Kostrzyn-Szczecin
W końcu wybraliśmy się z Abarthem na planową od dłuższego czasu wycieczkę szlakiem Oder-Neiße-Radweg. Wybór padł na odcinek Kostrzyn-Szczecin. Pobudka o 6.15, energetyczne śniadanie, zapasy na drogę do plecaka i rowerowa rozgrzewka na PKP w Podjuchach. Tutaj mały zonk. Budynki "dworca" zamknięte, okna zabite na głucho. Widać, że nasze PKP staje się coraz bardziej nowoczesne - jak sobie nie kupisz biletu przez neta to nie pojedziesz. Na szczęście jest jeszcze konduktor. Podróż w przedziale bagażowym minęła bez większych przygód. Czas jazdy 2:20, za cholerę nie wiem dlaczego według rozkładu jazdy wszystkie pociągi przejeżdżają drogę powrotną w około 1:50. Rozumiem, że jest z górki no ale nie aż tak...
Rumaki podczas transportu. Rozmycie zdjęcia jak się można domyślić nie wynika z prędkości jaką rozwija nasze podmiejskie Pendolino, a raczej z jego chybotliwości.
10.20 Kostrzyń. Czas na start. Do granicy bez większego kłopotu jak po sznurku.
To już Germania?
Tuż za zjazdem z mostu granicznego pożegnanie z Polską. Na zjeździe na pas do skrętu w lewo nasz rodzimy kierowca musiał mnie oczywiście wyprzedzić wjeżdżając na te pas a jadąc dalej prosto. No przecież nie poczeka, 5 sekund aż rowerzysta skręci. Jeszcze na oczach niemieckiej policji :).
Chwila poszukiwań miejsca wjazdu na słynną magistralę rowerową - oznakowania niestety dość kiepskie, ale na czuja się da.
Przystanek przy pomniku
I już po chwili jest Oder-Neiße-Radweg.
Po opuszczeniu przemieść niemieckiego Kostrzyna po paru kilometrach Oder-Neiße-Radweg roztacza cały swój urok. Gładziutki asfalt, zero samochodów i przede wszystkim widoki...Przede wszystkim stada wyluzowanych ptaków.
Gęsi gęgawy
łabędzie
Ssaki w postaci krów różnych gatunków oraz owiec (o czym później) też były
Natura oprócz strawy dla ducha dostarcza strawę i dla ciała
Naprawdę smaczne gruszeczki.
Druga upływała przyjemnie, pomimo dość silnego boczno-czołowego wiatru.
Mijaliśmy małe przystanie
oraz piękne żaglówki
Pozytywnych wrażeń z jazdy nie zakłócały nawet dość mało niemieckie obyczaje
Noooo to nawet u nas bardziej ufamy obywatelom
oraz dość spory ruch turystów jadących prędkością 10km/h rowerami objuczonymi sakwami. Miejscami ścieżka prowadząca bezpośrednio po wale mogła by być szersza, bo rzeczywiście czasami trudno się minąć.
I tak w sobie a Abarhem dotarliśmy do mostu kolejowego w Siekierkach.
Konstrukcja imponująca. Niestety do lat most jest nieczynny. Gminy po dwóch stronach granicy starają się o jego przejęcia z przeznaczeniem na przeprawę...rowerową. Oby się w końcu udało.
Most niszczeje i zarasta.
Fotka przy moście. W tle widać filary drugie mostu zburzonego w ...45.
Kilka kilometrów za mostem wiatr zmienił się na czołowy i jeszcze bardziej wzrosła jego prędkość. Oj zaczęło być ciężko. Abarth dzielnie prowadził.
Po drugiej stronie Odry w miejscu historycznej przeprawy mamutów kopalnia pisku i żwiru
Jak dla mnie to jednak dewastacja piękna doliny Odry
Po drodze rzut oka na śluzy przy kanale Odra -Hawela.
Stop dzieci - śluza zamknięta czekamy na zielone światło :)
Kilka kilometrów dalej niespodzianka. Objazd.
Postanowiliśmy skręcić już przy znaku co okazało się takim sobie pomysłem, ponieważ był to pierwszy i...ostatni znak dotyczące "objazdu". Ścieżka rowerowa też się szybko skończyła i w efekcie do Schwedt dotarliśmy bocznymi drogami. Po drodze 10% podjazdy, które poczułem w nogach.
Fota po wjeździe.
W końcu głód zaczął doskwierać więc skoro było blisko do mostu w Krajniku Dolny to patriotycznie na żarełko do Polski. W imbisie przy samej granicy zjedliśmy po ogromnej i smacznej kiełbasie z grilla za 10 zł. Do tego sporo chleba i miła obsługa. Polecam. Jeszcze tylo uzupełnienie płynów i powrót na drugą stronę granicy i już bez objazdów ścieżką po wale w kierunku Gartz. "Ścieżka" na tym odcinku ma z 4 metry szerokości.Autostrada. Po drodze znów zwierzęta - standardowo ptaki, krowy i ...owce.
Meeee
oraz ptaki w symbiozie w owcami
Przepraszam za "stronę" owcy, za to ptak jest od przodu :)
Malownicza droga do Gartz minęła już bez przygód. Do Gryfina już znaną ścieżką nad Odrą przez las
Abarh nadawał tempo, bo zaczęło się ochładzać, Już wiem co widzi Kubica pędząc miedzy drzewami w rajdzie np Finlandii.
Wolałem nie patrzeć na licznik :)
i w końcu znów w Polsce
Jaki miły widok :)
Z Gryfina do domu w raźnym tempie, bo pomału zaczęło się ściemniać.
Podsumowując. Super wycieczka. Oder-Neiße-Radweg - genialny pomysł. Liczę, że w Polsce powstanie podobny szlak wzdłuż Wisły. Coś ostatnio Prezydent Bronek coś przebąkiwał o takich planach.
Licznikowe 180 km na rowerze wg endomondo 164 ale bez dojazdówki do PKP. I tak moja bikerska życiówka.
Nie było tak ciężko, forma na drugi dzień też ok bez większych zakwasów, odparzeń tyłka czy innych takich.
Wielkie dzięki dla Abarha, który przez 95% dystansu ciągnął mnie na kole. W sumie to jakby mnie ścigał taki potwór na rowerze to też bym cisnął :)
Rowerzysta i bestia.
Mapki w dwóch kawałkach, bo bateria w jednym telefonie nie wytrzymała.
-pierwsza cześć trasy z endomondo Abartha
Rumaki podczas transportu. Rozmycie zdjęcia jak się można domyślić nie wynika z prędkości jaką rozwija nasze podmiejskie Pendolino, a raczej z jego chybotliwości.
10.20 Kostrzyń. Czas na start. Do granicy bez większego kłopotu jak po sznurku.
To już Germania?
Tuż za zjazdem z mostu granicznego pożegnanie z Polską. Na zjeździe na pas do skrętu w lewo nasz rodzimy kierowca musiał mnie oczywiście wyprzedzić wjeżdżając na te pas a jadąc dalej prosto. No przecież nie poczeka, 5 sekund aż rowerzysta skręci. Jeszcze na oczach niemieckiej policji :).
Chwila poszukiwań miejsca wjazdu na słynną magistralę rowerową - oznakowania niestety dość kiepskie, ale na czuja się da.
Przystanek przy pomniku
I już po chwili jest Oder-Neiße-Radweg.
Po opuszczeniu przemieść niemieckiego Kostrzyna po paru kilometrach Oder-Neiße-Radweg roztacza cały swój urok. Gładziutki asfalt, zero samochodów i przede wszystkim widoki...Przede wszystkim stada wyluzowanych ptaków.
Gęsi gęgawy
łabędzie
Ssaki w postaci krów różnych gatunków oraz owiec (o czym później) też były
Natura oprócz strawy dla ducha dostarcza strawę i dla ciała
Naprawdę smaczne gruszeczki.
Druga upływała przyjemnie, pomimo dość silnego boczno-czołowego wiatru.
Mijaliśmy małe przystanie
oraz piękne żaglówki
Pozytywnych wrażeń z jazdy nie zakłócały nawet dość mało niemieckie obyczaje
Noooo to nawet u nas bardziej ufamy obywatelom
oraz dość spory ruch turystów jadących prędkością 10km/h rowerami objuczonymi sakwami. Miejscami ścieżka prowadząca bezpośrednio po wale mogła by być szersza, bo rzeczywiście czasami trudno się minąć.
I tak w sobie a Abarhem dotarliśmy do mostu kolejowego w Siekierkach.
Konstrukcja imponująca. Niestety do lat most jest nieczynny. Gminy po dwóch stronach granicy starają się o jego przejęcia z przeznaczeniem na przeprawę...rowerową. Oby się w końcu udało.
Most niszczeje i zarasta.
Fotka przy moście. W tle widać filary drugie mostu zburzonego w ...45.
Kilka kilometrów za mostem wiatr zmienił się na czołowy i jeszcze bardziej wzrosła jego prędkość. Oj zaczęło być ciężko. Abarth dzielnie prowadził.
Po drugiej stronie Odry w miejscu historycznej przeprawy mamutów kopalnia pisku i żwiru
Jak dla mnie to jednak dewastacja piękna doliny Odry
Po drodze rzut oka na śluzy przy kanale Odra -Hawela.
Stop dzieci - śluza zamknięta czekamy na zielone światło :)
Kilka kilometrów dalej niespodzianka. Objazd.
Postanowiliśmy skręcić już przy znaku co okazało się takim sobie pomysłem, ponieważ był to pierwszy i...ostatni znak dotyczące "objazdu". Ścieżka rowerowa też się szybko skończyła i w efekcie do Schwedt dotarliśmy bocznymi drogami. Po drodze 10% podjazdy, które poczułem w nogach.
Fota po wjeździe.
W końcu głód zaczął doskwierać więc skoro było blisko do mostu w Krajniku Dolny to patriotycznie na żarełko do Polski. W imbisie przy samej granicy zjedliśmy po ogromnej i smacznej kiełbasie z grilla za 10 zł. Do tego sporo chleba i miła obsługa. Polecam. Jeszcze tylo uzupełnienie płynów i powrót na drugą stronę granicy i już bez objazdów ścieżką po wale w kierunku Gartz. "Ścieżka" na tym odcinku ma z 4 metry szerokości.Autostrada. Po drodze znów zwierzęta - standardowo ptaki, krowy i ...owce.
Meeee
oraz ptaki w symbiozie w owcami
Przepraszam za "stronę" owcy, za to ptak jest od przodu :)
Malownicza droga do Gartz minęła już bez przygód. Do Gryfina już znaną ścieżką nad Odrą przez las
Abarh nadawał tempo, bo zaczęło się ochładzać, Już wiem co widzi Kubica pędząc miedzy drzewami w rajdzie np Finlandii.
Wolałem nie patrzeć na licznik :)
i w końcu znów w Polsce
Jaki miły widok :)
Z Gryfina do domu w raźnym tempie, bo pomału zaczęło się ściemniać.
Podsumowując. Super wycieczka. Oder-Neiße-Radweg - genialny pomysł. Liczę, że w Polsce powstanie podobny szlak wzdłuż Wisły. Coś ostatnio Prezydent Bronek coś przebąkiwał o takich planach.
Licznikowe 180 km na rowerze wg endomondo 164 ale bez dojazdówki do PKP. I tak moja bikerska życiówka.
Nie było tak ciężko, forma na drugi dzień też ok bez większych zakwasów, odparzeń tyłka czy innych takich.
Wielkie dzięki dla Abarha, który przez 95% dystansu ciągnął mnie na kole. W sumie to jakby mnie ścigał taki potwór na rowerze to też bym cisnął :)
Rowerzysta i bestia.
Mapki w dwóch kawałkach, bo bateria w jednym telefonie nie wytrzymała.
-pierwsza cześć trasy z endomondo Abartha
- DST 180.00km
- Teren 10.00km
- Czas 07:50
- VAVG 22.98km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 6500kcal
- Podjazdy 200m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 sierpnia 2013
Runda trzęsawka
Po dość intensywnym dniu pracy szybki obiad i na rower. Trasa przez Puszczę Bukową w kierunku Starego Czarnowa, Miedwia i dalej jak droga poprowadzi.Podjazd pod Kołowo po kostce, ten którego najbardziej nie lubię ale dawno go nie jechałem więc niech będzie. Potem fajnym zjazdem do Glinnej. Niestety na sporym odcinku zaśmieconym i zniszczonym przez robotników leśnych wycinających drewno. Kto się godzi aby ciężarówki z drewnem jeździły po asfalcie położonym na miękkim podłożu?! Debilizm,bezmyślność?
Podjazdy i zjazdy po kostce to jednak nie jest coś co lubię. Kostka w okolicach ogrodu dendrologicznego i cmentarza w Glinnej - masakra. Do tego jeszcze zbyt wysokie ciśnienie w oponach - efekt wytrzęsło mnie i zmęczyło obrzydliwie. Co w zestawieniu z chyba jakimś przeziębieniem, które mnie dopadło dało efekt sporego zmęczenia.Jakieś kłucie w płucach, miękkie nogi.Brrry. Dziś byłem hamulcowym dla Abartha, który nogi chciały nieść, a ja człapu człap 20 km/h. Dopiero po energetyku w Bielikowie jakoś tak od Płoni siły zaczęły wracać a co za tym idzie przyzwoite tempo. Dobrze, że na Miedwiu taki kryzys mnie nie dopadł, bo bym przyjechał z K6:).
Idzie już jesień. Czuć coś w powietrzu. Na polach większość zboża skoszona, słoma w belach, niektóre zaorane. Przy drodze dojrzałe śliwki węgierki, spady jabłek i gruszek. Ehhh niedługo tylko zostanie chłód,deszcz i....grzyby.
Podjazdy i zjazdy po kostce to jednak nie jest coś co lubię. Kostka w okolicach ogrodu dendrologicznego i cmentarza w Glinnej - masakra. Do tego jeszcze zbyt wysokie ciśnienie w oponach - efekt wytrzęsło mnie i zmęczyło obrzydliwie. Co w zestawieniu z chyba jakimś przeziębieniem, które mnie dopadło dało efekt sporego zmęczenia.Jakieś kłucie w płucach, miękkie nogi.Brrry. Dziś byłem hamulcowym dla Abartha, który nogi chciały nieść, a ja człapu człap 20 km/h. Dopiero po energetyku w Bielikowie jakoś tak od Płoni siły zaczęły wracać a co za tym idzie przyzwoite tempo. Dobrze, że na Miedwiu taki kryzys mnie nie dopadł, bo bym przyjechał z K6:).
Idzie już jesień. Czuć coś w powietrzu. Na polach większość zboża skoszona, słoma w belach, niektóre zaorane. Przy drodze dojrzałe śliwki węgierki, spady jabłek i gruszek. Ehhh niedługo tylko zostanie chłód,deszcz i....grzyby.
- DST 54.57km
- Teren 20.00km
- Czas 02:38
- VAVG 20.72km/h
- VMAX 41.90km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1780kcal
- Podjazdy 303m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 sierpnia 2013
Dookoła Jeziora Drawsko
Pętelka dookoła Jeziora Drawsko i jeszcze kilku innych. Tym razem samotnie- rodzinka odpoczywała po wcześniejszych wycieczkach i korzystała z uroków plażowania na wyspie. Kierunek na Kluczewo potem do Czaplinka. Po drodze podczas pit stopu na oddanie i uzupełnienie płynów małe tête-à-tête ze stadem krów.
Droga z Kluczewa do Czaplinka maskara. Cały czas pod silny wiatr, z wariatami z kierownicą mijającymi mnie co chwilę w odległości 30 cm z prędkością pond 100 km/h. W sumie to trochę im się nie dziwię, bo droga wąska a ruch w dwie strony jak diabli. No cóż przeżyłem. Za to Drawsko...
po prostu przepiękne.
Nad jeziorem ruiny zamku Drahim, gdzie uprzejmy templariusz popilnował mi przez chwilę rower :)
Rzut oka na łabędzie na jeziorze Żerdno
i pora na Czaplinek. Tam na urokliwym ryneczku, krótki odpoczynek prze fontannie. AXIS musiał zrobić sobie fotkę z największą szosą jaką widział w życiu :)
Powrót do Złocieńca krajową 20. Odpuściłem sobie penetrację bocznych dróżek i szlaków, ze względu na temperaturę (30 w cieniu) i lekkie ujechanie spowodowane walką z wiatrem. Bo jak nie od przodu to z boku.
Sama 20 na tym odcinku również biegnie bardzo malowniczo przez piękne lasy. No i góra, dół, góra, dół i tak bez końca. Ciągły interwał. Jak będę chciał zrobić sobie obóz treningowy przed jakimiś zawodami to już wiem gdzie.
Wieczorkiem, byłe jeszcze raz rower. Tym razem wody. Wyspa dookoła. Tam i z powrotem w niezłym tempie, bo się zaczęło robić burzowo. Też weszło w nogi :).
Podsumowując - bardzo, bardzo udany wypad na naładowanie akumulatorów. Tereny Drawieńskiego Parku Krajobrazowego jak najbardziej do polecenia miłośnikom turystyki rowerowej. Dużo bardzo dobrze oznaczonych szlaków (szkoda, że tam mało zaliczyłem), urozmaicona rzeźba terenu, piękne lasy i jeziora, czyste powietrze. Czego wymagać więcej:)
Droga z Kluczewa do Czaplinka maskara. Cały czas pod silny wiatr, z wariatami z kierownicą mijającymi mnie co chwilę w odległości 30 cm z prędkością pond 100 km/h. W sumie to trochę im się nie dziwię, bo droga wąska a ruch w dwie strony jak diabli. No cóż przeżyłem. Za to Drawsko...
po prostu przepiękne.
Nad jeziorem ruiny zamku Drahim, gdzie uprzejmy templariusz popilnował mi przez chwilę rower :)
Rzut oka na łabędzie na jeziorze Żerdno
i pora na Czaplinek. Tam na urokliwym ryneczku, krótki odpoczynek prze fontannie. AXIS musiał zrobić sobie fotkę z największą szosą jaką widział w życiu :)
Powrót do Złocieńca krajową 20. Odpuściłem sobie penetrację bocznych dróżek i szlaków, ze względu na temperaturę (30 w cieniu) i lekkie ujechanie spowodowane walką z wiatrem. Bo jak nie od przodu to z boku.
Sama 20 na tym odcinku również biegnie bardzo malowniczo przez piękne lasy. No i góra, dół, góra, dół i tak bez końca. Ciągły interwał. Jak będę chciał zrobić sobie obóz treningowy przed jakimiś zawodami to już wiem gdzie.
Wieczorkiem, byłe jeszcze raz rower. Tym razem wody. Wyspa dookoła. Tam i z powrotem w niezłym tempie, bo się zaczęło robić burzowo. Też weszło w nogi :).
Podsumowując - bardzo, bardzo udany wypad na naładowanie akumulatorów. Tereny Drawieńskiego Parku Krajobrazowego jak najbardziej do polecenia miłośnikom turystyki rowerowej. Dużo bardzo dobrze oznaczonych szlaków (szkoda, że tam mało zaliczyłem), urozmaicona rzeźba terenu, piękne lasy i jeziora, czyste powietrze. Czego wymagać więcej:)
- DST 55.50km
- Czas 02:32
- VAVG 21.91km/h
- VMAX 40.60km/h
- Temperatura 30.0°C
- Kalorie 1864kcal
- Podjazdy 253m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 sierpnia 2013
Pętelka "górska"
Po wczorajsze wycieczce do Połczyna żona wybrała trasę po okolicy. Na mapie wyglądającą dość niewinnie.
Z Cieszyna w kierunku Nowego Worowa (przez Stare - co oni tu z tymi worami...hmmm), później w kierunku Kluczewa, Warniłęg, Rzepowo i do domu.
Trasa okazała się ...malownicza i dość urozmaicona ;)
Żurawie i konie w tle
Teren jest dość pofałdowany. Nie brakowało sztywnych podjazdów i zjazdów.
Dorotka na 12%podjeździe.
Nawierzchnia również okazała się dość urozmaicona...
Był i piach, i jazda przez łąkę, a na koniec 3 kilometry kocich łbów, bo kostką to to było dawno, dawno temu. Poważnie to nie polecam (chyba, że ktoś jest miłośnikiem ekstremalnych wrażeń i ma ochotę sprawdzić wytrzymałość roweru) jazdy drogą z Rzepowa do Cieszyna. Lepiej grzecznie pojechać z drogą z Warniłęgu.
Na tresie nie brakowało malowniczych widoków
oraz miejsce gdzie się dba o turystę rowerzystę
Trasa malownicza, jednak Dorotce wyczerpanej wczorajszą wycieczką dała w kość. Stąd też tempo wybitnie spacerowe
/
Z Cieszyna w kierunku Nowego Worowa (przez Stare - co oni tu z tymi worami...hmmm), później w kierunku Kluczewa, Warniłęg, Rzepowo i do domu.
Trasa okazała się ...malownicza i dość urozmaicona ;)
Żurawie i konie w tle
Teren jest dość pofałdowany. Nie brakowało sztywnych podjazdów i zjazdów.
Dorotka na 12%podjeździe.
Nawierzchnia również okazała się dość urozmaicona...
Był i piach, i jazda przez łąkę, a na koniec 3 kilometry kocich łbów, bo kostką to to było dawno, dawno temu. Poważnie to nie polecam (chyba, że ktoś jest miłośnikiem ekstremalnych wrażeń i ma ochotę sprawdzić wytrzymałość roweru) jazdy drogą z Rzepowa do Cieszyna. Lepiej grzecznie pojechać z drogą z Warniłęgu.
Na tresie nie brakowało malowniczych widoków
oraz miejsce gdzie się dba o turystę rowerzystę
Trasa malownicza, jednak Dorotce wyczerpanej wczorajszą wycieczką dała w kość. Stąd też tempo wybitnie spacerowe
/
- DST 30.00km
- Teren 5.00km
- Czas 02:07
- VAVG 14.17km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 977kcal
- Podjazdy 192m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 sierpnia 2013
Na zakupy do Netto
Poranny wypad do pobliskiego Złocieńca w celu uzupełnienia zapasów. W jedną stronę ścieżką rowerową a w drugą normalną drogą. W sumie nic ciekawego. No może - z plecakiem (5-7kg dodatkowego obciążenia) fajnie pokonuje się podjazdy i zjazdu. Po górkę czuje się w nogach odrobiną więcej niż zwykle a z górki....53 km/h mówi wszystko. Wcale nie był to stromy ani długi zjazd.
- DST 13.00km
- Czas 00:34
- VAVG 22.94km/h
- VMAX 53.10km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 448kcal
- Podjazdy 104m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 sierpnia 2013
Cieszyno-Połczyn Zdrój-Cieszyno
Ścieżką rowerową z Cieszyna do Połczyna Zdrój. Trasa zaplanowana opcjonalnie. Ze względu na niewiadomą wytrzymałość żony założenie było, że jak będzie zmęczona to wracamy. Efekt - cała trasa przejechana. Co mnie i syna wprawiło w zdumienie. Ja jak siadłem pierwszy raz na rower po blisko...30 latach to 20 km mi starczyło i przez parę dni czułem to w nogach. Tym czasem moja Dorotka jak zawodowiec. No co? Jedziemy do końca:)
Dwa słowa o trasie. Ścieżka poprowadzona trasą dawnej kolejki wąskotorowej. Rewelacyjny pomysł wykorzystania gotowej infrastruktury skoro i tak linię zlikwidowano. Liczy 27 km i w większości jest wyasfaltowana. Odcinki bez asfaltu biegną przez ostoje ptasie, ale i tam nawierzchnia pomimo, że ziemna jest dobrze utwardzona. Ścieżka przebiega przez pola, łąki, zagajnik, lasy w malowniczym lekko pofałdowanym terenie. Bajka.
W wolnej chwili w zagajniku nieopodal można znaleźć coś na kolację
Można również spotkać sympatyczne jaszczurki:)
oraz zbliżyć się do granicy innych "krajów", gdzie tubylcy chyba nie są nastawieni zbyt przyjaźnie.
Wycieczka bardzo udana, przy ładnej pogodzie. Przy okazji zwiedzony park zdrojowy w Połczynie i zjedzone smaczne lody na "turystycznej uliczce". Dla Dorotki za dzielność i dystans ogromny podziw. Szczególnie za zjazd z góry do Połczyna z prędkością ponad 30 km/h jedną ręką, bo drugą trzeba było czapkę trzymać. Ehhh kobiety :)
Dwa słowa o trasie. Ścieżka poprowadzona trasą dawnej kolejki wąskotorowej. Rewelacyjny pomysł wykorzystania gotowej infrastruktury skoro i tak linię zlikwidowano. Liczy 27 km i w większości jest wyasfaltowana. Odcinki bez asfaltu biegną przez ostoje ptasie, ale i tam nawierzchnia pomimo, że ziemna jest dobrze utwardzona. Ścieżka przebiega przez pola, łąki, zagajnik, lasy w malowniczym lekko pofałdowanym terenie. Bajka.
W wolnej chwili w zagajniku nieopodal można znaleźć coś na kolację
Można również spotkać sympatyczne jaszczurki:)
oraz zbliżyć się do granicy innych "krajów", gdzie tubylcy chyba nie są nastawieni zbyt przyjaźnie.
Wycieczka bardzo udana, przy ładnej pogodzie. Przy okazji zwiedzony park zdrojowy w Połczynie i zjedzone smaczne lody na "turystycznej uliczce". Dla Dorotki za dzielność i dystans ogromny podziw. Szczególnie za zjazd z góry do Połczyna z prędkością ponad 30 km/h jedną ręką, bo drugą trzeba było czapkę trzymać. Ehhh kobiety :)
- DST 58.15km
- Teren 10.00km
- Czas 03:40
- VAVG 15.86km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- Kalorie 1903kcal
- Podjazdy 422m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 sierpnia 2013
Cieszyno-Złocieniec-Cieszyno
Długoweekendowy wypad do Cieszyna koło Złocieńca. Cztery dni to za długo na siedzenie w domu, za krótko na dłuższy wyjazd więc zapadła decyzja, że jedziemy rodzinnie złapać oddech nad jezioro. Z rowerami. Wybór padł na sprawdzony wcześniej przez syna ośrodek Island Camp na wyspie Ostrów na jeziorze Siecino
Siecino - widok z roweru...wodnego:)
Domki - standard "da się przeżyć" ale za to lokalizacji super. Jezioro piękne, idealnie czysta woda , atmosfera luzik, okolica urozmaicona i w pobliżu rewelacyjna ścieżka rowerowa Złocieniec-Połczyn Zdrój. Akurat idealna dla żony, którą z synem wciągamy do bikerowania. To był dla niej pierwszy raz na rowerze od długiego, długiego czasu.
"Rozpakowanie sprzętu"
Na rozgrzewkę objechanie wyspy i wycieczka w kierunku Złocieńca ścieżką tam i z powrotem. Okazała się, że żonie "noga podaje" i raźnym tempie zrobiła wieczorną wycieczkę pomimo wywrotki na piachu na samym początku.
Siecino - widok z roweru...wodnego:)
Domki - standard "da się przeżyć" ale za to lokalizacji super. Jezioro piękne, idealnie czysta woda , atmosfera luzik, okolica urozmaicona i w pobliżu rewelacyjna ścieżka rowerowa Złocieniec-Połczyn Zdrój. Akurat idealna dla żony, którą z synem wciągamy do bikerowania. To był dla niej pierwszy raz na rowerze od długiego, długiego czasu.
"Rozpakowanie sprzętu"
Na rozgrzewkę objechanie wyspy i wycieczka w kierunku Złocieńca ścieżką tam i z powrotem. Okazała się, że żonie "noga podaje" i raźnym tempie zrobiła wieczorną wycieczkę pomimo wywrotki na piachu na samym początku.
- DST 22.00km
- Teren 3.00km
- Czas 01:25
- VAVG 15.53km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 500kcal
- Podjazdy 80m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 sierpnia 2013
Rozgrzewka przed maratonem
Wpis z kronikarskiego obowiązku sumowania kilometrów. Rozgrzewka przed startem od maratonu.
- DST 9.50km
- Czas 00:30
- VAVG 19.00km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 10m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 sierpnia 2013
VIII Maraton MTB Dookoła Jeziora Miedwie
Moje pierwsze zawody. Efekt:
czas: 2:07:56
miejsce:
OPEN:465/1247
M4:92.
Miła niespodzianka. Zważywszy, że na rowerze jeżdżę od ...marca tego roku:). Pojechałem tym co mam, czyli trekingowym Kellysem Axis, bez SPD i innych wynalazków. Też bez pulsometrów, liczników kadencji i innych cudów techniki. Generalnie jestem zadowolony. Co ciekawe myślę, że mogłem pojechać jeszcze szybciej. Zapłaciłem frycowe. Na starcie ustawiłem się spokojnie pod koniec stawki słysząc, że ostry start będzie od asfaltu. Efekt - czołówka wyrwała już po kostce z prędkością pod 40 tak, że jak wjechałem na główną drogę to do pędzącego peletonu miałem już ze 100m straty i niestety od początku jechałem w małych 3-5 osobowych grupach ciągnących się za główną grupą. Szkoda, bo w peletonie i tempo było by większe i ubytek sił mniejszy. Jedyna satysfakcja to mijanie kolejnych osób odpadających od głównej grupy :).
Od pierwszego podjazdu na płytach (tego z piaskiem na dole)grupki porwały się całkowicie i praktycznie do końca jechałem już sam.
Końcówka to już rzeźnia. Mnóstwo osób prowadzących rowery na podjazdach czy też jak jeden gościu wyjechany tak, że się przewrócił z rowerem na podjeździe, bo mu prędkość spadła do zera i nie wypiął się z SPD.
Niektórzy naprawdę dali z siebie wszystko. No ja jakoś nie. Ciekawe o ile lepszy miałbym czas jak załapał bym się do peletonu i miał motywację na płytach jadąc z ambitnymi koksami a nie sam.
Generalnie bardzo fajna impreza. Pomimo obsuwy czasowej na stracie. Jak dla mnie to poważne wpadka organizatorów. Nie może być tak, że po rozgrzewce dowiadują się wszyscy, że ruszą za półgodziny albo godzinę. W końcu komunikat, że start o 11 a potem decyzja, że zostaje przyspieszony. Tak nie można Panowie Organizatorzy. Trzeba być konsekwentnym. Po za tym to super. Fajni ludzie, fajna atmosfera, doskonale przygotowana trasa. Obiadzik też niezły.
Fantastyczna ilość i jakoś nagród losowanych wśród uczestników. No ja niestety nie miałem szczęścia :(.
Ogólnie wrażenie mega pozytywne.
Byłem ,przejechałem, medal dostałem :)
czas: 2:07:56
miejsce:
OPEN:465/1247
M4:92.
Miła niespodzianka. Zważywszy, że na rowerze jeżdżę od ...marca tego roku:). Pojechałem tym co mam, czyli trekingowym Kellysem Axis, bez SPD i innych wynalazków. Też bez pulsometrów, liczników kadencji i innych cudów techniki. Generalnie jestem zadowolony. Co ciekawe myślę, że mogłem pojechać jeszcze szybciej. Zapłaciłem frycowe. Na starcie ustawiłem się spokojnie pod koniec stawki słysząc, że ostry start będzie od asfaltu. Efekt - czołówka wyrwała już po kostce z prędkością pod 40 tak, że jak wjechałem na główną drogę to do pędzącego peletonu miałem już ze 100m straty i niestety od początku jechałem w małych 3-5 osobowych grupach ciągnących się za główną grupą. Szkoda, bo w peletonie i tempo było by większe i ubytek sił mniejszy. Jedyna satysfakcja to mijanie kolejnych osób odpadających od głównej grupy :).
Od pierwszego podjazdu na płytach (tego z piaskiem na dole)grupki porwały się całkowicie i praktycznie do końca jechałem już sam.
Końcówka to już rzeźnia. Mnóstwo osób prowadzących rowery na podjazdach czy też jak jeden gościu wyjechany tak, że się przewrócił z rowerem na podjeździe, bo mu prędkość spadła do zera i nie wypiął się z SPD.
Niektórzy naprawdę dali z siebie wszystko. No ja jakoś nie. Ciekawe o ile lepszy miałbym czas jak załapał bym się do peletonu i miał motywację na płytach jadąc z ambitnymi koksami a nie sam.
Generalnie bardzo fajna impreza. Pomimo obsuwy czasowej na stracie. Jak dla mnie to poważne wpadka organizatorów. Nie może być tak, że po rozgrzewce dowiadują się wszyscy, że ruszą za półgodziny albo godzinę. W końcu komunikat, że start o 11 a potem decyzja, że zostaje przyspieszony. Tak nie można Panowie Organizatorzy. Trzeba być konsekwentnym. Po za tym to super. Fajni ludzie, fajna atmosfera, doskonale przygotowana trasa. Obiadzik też niezły.
Fantastyczna ilość i jakoś nagród losowanych wśród uczestników. No ja niestety nie miałem szczęścia :(.
Ogólnie wrażenie mega pozytywne.
Byłem ,przejechałem, medal dostałem :)
- DST 57.77km
- Teren 27.00km
- Czas 02:07
- VAVG 27.29km/h
- VMAX 42.20km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 1555kcal
- Podjazdy 165m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 7 sierpnia 2013
Rundka Gryfino - Garz- Gryfino
Krótka popołudniowa rundka przez teren Nationalpark Unteres Odertal. W sumie dość przypadkowo. W końcu przyszła pora na zakup bagażnika i uchwytów na rowery. Jakoś trzeba sprzed przewieźć na maraton, a i przyda się na inne wypady. Sprzęt raczej z dolnej półki. Bagażnik "mount blanc" a uchwyty "Rosa". Troszkę toporne wykonanie ale działa. Montaż też dość prosty. I to najważniejsze. Jak już rowery znalazły się na dachu to żal było ściągać a i przy okazji przejechać się autostradą aby sprawdzić czy nie spadną. Nie spadły jak widać poniżej:
- DST 25.00km
- Czas 01:06
- VAVG 22.73km/h
- VMAX 40.40km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 844kcal
- Podjazdy 128m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze