Wtorek, 10 marca 2015
Reptowo i strefa wścieklizny
Dziś się w końcu wybrałem do lasu. Jakoś tak się nie składało, bo albo błoto albo jakiś inny pomysł na trasę. Za daleko nie pojechałem. Zrobiłem tylko pętelkę przez Reptowo. Po zimie poprawiła się droga w kierunku Sowna za to pogorszyła "rowerostrada" do Reptowa. I to mocno. Ciekawe - nikt przy tych drogach nic nie robi a one cięgle się zmieniają.
Jak wracałem zauważyłem, że przy wyjeździe z Wielgowa pojawił się nowy znak...
No nie wiem, czy chodzi o zwierzęta, czy szalonych bikerów często pędzących na maksa tą prostą.
Na koniec pojechałem sobie jeszcze wokół lotniska, bo w miarę jasno jeszcze było. A tak to nic ciekawego.
Jak wracałem zauważyłem, że przy wyjeździe z Wielgowa pojawił się nowy znak...
No nie wiem, czy chodzi o zwierzęta, czy szalonych bikerów często pędzących na maksa tą prostą.
Na koniec pojechałem sobie jeszcze wokół lotniska, bo w miarę jasno jeszcze było. A tak to nic ciekawego.
- DST 48.08km
- Teren 15.00km
- Czas 02:10
- VAVG 22.19km/h
- VMAX 32.50km/h
- Temperatura 9.0°C
- Kalorie 1630kcal
- Podjazdy 159m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 marca 2015
Wiosna 8 marca
Ciepło jak na tę porę roku było od dłuższego czasu. 8-go marca jakby specjalnie na Dzień Kobiet zrobiło się wiosennie. Temperatura w słońcu osiągnęła chyba 20 stopni. Co prawda rano nie było tak ciepło, bo tylko 8, ale to i tak nieźle. Nie sposób było takiego dnia nie wykorzystać rowerowo. Ze względu na rodzinną imprezę musiałem wyrobić się do 13. Wyjazd więc przed 9, zaraz po złożeniu życzeń żonie :). Wymyśliłem, że tym razem pojadę zobaczyć nową DDR z Przecławia do Rosówka. Oficjalnie jej otwarcie ma nastąpić ponoć 21 marca. Wybrałem wariant trasy do Gryfina, następnie przez Odrę do Niemiec i po niemieckiej stronie do granicy i nową DDR do centrum. Potem już do domu.
Po drodze miła niespodzianka w Podjuchach spotkałem znajomych z PCF Cycling Team. Do Gryfina droga upłynęła na pogaduchach. Koledzy planowali troszkę większą pętlę ( w sumie zrobili 100), a mnie gonił czas więc przed mostem się pożegnaliśmy i pojechałem zgodnie z planem. Po wdrapaniu się na górkę koło Mescherin i skręcie w prawo dostałem skrzydeł, czyli solidny niemiecki wiatr w plecy. Jechało się bardzo przyjemnie i bez wysiłku utrzymywałem średnią ponad 30 km/h. Rosówek pojawił się szybko jak nigdy wcześniej :). Na wysokości stacji benzynowej zaczyna się nowa DDR.
Nowa DDR
Wrażenia co do nowej drogi: super, że jest. Fajnie, że w tym miejscu i asfaltowa. Troszkę mniej fajnie, że ten nowy, dopiero co położony asfalt nie jest idealnie gładki, tylko jest mnóstwo jakiś takich mikrofałdek. Szkoda, bo do ideału zabrakło bardzo niewiele. Nie mniej bardzo cieszy taka droga szczególnie w tym miejscu. Tak przy okazji udało mi na nowej drodze osiągnąć zawrotną, jak na Axisa prędkość - 50 km/h :). Może było by jeszcze szybciej ale biegi się skończyły.
Później już tylko droga przez miasto. Nic ciekawego. Byłem w Dąbiu przed 12 więc jeszcze pojechałem odwiedzić Załom.
Po drodze oprócz wiosennej pogody, pod koniec zaczęło robić mi się zdecydowanie za ciepło, towarzyszyło mi sporo ptaków. Głównie żurawie pasące się na polach i latające nad głową, ale i widziałem imponującego błotniaka, i gęsi a nawet wilgę. Prawdziwa wiosna :)
Wiosna, jak ktoś się uprze to i klucz żurawi wypatrzy
Bardzo miła wycieczka. Szkoda, że z limitem czasowym, bo bym z chęcią jeszcze więcej km wykręcił.
Po drodze miła niespodzianka w Podjuchach spotkałem znajomych z PCF Cycling Team. Do Gryfina droga upłynęła na pogaduchach. Koledzy planowali troszkę większą pętlę ( w sumie zrobili 100), a mnie gonił czas więc przed mostem się pożegnaliśmy i pojechałem zgodnie z planem. Po wdrapaniu się na górkę koło Mescherin i skręcie w prawo dostałem skrzydeł, czyli solidny niemiecki wiatr w plecy. Jechało się bardzo przyjemnie i bez wysiłku utrzymywałem średnią ponad 30 km/h. Rosówek pojawił się szybko jak nigdy wcześniej :). Na wysokości stacji benzynowej zaczyna się nowa DDR.
Nowa DDR
Wrażenia co do nowej drogi: super, że jest. Fajnie, że w tym miejscu i asfaltowa. Troszkę mniej fajnie, że ten nowy, dopiero co położony asfalt nie jest idealnie gładki, tylko jest mnóstwo jakiś takich mikrofałdek. Szkoda, bo do ideału zabrakło bardzo niewiele. Nie mniej bardzo cieszy taka droga szczególnie w tym miejscu. Tak przy okazji udało mi na nowej drodze osiągnąć zawrotną, jak na Axisa prędkość - 50 km/h :). Może było by jeszcze szybciej ale biegi się skończyły.
Później już tylko droga przez miasto. Nic ciekawego. Byłem w Dąbiu przed 12 więc jeszcze pojechałem odwiedzić Załom.
Po drodze oprócz wiosennej pogody, pod koniec zaczęło robić mi się zdecydowanie za ciepło, towarzyszyło mi sporo ptaków. Głównie żurawie pasące się na polach i latające nad głową, ale i widziałem imponującego błotniaka, i gęsi a nawet wilgę. Prawdziwa wiosna :)
Wiosna, jak ktoś się uprze to i klucz żurawi wypatrzy
Bardzo miła wycieczka. Szkoda, że z limitem czasowym, bo bym z chęcią jeszcze więcej km wykręcił.
- DST 76.66km
- Czas 03:15
- VAVG 23.59km/h
- VMAX 45.90km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 2686kcal
- Podjazdy 316m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 marca 2015
30-tka o zmroku
Dziś dopiero o 17 udało mi się wyrwać na rower. Za dużo nie pojeździłem, bo dość szybko się ściemniło, a ruch dziś był duży. Do tego kierowcy jakoś tak nie pewnie jeżdżący. Aby nie kusić losu jak się zrobiło ciemno to grzecznie wróciłem do domu :). Świecił za to bardzo ładny księżyc, niestety na zdjęciu nie wyszedł.
- DST 30.66km
- Czas 01:27
- VAVG 21.14km/h
- VMAX 31.00km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 1007kcal
- Podjazdy 157m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 lutego 2015
Niedzielny rowerzysta
Co prawda dziś sobota, ale ubiór to miałem dziś iście niedzielny :). Wczoraj termoaktywne koszulki poszły do prania a łącznie z nimi i kominiarka i czapeczka pod kask. I nic nie wyschło... Akcja kaloryfer dziś rano nie dała pożądanego efektu, więc jeżeli miałem się przejechać i jeszcze zdążyć na konkurs skoków to musiałem zdecydować się na jakąś alternatywę. Brak koszulki to jeszcze spoko, ale przy temperaturze +5 to nie pojadę w kasku na gołą głowę, szczególnie, że przeziębienie jeszcze mi nie do końca przeszło. Jak założyłem kask na czapkę to wyglądało hmmm.... dziwnie :). Więc pojechałem w samej czapce. Po raz pierwszy bez kasku w odkąd pamiętam. Komplet uzupełniła bawełniana koszulka (pod bluzę i kurtkę oczywiście) i zwykłe buty zamiast SPD, ot tak aby było bardziej klimatycznie :).
Na początku bez kasku było trochę dziwnie. Ale dość szybko się przyzwyczaiłem. Trochę gorzej było z koszulką, która w drodze powrotnej nabrała wilgoci i się zaczęła przylepiać. Nie mniej - spoko - ubiór zdał egzamin (szczególnie czapka), pomimo dość trudnych warunków (wiatr).
Niestety tym razem, żaden jadący z przeciwka "pros" na rowerze mi nie kiwną, co czasami czynią. A ponoć nie szata zdobi człowieka...
A trasa to tzw. większy balonik, czyli kierunku na Goleniów przez Pucice, Lubczynę, Goleniowski Park Przemysłowy, Rurzycę, Załom.
Przez wspomniane wyżej przeziębienie, na które całkiem nieźle pomogła kuracja stosowana m.in w czwartek, czyli rower + bidon z miodem i acerolą pojechałem bardzo ostrożnie, aby się nie forsować. Na tyle ostrożnie, że połowę trasy, gdzie wiatr trochę pomagał, przejechałem wolniej niż drugą gdzie wiatr trochę przeszkadzał. Trochę to znaczy, że dziś wiał z zachodu i generalnie jakbym nie jechał to i tak prawie cały czas miałem go z boku.
Na początku bez kasku było trochę dziwnie. Ale dość szybko się przyzwyczaiłem. Trochę gorzej było z koszulką, która w drodze powrotnej nabrała wilgoci i się zaczęła przylepiać. Nie mniej - spoko - ubiór zdał egzamin (szczególnie czapka), pomimo dość trudnych warunków (wiatr).
Niestety tym razem, żaden jadący z przeciwka "pros" na rowerze mi nie kiwną, co czasami czynią. A ponoć nie szata zdobi człowieka...
A trasa to tzw. większy balonik, czyli kierunku na Goleniów przez Pucice, Lubczynę, Goleniowski Park Przemysłowy, Rurzycę, Załom.
Przez wspomniane wyżej przeziębienie, na które całkiem nieźle pomogła kuracja stosowana m.in w czwartek, czyli rower + bidon z miodem i acerolą pojechałem bardzo ostrożnie, aby się nie forsować. Na tyle ostrożnie, że połowę trasy, gdzie wiatr trochę pomagał, przejechałem wolniej niż drugą gdzie wiatr trochę przeszkadzał. Trochę to znaczy, że dziś wiał z zachodu i generalnie jakbym nie jechał to i tak prawie cały czas miałem go z boku.
- DST 49.19km
- Czas 02:15
- VAVG 21.86km/h
- VMAX 32.00km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 1653kcal
- Podjazdy 264m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 lutego 2015
Przeziębienie
Coś mnie dziś zaczęło łamać w kościach i ogólnie jakieś objawy przeziębieniowe się pojawiły. No cóż - poszedłem pojeździć rowerem :). Przygotowałem sobie z tej okazji specjalny bidon - roztwór dwóch łyżeczek miodu + 1 łyżeczka aceroli i pojechałem. Szaleństw nie było. Tempo założyłem sobie takie aby się "nie spocić". I tak po kilkunastu kilometrach rozbolała mnie głowa, tak właśnie przeziębieniowo, więc dość szybko wróciłem do domku.
Ciekawe jak taka kuracja wpłynie na dalszy rozwój choroby :)
Ciekawe jak taka kuracja wpłynie na dalszy rozwój choroby :)
- DST 27.91km
- Teren 4.00km
- Czas 01:23
- VAVG 20.18km/h
- VMAX 27.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 915kcal
- Podjazdy 136m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 lutego 2015
Smog
Jazda na granicy dnia i mroku ma swoją specyfikę. A to malowniczy zachód słońca, a to spacerowicze ze swoimi pieskami na 3 metrowych smyczach w poprzek ścieżki rowerowej. Dąbie i Wielgowo mają coś jeszcze. To coś sączy się z kominów i w porze zachodu słońca opada gęstą chmurą na wysokość dróg oddechowych przechodniów, biegaczy rowerzystów. Jest to zjawisko punktowe ale powtarzające się w tym samych rejonach. Wjechanie w taką chmurę i wzięcie głębszego oddechu pozostawia na parę minut niezapomniane wrażenia w płucach. Ja wciągam to tylko od czasu do czasu, a Ci którzy palą różnym świństwem w piecach robią to codziennie. Oni , ich bliscy, ich dzieci. Może lubią. A może od wciągania tego świństwa stracili rozum. Może nigdy go nie mieli.
- DST 38.16km
- Czas 01:43
- VAVG 22.23km/h
- VMAX 31.40km/h
- Temperatura 6.0°C
- Kalorie 1291kcal
- Podjazdy 176m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 lutego 2015
Międzyzdroje
Jak spojrzałem na sobotnie warunki pogodowe to przyszła mi ochota pojechać nad morze. Słonecznie, temperatura między 5 a 10 stopni i wiatr za południa. Cóż można więcej oczekiwać 21 lutego. Udało mi się na wycieczkę namówić juniora. Szybkie sprawdzenie rozkładu jazdy pociągów (po na powrót pod wiatr nie miałem ochoty) i jedziemy. Do Międzyzdrojów.
Pogoda nie zawiodła, wiaterek w plecy i słoneczko. Dało się lekko kręcąc jechać z prędkością 26-27 km/h. Sama przyjemność. Po drodze kontrola milicyjna :)
Dokumenciki w porządku Panie władzo :)
Pierwszy postój zrobiliśmy w Stepnicy. 5 minut na zjedzenie pączka, kupionego w Lewiatanie. Za Stepnicą jak wyjechaliśmy z lasów zrobiło się jeszcze cieplej a wiaterek wiejący w plecy jeszcze bardziej się wzmocnił. Szybko dotarliśmy do farmy wiatrowej. Trzeba przyznać, że miejsce jej budowy zostało wybrane bardzo trafnie - bez problemu dało się jechać prędkością 35 km/h. Swoją drogą to dziś wiatraki głośno huczały.
Pędząc na spotkanie wiatraków
Ot takie selfi :)
Błyskawicznie dojechaliśmy do Wolina. Niestety od tego miejsca jak nożem uciął skończyło się słońce. Nagle zrobiło się mocno zimno, a przyjemny wiatr zmienił się w lodowaty wicher. Na dodatek z przyjemnych pustych dróg trzeba było wjechać na ruchliwą E65 i wiatr zamiast z tylnego zmienił się na boczno-twarzowy. Jednym słowem sielanka się skończyła.
Nie mniej bez problemu dojechaliśmy do celu.
No i jestem :)
W Międzyzdrojach obowiązkowa wizyta na molo i przywitanie Axis z morzem
Widok z molo
Przywitanie z morzem :)
Jeszcze trochę pokręciliśmy się po mieście i pora była jechać na pociąg.
Kolejny punkt obowiązkowy czyli Aleja Gwiazd
Na pojechanie do żubrów zabrało już czasu, bo szynobus przecież nie poczeka. Powrót wygodnym pociągiem. Pierwszy raz jechałem szynobusem z Pesy i jestem bardzo przyjemnie zaskoczony. Naprawdę Europa. Na szczęście "nie każdy pociąg to PKP" :).
Droga powrotna - w przedziale dla rowerów
Podsumowując: bardzo miła i lighowa wycieczka. Wiatr w plecy mocno pomagał. Jak na 21 lutego to aura wymarzona.
Pogoda nie zawiodła, wiaterek w plecy i słoneczko. Dało się lekko kręcąc jechać z prędkością 26-27 km/h. Sama przyjemność. Po drodze kontrola milicyjna :)
Dokumenciki w porządku Panie władzo :)
Pierwszy postój zrobiliśmy w Stepnicy. 5 minut na zjedzenie pączka, kupionego w Lewiatanie. Za Stepnicą jak wyjechaliśmy z lasów zrobiło się jeszcze cieplej a wiaterek wiejący w plecy jeszcze bardziej się wzmocnił. Szybko dotarliśmy do farmy wiatrowej. Trzeba przyznać, że miejsce jej budowy zostało wybrane bardzo trafnie - bez problemu dało się jechać prędkością 35 km/h. Swoją drogą to dziś wiatraki głośno huczały.
Pędząc na spotkanie wiatraków
Ot takie selfi :)
Błyskawicznie dojechaliśmy do Wolina. Niestety od tego miejsca jak nożem uciął skończyło się słońce. Nagle zrobiło się mocno zimno, a przyjemny wiatr zmienił się w lodowaty wicher. Na dodatek z przyjemnych pustych dróg trzeba było wjechać na ruchliwą E65 i wiatr zamiast z tylnego zmienił się na boczno-twarzowy. Jednym słowem sielanka się skończyła.
Nie mniej bez problemu dojechaliśmy do celu.
No i jestem :)
W Międzyzdrojach obowiązkowa wizyta na molo i przywitanie Axis z morzem
Widok z molo
Przywitanie z morzem :)
Jeszcze trochę pokręciliśmy się po mieście i pora była jechać na pociąg.
Kolejny punkt obowiązkowy czyli Aleja Gwiazd
Na pojechanie do żubrów zabrało już czasu, bo szynobus przecież nie poczeka. Powrót wygodnym pociągiem. Pierwszy raz jechałem szynobusem z Pesy i jestem bardzo przyjemnie zaskoczony. Naprawdę Europa. Na szczęście "nie każdy pociąg to PKP" :).
Droga powrotna - w przedziale dla rowerów
Podsumowując: bardzo miła i lighowa wycieczka. Wiatr w plecy mocno pomagał. Jak na 21 lutego to aura wymarzona.
- DST 93.58km
- Czas 03:49
- VAVG 24.52km/h
- VMAX 37.60km/h
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 3329kcal
- Podjazdy 490m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 lutego 2015
Dzień Kota
Nie, nie nie pojechałem do kota do Locknitz, choć w dniu jego święta by wypadało :). Zrobiłem popołudniową rundkę po okolicy. Jak tak sobie jeździłem to przypomniał mi się kot kolegi. Kot, który chce zostać rowerzystą :)
Puszowi bardzo podobał się mój kask. Do tego stopnia, że został dokładnie wylizany. Rowerem też się interesował.
Kociaki czarne, bure i te rude przebiegające drogę niezliczoną ilość razy - uważajcie na siebie i na nas.
Puszowi bardzo podobał się mój kask. Do tego stopnia, że został dokładnie wylizany. Rowerem też się interesował.
Kociaki czarne, bure i te rude przebiegające drogę niezliczoną ilość razy - uważajcie na siebie i na nas.
- DST 43.71km
- Czas 02:00
- VAVG 21.86km/h
- VMAX 38.20km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 1476kcal
- Podjazdy 464m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 lutego 2015
Dokoła Puszczy Bukowej pierwszy raz w 2015
Pogoda taka, że grzechem było by tego nie wykorzystać. Co prawda rano był jeszcze przymrozek ale z każdą godziną słońce świecące z błękitnego nieba podnosiło temperaturę. Wybrałem się dziś na rundkę dookoła Puszczy Bukowej. Wariant przez Wielgowo a nie przez Struga. Trasa bez większych przygód. W Jezierzycach spotkałem grupkę rowerzystów, z którymi zabrałem się w peletoniku do Starego Czarnowa. Ja dalej pojechałem zgodnie z planami oni polecieli w kierunku Dębiny. Odcinek od Starego Czarnowa do Gardna bardzo przyjemny - wiatr w plecy a w twarz słoneczko. Temperatura odczuwalna jak w lecie i prędkość 30-35. Niestety w Gardnie humor trochę zepsuło mi spojrzenie na telefon. Nie lubię jak ktoś do mnie dzwoni jak jadę na rowerze, no ekran potrafi się wtedy odblokować (przez ocieranie w kieszeni ) i włączają i wyłączają się wszystkie możliwe funkcję. I tak było tym razem, endomondo się wyłączyło, a włączył się milion innych rzeczy i aby telefon zaczął działać normalnie potrzebny był reset. I rekordowy odcinek nie zarejestrowany. Wracając do wycieczki - od Gardna do Radziszewa wiatr w prawy policzek a dalej do domu w twarz. Dość zimny. Przez to po przyjeździe do domu wyglądałem jak bym jechał na jakimś strasznym mrozie a nie w całkiem fajnej pogodzie jak na 15 lutego.
- DST 57.00km
- Czas 02:30
- VAVG 22.80km/h
- VMAX 38.50km/h
- Temperatura 6.0°C
- Kalorie 1700kcal
- Podjazdy 280m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 lutego 2015
Po zimowej przerwie
Przerwa co prawda nie trwała długo ale jednak... prawie trzy tygodnie nie siedziałem na siodełku. Cóż, jak jak spadnie śnieg to rower przegrywa z nartami biegowymi. Dziś standardowy balonik to Lubczyny. Udało się nawet zmieścić w świetle dziennym. Ładnie nam już dnia przybyło. Temperatura 6-8 stopni, wiatr minimalny więc jechało się bardzo przyjemnie.
Natura nie cierpi pustki - sezonowe powstałe rozlewisko na łąkach już skolonizowały łabędzie
Natura nie cierpi pustki - sezonowe powstałe rozlewisko na łąkach już skolonizowały łabędzie
- DST 38.11km
- Czas 01:37
- VAVG 23.57km/h
- VMAX 28.70km/h
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 1333kcal
- Podjazdy 178m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze