyłem to nieodebrane połączenie od Dorotki. Okazało się, że szkolenie skończyło się wcześniej, a marnotrawnego męża nie było w domu :)

I tak to zakończyłem moją wycieczkę. Podsumowując wrażenie to droga na rower szosowy bardzo fajna. Relatywnie mały ruch samochodowy i bardzo dobry asfalt nie licząc małych odcinków. Teren lekko pofałdowany. Dokuczał tym razem wiatr, ale nie może zawsze być idealnie. Piękna pogoda.





  • DST 108.00km
  • Czas 04:12
  • VAVG 25.71km/h
  • VMAX 38.10km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 3894kcal
  • Podjazdy 337m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Z chęcią choć prognozy nie są zachęcające i w moim wypadku chyba dopiero w następny, a nie najbliższy weekend.
Mapa u mnie się normalnie wyświetla - jeszcze raz ją zalinkowałem.
Jarro
- 20:03 poniedziałek, 5 października 2015 | linkuj
Nieczytelna mapa tylko dane brak wykresu
strus
- 16:15 poniedziałek, 5 października 2015 | linkuj
Fajny przejazd, ale faktycznie - jak jedziesz, to nie pij, przynajmniej czystej ;-) Budynku winnicy Turnau chyba nie mógłbyś przegapić - ale bedzie szansa na baniewicką powtórkę.
Może razem, jak październikowa pogoda pozwoli ?
leszczyk
- 12:22 poniedziałek, 5 października 2015 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ekzza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl