Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2014
Dystans całkowity: | 321.01 km (w terenie 69.00 km; 21.49%) |
Czas w ruchu: | 14:56 |
Średnia prędkość: | 21.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.30 km/h |
Suma podjazdów: | 1803 m |
Suma kalorii: | 10748 kcal |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 53.50 km i 2h 29m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 23 listopada 2014
Dookoła Niedźwiedzia
Niedzielny wypadzik do lasu. Pogoda całkiem przyzwoita. Temperatura 7 stopni, ale chłodu raczej nie czułem. Od wiatru przeważanie osłaniał las, choć w miejscach nieosłoniętych czuć było, że dziś mocno duje. Generalnie dziś mi się jakoś ciężko jechało, może to efekt ponad tygodniowej przerwy a może po prostu taki dzień.
Las listopadowy
Ostatni tegoroczny grzyb
Oby więcej takiej pogody, aż do czasu gdy spadnie śnieg :)
Las listopadowy
Ostatni tegoroczny grzyb
Oby więcej takiej pogody, aż do czasu gdy spadnie śnieg :)
- DST 49.10km
- Teren 17.00km
- Czas 02:22
- VAVG 20.75km/h
- VMAX 31.20km/h
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 1608kcal
- Podjazdy 278m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 listopada 2014
Puszcza Goleniowska przed obiadem
Wypad do lasu pomiędzy weekendowymi zakupami a obiadem. Z założenia jak najwięcej lasu, więc wybrałem drogę przez Wilgowo do Sowna i dalej leśnymi i asfaltowymi drogami do Klinisk. I dalej już standardowo asfaltówką.
Na początku prawie już obowiązkowe odwiedziny u jelonka Tofika i sarenek w Fundacji na Rzecz Dzikich Zwierząt Ostoja .
Tofik przyszedł się pogłaskać a sarenki były zainteresowane tylko jedzeniem.
Łakoma serenka
Po lesie jechało się bardzo przyjemnie. Drogi o też porze roku ładni się utwardziły i wyglądają prawie jak asfalt.
Leśne drogi
Tak mi się dobrze jechało, że w którymś momencie postanowiłem pozwiedzać drogi boczne, co skończyło się najpierw jazdą po samych liściach a potem utknięciem a bagnach doliny Iny, skąd musiałem się wycofać.
Droga, która za chwilę się skończyła
Ogólnie miło, w lesie jeszcze trochę grzybiarzy. Niektórzy nawet coś mieli. Nie mniej robi się jednak już trochę zimny, bo policzki po powrocie do domu to przez dłuższy czas miałem mocno czerwone :)
Na początku prawie już obowiązkowe odwiedziny u jelonka Tofika i sarenek w Fundacji na Rzecz Dzikich Zwierząt Ostoja .
Tofik przyszedł się pogłaskać a sarenki były zainteresowane tylko jedzeniem.
Łakoma serenka
Po lesie jechało się bardzo przyjemnie. Drogi o też porze roku ładni się utwardziły i wyglądają prawie jak asfalt.
Leśne drogi
Tak mi się dobrze jechało, że w którymś momencie postanowiłem pozwiedzać drogi boczne, co skończyło się najpierw jazdą po samych liściach a potem utknięciem a bagnach doliny Iny, skąd musiałem się wycofać.
Droga, która za chwilę się skończyła
Ogólnie miło, w lesie jeszcze trochę grzybiarzy. Niektórzy nawet coś mieli. Nie mniej robi się jednak już trochę zimny, bo policzki po powrocie do domu to przez dłuższy czas miałem mocno czerwone :)
- DST 50.26km
- Teren 22.00km
- Czas 02:23
- VAVG 21.09km/h
- VMAX 31.10km/h
- Temperatura 9.0°C
- Kalorie 1650kcal
- Podjazdy 470m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 listopada 2014
Dokoła Puszczy Bukowej
Dookoła Puszczy Bukowej w wersji maksi, czyli przez Gryfino i Kołbacz. Wyszło łącznie 65 km i ślad trasy przypomina swoich wyglądem ...hełm z I Wojny Światowej. Do Gryfina pod dość ostry wiatr, dalej już było łatwiej, głównie boczno-tylni. Pogoda listopadowa, czyli mgliście i wilgotnawo. Ciekawostki z trasy poniżej:
Widok jako żywo z filmu Miś, niestety fotka się rozmazała :(
W stacji doświadczalnej pojawiły się owce. Owce jak owce tyle, że jedne mają "twarze" białe a drugie czarne. A to już trochę dziwne jest...Hmmm
Ot takie leśne widoki
Widok jako żywo z filmu Miś, niestety fotka się rozmazała :(
W stacji doświadczalnej pojawiły się owce. Owce jak owce tyle, że jedne mają "twarze" białe a drugie czarne. A to już trochę dziwne jest...Hmmm
Ot takie leśne widoki
- DST 65.24km
- Czas 02:43
- VAVG 24.01km/h
- VMAX 37.00km/h
- Temperatura 11.0°C
- Kalorie 2305kcal
- Podjazdy 218m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 listopada 2014
III Rowerowy Hubertus
Podobnie jak rok wcześniej wybrałem się na rowerowe gonienie lisa organizowane przez Szczecina na Rowerach i sklep rowerowy Madbike. Z godzinnym wyprzedzeniem ruszyłem na miejsce zbiórki, czyli pod kościół na Głębokim. Pogoda, choć słoneczna zapowiadała się na dość chłodną. Okazało się, że nie było aż tak zimno. Przejazd przez miasto dość uciążliwy, sporo ruch samochodów i ciągle czerwone światła. W efekcie na miejsce dotarłem akurat na czas. Okazało się, że pogoń za lisem, a właściwie lisicą rozpocznie się trochę później, więc była chwila na pogadanie ze znajomymi. Łącznie stawiło się 60-80 osób w pełnym przekroju wiekowym :).
Myśliwi © Madbike
Po tradycyjnej przemowie w wykonaniu Jewtiego i pamiątkowych fotkach wyruszyliśmy. Tym razem trasa prowadziła praktycznie w całości przez las od Głębokiego do miejscowości Żółtew i dalej do Zjawy w Bartoszewie. Lasy bardzo malownicze o tej porze roku a drogi niezmiennie piaszczyste, co momentami nastręczało problemów.
Po drodze przystanki na szukanie śladów lisa ...
i pogaduchy
© Trendix
Jak wspomniałem wyżej niektóre drogi były jak widać powyżej mocno piaszczyste a inne całkiem niezłe jak poniżej
© Trendix
Na ostatnim przystanku rozpoczęły się właściwe łowy i ogary poszły w las szukając lisicy. Niestety szczęście mi nie dopisało i kto innym znalazł cenną zdobycz zakopaną głęboko pod liśćmi.
© Trendix
Mi pozostało tylko pocieszyć się łykiem z bidonu :)
© Gryfus by Malina
Po owocnych łowach udaliśmy się do Gospody Zjawa na tradycyjne myśliwskie jadło :), czyli bigos, grochówkę, żeberko lub kiełbasę.
Zjawa na horyzoncie © Trendix
Po posiłku, rozdaniu nagród każdy towarzystwo myśliwskie rozjechało się w w różne strony. Ja wybrałem powrót prze Dobą i Wołczkowo do centrum i dalej już tradycyjnie.
Impreza bardzo fajna, jak co roku. Tradycyjnie można było pogadać za znajomymi jak i poznać się bliżej ze znajomymi znanymi głównie z Biestata :).
W powyższej relacji pozwoliłem sobie wykorzystać zdjęcia Trendixa, mam nadzieje, że się nie obrazisz:).
Myśliwi © Madbike
Po tradycyjnej przemowie w wykonaniu Jewtiego i pamiątkowych fotkach wyruszyliśmy. Tym razem trasa prowadziła praktycznie w całości przez las od Głębokiego do miejscowości Żółtew i dalej do Zjawy w Bartoszewie. Lasy bardzo malownicze o tej porze roku a drogi niezmiennie piaszczyste, co momentami nastręczało problemów.
Po drodze przystanki na szukanie śladów lisa ...
i pogaduchy
© Trendix
Jak wspomniałem wyżej niektóre drogi były jak widać powyżej mocno piaszczyste a inne całkiem niezłe jak poniżej
© Trendix
Na ostatnim przystanku rozpoczęły się właściwe łowy i ogary poszły w las szukając lisicy. Niestety szczęście mi nie dopisało i kto innym znalazł cenną zdobycz zakopaną głęboko pod liśćmi.
© Trendix
Mi pozostało tylko pocieszyć się łykiem z bidonu :)
© Gryfus by Malina
Po owocnych łowach udaliśmy się do Gospody Zjawa na tradycyjne myśliwskie jadło :), czyli bigos, grochówkę, żeberko lub kiełbasę.
Zjawa na horyzoncie © Trendix
Po posiłku, rozdaniu nagród każdy towarzystwo myśliwskie rozjechało się w w różne strony. Ja wybrałem powrót prze Dobą i Wołczkowo do centrum i dalej już tradycyjnie.
Impreza bardzo fajna, jak co roku. Tradycyjnie można było pogadać za znajomymi jak i poznać się bliżej ze znajomymi znanymi głównie z Biestata :).
W powyższej relacji pozwoliłem sobie wykorzystać zdjęcia Trendixa, mam nadzieje, że się nie obrazisz:).
- DST 56.90km
- Teren 8.00km
- Czas 02:52
- VAVG 3:01km/h
- VMAX 1:36km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 1865kcal
- Podjazdy 290m
- Sprzęt Kellys Axis
Wtorek, 4 listopada 2014
Bajkowa Puszcza Bukowa
Pogoda jest zbyt ładna, aby coś nie pokombinować tak, aby wybrać się na rower póki jeszcze słońce świeci. Czasami to się udaję :).
Trasa niebyt oryginalna, czyli przez Wielgowo do Puszczy Bukowej. Ale za to jakie widoki. Zdjęcia nawet w jednej dziesiątej nie oddają klimatu puszczy w zachodzącym słońcu nie mniej:
Zjazd drogą górską (powyżej jej początek) to już prawie bajka, żal mi było nawet się zatrzymać aby zrobić fotkę :) Zakręt za zakrętem w pośród bajecznie kolorowych krajobrazów. Pięknie :)
Z wyjechaniu z Puszczy skierowałem się przez Zdroje w kierunku centrum, ot aby nakręcić trochę kilometrów. Po drodze miałem bardzo nietypowe spotkanie. Jadąc obok lotniska zauważyłem samolot kołując asfaltówką po, której nigdy samoloty nie jeżdżą. Nie mogłem się powstrzymać aby się nie pościgać z samolotem:). Dość szybko go doszedłem, ale na wyprzedzenie to już miejsca nie było i tak rysował skrzydłami po wysokiej trawie.
dawaj kto szybszy :)
mam Cię :)
Ze spotkania za samolotem dwa wnioski: Samolot śmierdzi gorzej niż dwusuw i sypie piachem w oczy jadąc nawet relatywnie wolno.
Dalej pojechałem w kierunku centrum, po drodze wymyśliłem, że zajrzę na Wyspę Pucką o zmroku. Co uczyniłem.
Pełnia nad działkami
Wracając do domu, odkryłem jeszcze jeden aspekt wymiany torowisk na Gdańskiej, którego nie widać jadąc samochodem. Robotnicy przy okazji "wykosili" wszystkie latarnie i jest ciemno jak w d..ie. W miejscach, gdzie nie świecą akurat przejeżdżające auta nie widać nawet po czym się jedzie, a dziur na drodze jest dużo. Żeby do jazdy po mieście trzeba było zakładać na rower oświetlenie jak do jakiegoś lasu ciemnego to już jest jakaś masakra. Ot Szczecin.
Po za tym było bardzo, bardzo fajnie :)
P.S. Jadąc w kierunku Wielgowa minąłem się z słynnym Jarkiem Gadzikiem. Ja go poznałem, on mnie nie. Widocznie nie jestem tak znany :)
Trasa niebyt oryginalna, czyli przez Wielgowo do Puszczy Bukowej. Ale za to jakie widoki. Zdjęcia nawet w jednej dziesiątej nie oddają klimatu puszczy w zachodzącym słońcu nie mniej:
Zjazd drogą górską (powyżej jej początek) to już prawie bajka, żal mi było nawet się zatrzymać aby zrobić fotkę :) Zakręt za zakrętem w pośród bajecznie kolorowych krajobrazów. Pięknie :)
Z wyjechaniu z Puszczy skierowałem się przez Zdroje w kierunku centrum, ot aby nakręcić trochę kilometrów. Po drodze miałem bardzo nietypowe spotkanie. Jadąc obok lotniska zauważyłem samolot kołując asfaltówką po, której nigdy samoloty nie jeżdżą. Nie mogłem się powstrzymać aby się nie pościgać z samolotem:). Dość szybko go doszedłem, ale na wyprzedzenie to już miejsca nie było i tak rysował skrzydłami po wysokiej trawie.
dawaj kto szybszy :)
mam Cię :)
Ze spotkania za samolotem dwa wnioski: Samolot śmierdzi gorzej niż dwusuw i sypie piachem w oczy jadąc nawet relatywnie wolno.
Dalej pojechałem w kierunku centrum, po drodze wymyśliłem, że zajrzę na Wyspę Pucką o zmroku. Co uczyniłem.
Pełnia nad działkami
Wracając do domu, odkryłem jeszcze jeden aspekt wymiany torowisk na Gdańskiej, którego nie widać jadąc samochodem. Robotnicy przy okazji "wykosili" wszystkie latarnie i jest ciemno jak w d..ie. W miejscach, gdzie nie świecą akurat przejeżdżające auta nie widać nawet po czym się jedzie, a dziur na drodze jest dużo. Żeby do jazdy po mieście trzeba było zakładać na rower oświetlenie jak do jakiegoś lasu ciemnego to już jest jakaś masakra. Ot Szczecin.
Po za tym było bardzo, bardzo fajnie :)
P.S. Jadąc w kierunku Wielgowa minąłem się z słynnym Jarkiem Gadzikiem. Ja go poznałem, on mnie nie. Widocznie nie jestem tak znany :)
- DST 53.19km
- Teren 5.00km
- Czas 02:27
- VAVG 21.71km/h
- VMAX 49.30km/h
- Temperatura 13.0°C
- Kalorie 1777kcal
- Podjazdy 288m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 listopada 2014
Miedwie listopadowo
Tym razem tradycyjna weekendowa przejażdżka wypadła w niedzielę, czyli zaduszki. Miała być ładna pogoda i była ale... jak już wróciłem z roweru :). Ze względu na inne plany na pozostałą cześć dnia, na rower wybrałem się po 9, jak jeszcze unosiła się mgła. Miałem nawet ochotę wybrać się na cześć trasy z Prawobrzeżem na Rowerze, które organizował objazd Miedwia startując spod pomnika, który jest 200 metrów od mojego domu. Niestety troszkę mi się zaspało i spóźniłem się 15 minut. Miałem nadzieję, że dogonię towarzystwo po drodze ale nic z tego nie wyszło. Tak sobie goniąc przez Wielgowo i lasy koło Niedźwiedzia (poniżej)
dojechałem nad Miedwie...
które jak widać przywitało mnie niezbyt zachęcającą aurą
Po krótkiej kontemplacji krajobrazu i nawiązaniu dialogu ze stadem kaczek pojechałem dalej. Wymyśliłem, że tym razem pojadę do domu przez Miedwiecko i Cisewo. Jakież było moje zdziwienie jak w lesie spotkałem jadącą z przeciwka ekipę, która wyruszyła z Dąbia.
Gdzieś po drodze
Ostatnie grzyby
Za Cisewem wybrałem standardową drogę do domu, czyli przez Wielichowo do szutrówki w kierunku Wielgowa.
W końcu mgły się rozwiały i wyszło słońce...
Droga Wielgowo - Dąbie
A ja już praktycznie w domu. Nie mniej fajnie, że udało się choć tyle czasu wykroić na rower. Ładną mamy jesień w tym roku.
dojechałem nad Miedwie...
które jak widać przywitało mnie niezbyt zachęcającą aurą
Po krótkiej kontemplacji krajobrazu i nawiązaniu dialogu ze stadem kaczek pojechałem dalej. Wymyśliłem, że tym razem pojadę do domu przez Miedwiecko i Cisewo. Jakież było moje zdziwienie jak w lesie spotkałem jadącą z przeciwka ekipę, która wyruszyła z Dąbia.
Gdzieś po drodze
Ostatnie grzyby
Za Cisewem wybrałem standardową drogę do domu, czyli przez Wielichowo do szutrówki w kierunku Wielgowa.
W końcu mgły się rozwiały i wyszło słońce...
Droga Wielgowo - Dąbie
A ja już praktycznie w domu. Nie mniej fajnie, że udało się choć tyle czasu wykroić na rower. Ładną mamy jesień w tym roku.
- DST 46.32km
- Teren 17.00km
- Czas 02:09
- VAVG 21.54km/h
- VMAX 29.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Kalorie 1543kcal
- Podjazdy 259m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze