Środa, 1 lipca 2015
Rozjeżdżanie Północy III, czyli z Dorotką do Stolca
Za dużo to się w tym odcinku nie narozjeżdzałem Terytoriów Północnych. Dorotka dała się namówić na wieczorną wycieczką nad jezioro w Stolcu. Warunki były dwa - rower z miękkim siodełkiem i trasa 10 km. Pojechała więc rowerem z koszykiem, który ma siodło ho ho Selle Italia. Odkryłem to jak zdjąłem z niego żelowy pokrowiec :) Hmmm muszę poważnie z kolegą (właścicielem roweru) porozmawiać ;) Co do drugiego warunku powiedziałem, że nie będzie nawet 10 km, zapomniałem tylko dodać, że w jedną stronę.
Droga, która gdy była skuta lodem, jak to na północ przystało, była całkiem dobra. O tej porze roku okazała się w jednej trzeciej jedną wielką łachą piachu, po pozostałej części niewiele lepiej + sporo dziur i kamieni. No i węży i jaszczurek, bo padalec to też jaszczurka choć nie wygląda ;) Chyba płaz ,ale to Ula będzie wiedziała lepiej ;) Akurat chyba była ich pora wygrzewania, bo co kawałek można coś pełzało. Dobrze, że Dorotka była skupiona na trzymaniu kierownicy i nie zwracał uwagi na takie szczegóły, bo byśmy chyba nie dojechali :) Na szczęście raczej zaskrońce, choć jedna sztuka to mi pod żmiję podała.
Tak to studiując herpetologię dojechaliśmy na miejsce. Chwilka odpoczynku nad jeziorkiem. Łączka-plaża cała była wypełniona stolczanami w tym kwiatem lokalnej młodzieży więc warunków do odpoczynku nie było. Pojechaliśmy jeszcze obejrzeć pałacyk, który mój pracodawca :) przejął klika lat temu i ...tyle. Z tego co wiem, oddał w tym roku gminie, bo budynek od nie dbania o niego zaczął się zawalać. Teraz jest szansa, że coś w niego będzie.
Pałacyk, choć to Axis na pierwszy planie
Chciałem małżowinę namówić na powrót inną drogą, ale nie dała się tym razem naciągnąć na jakieś pętelki i wróciliśmy tak samo.
No to wracamy i grzęźniemy
Po drodze jeszcze rzut oka na Ośrodek Edukacji Ekologicznej w Bolkowie. Chłopaki z WFOŚ to mają klawe życie. Ciekawe jak tam dojeżdżają potencjalne wycieczki jak nie ma żadnej drogi utwardzonej.
Ośrodek w Bolkowie, czyli 50% zabudowy w tej miejscowości
Na koniec jeszcze wizyta nad Świdwiem. Widok z wieży był malowniczy o tej godzinie, niestety żadna fotka nie wyszła sensownie. Miałem jeszcze ochotę na dalszą wycieczkę przy blasku księżyca, ale przyziemnie obowiązki (czyli szukanie kota) mnie uziemiły. Kot się i tak znalazł dopiero rano. Widocznie jego też ciepła noc i księżyc w pełni zafascynowały.
Droga, która gdy była skuta lodem, jak to na północ przystało, była całkiem dobra. O tej porze roku okazała się w jednej trzeciej jedną wielką łachą piachu, po pozostałej części niewiele lepiej + sporo dziur i kamieni. No i węży i jaszczurek, bo padalec to też jaszczurka choć nie wygląda ;) Chyba płaz ,ale to Ula będzie wiedziała lepiej ;) Akurat chyba była ich pora wygrzewania, bo co kawałek można coś pełzało. Dobrze, że Dorotka była skupiona na trzymaniu kierownicy i nie zwracał uwagi na takie szczegóły, bo byśmy chyba nie dojechali :) Na szczęście raczej zaskrońce, choć jedna sztuka to mi pod żmiję podała.
Tak to studiując herpetologię dojechaliśmy na miejsce. Chwilka odpoczynku nad jeziorkiem. Łączka-plaża cała była wypełniona stolczanami w tym kwiatem lokalnej młodzieży więc warunków do odpoczynku nie było. Pojechaliśmy jeszcze obejrzeć pałacyk, który mój pracodawca :) przejął klika lat temu i ...tyle. Z tego co wiem, oddał w tym roku gminie, bo budynek od nie dbania o niego zaczął się zawalać. Teraz jest szansa, że coś w niego będzie.
Pałacyk, choć to Axis na pierwszy planie
Chciałem małżowinę namówić na powrót inną drogą, ale nie dała się tym razem naciągnąć na jakieś pętelki i wróciliśmy tak samo.
No to wracamy i grzęźniemy
Po drodze jeszcze rzut oka na Ośrodek Edukacji Ekologicznej w Bolkowie. Chłopaki z WFOŚ to mają klawe życie. Ciekawe jak tam dojeżdżają potencjalne wycieczki jak nie ma żadnej drogi utwardzonej.
Ośrodek w Bolkowie, czyli 50% zabudowy w tej miejscowości
Na koniec jeszcze wizyta nad Świdwiem. Widok z wieży był malowniczy o tej godzinie, niestety żadna fotka nie wyszła sensownie. Miałem jeszcze ochotę na dalszą wycieczkę przy blasku księżyca, ale przyziemnie obowiązki (czyli szukanie kota) mnie uziemiły. Kot się i tak znalazł dopiero rano. Widocznie jego też ciepła noc i księżyc w pełni zafascynowały.
- DST 16.80km
- Teren 16.80km
- Czas 01:35
- VAVG 10.61km/h
- VMAX 31.70km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 374kcal
- Podjazdy 21m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
jak chcesz żonę do dalszych wycieczek namówić jak na takie piachy ją prowadzisz ?? :)
Trendix - 21:16 sobota, 4 lipca 2015 | linkuj
To ci kocia menda, klasyk :-) Ścieżki znane i faktycznie preferowane zimową porą :-)
leszczyk - 19:59 czwartek, 2 lipca 2015 | linkuj
Komentuj