Niedziela, 6 grudnia 2015
Grudzień #3 Szmaragd z Gryfusem
Dziś wybrałem się na mikołajkowy rajd organizowany przez Gryfusa. Celem było zwiedzanie okolic Jeziora Szmaragdowego z szczególnym naciskiem na pozostałości po infrastrukturze kopalni margli kredowych i wybryki cementu. Zespół tren funkcjonował od połowy XIX wieku do lat 30 XX. Była to jedna z bardziej znanych firmy ówczesnego Szczecina. Więcej informacji <klik>
Pomimo, że znam te tereny i coś tam wiem o ich historii dowiedziałem się dużo nowego i zobaczyłem miejsca do których jeszcze nie dotarłem. Szczególnie tunel. Wszystko to dzięki naszemu przewodnikowi Rafałowi.
Sama wycieczka upłynęła o miłej atmosferze pomimo, że Puszcza o tej porze roku nie należy do przyjaznych miejsc i rowery trzeba było prowadzić prawie tak często jak na nich jechać :)
Poniżej dzięki uprzejmości SKR Gryfus kilka fotek:
Sjesta
Ekipa
Single tracki :)
Serpentynki
Tunel
Podsumowując: fajnie spędzony czas, pomimo że zrobiłem tylko 15 km a nie było mnie w domu ponad 3 godziny :)
Pomimo, że znam te tereny i coś tam wiem o ich historii dowiedziałem się dużo nowego i zobaczyłem miejsca do których jeszcze nie dotarłem. Szczególnie tunel. Wszystko to dzięki naszemu przewodnikowi Rafałowi.
Sama wycieczka upłynęła o miłej atmosferze pomimo, że Puszcza o tej porze roku nie należy do przyjaznych miejsc i rowery trzeba było prowadzić prawie tak często jak na nich jechać :)
Poniżej dzięki uprzejmości SKR Gryfus kilka fotek:
Sjesta
Ekipa
Single tracki :)
Serpentynki
Tunel
Podsumowując: fajnie spędzony czas, pomimo że zrobiłem tylko 15 km a nie było mnie w domu ponad 3 godziny :)
- DST 15.10km
- Teren 10.00km
- Czas 01:20
- VAVG 11.33km/h
- VMAX 33.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 582kcal
- Podjazdy 162m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 grudnia 2015
Grudzień #2
Kolejna wieczorna przejażdżka. Tym razem obrałem kierunek centrum. Droga tam i z powrotem bez przygód.
Za to w centrum nawet interesująco...Najciekawszym przeżyciem była wizyta na Jasnych Błoniach. Jak na nie wjechałem to przypomniała mi się książka, którą kiedyś czytałem. Coś o szkieletach wychodzących z morza w mgliste noce. Deptaki dokoła Błoni pokryte były tłumem niewyraźnych postaci, które grzechotały w mniej lub bardziej zgodnym rytmie. Jednak to nie inwazja żywych trupów tylko inwazja nordic walkingowców :) Od czasu do czasu przez ten tłumy przebiegały inne postacie poruszające się mniej lub bardziej chyżo. Zwykle im szczuplejsza postać to krok bardziej żwawy, ale za to u tych nieco bardziej pękatych dyszenie i sapanie wyraźniejsze. Do tego jakieś błyskania a to na nodze, a to na ręce, a to gdzieś.
Polecam wycieczkę w to miejsce pogodny wieczór około 20 :)
Drugie miejsce dotknięte inwazją to nabrzeże Odry od mostu kolejowego od mostu Długiego. Tutaj również tłumy miłośników kijów. Tym razem - moczenia ich w mętnej wodzie. Wędkarzy tłum jak na jakieś zawodach. Nie wiem czy to jakaś wyjątkowo sprzyjająca faza księżyca, czy cynk, że Ci od kontroli zezwoleń śpią. Strach było jechać, bo co chwilę ktoś zarzucał i można było załapać się na kotwiczkę jako przynęta :)
Nawet to wszystko interesujące. Dostrzegam coraz więcej uroków jazdy po ciemku ;)
Za to w centrum nawet interesująco...Najciekawszym przeżyciem była wizyta na Jasnych Błoniach. Jak na nie wjechałem to przypomniała mi się książka, którą kiedyś czytałem. Coś o szkieletach wychodzących z morza w mgliste noce. Deptaki dokoła Błoni pokryte były tłumem niewyraźnych postaci, które grzechotały w mniej lub bardziej zgodnym rytmie. Jednak to nie inwazja żywych trupów tylko inwazja nordic walkingowców :) Od czasu do czasu przez ten tłumy przebiegały inne postacie poruszające się mniej lub bardziej chyżo. Zwykle im szczuplejsza postać to krok bardziej żwawy, ale za to u tych nieco bardziej pękatych dyszenie i sapanie wyraźniejsze. Do tego jakieś błyskania a to na nodze, a to na ręce, a to gdzieś.
Polecam wycieczkę w to miejsce pogodny wieczór około 20 :)
Drugie miejsce dotknięte inwazją to nabrzeże Odry od mostu kolejowego od mostu Długiego. Tutaj również tłumy miłośników kijów. Tym razem - moczenia ich w mętnej wodzie. Wędkarzy tłum jak na jakieś zawodach. Nie wiem czy to jakaś wyjątkowo sprzyjająca faza księżyca, czy cynk, że Ci od kontroli zezwoleń śpią. Strach było jechać, bo co chwilę ktoś zarzucał i można było załapać się na kotwiczkę jako przynęta :)
Nawet to wszystko interesujące. Dostrzegam coraz więcej uroków jazdy po ciemku ;)
- DST 31.00km
- Czas 01:36
- VAVG 19.38km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 847kcal
- Podjazdy 50m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 grudnia 2015
Grudzień #1
Po beznadziejnym rowerowo listopadzie w grudniu zacząłem od razu od 1-szego :) Jazda jak to w tygodniu - po ciemku. Trochę pojeździłem po okolicy tak bez konkretnego celu. Generalnie tam gdzie świecą latarnie. Do lasu się nie zapuszczałem, bo błocko okrutne po ostatnich opadach. W sumie wyszło marne 25 km.
Jak tak sobie jeździłem to wymyśliłem:
Primo że przewiozę Axisa windą :) Co też uczyniłem korzystają z kładki nad Gdańską. Normalnie Europa całą gębą :)
Secundo, że całkiem ciekawy użytek mogę zrobić z cudu komunikacji jakim jest szybki tramwaj. Ano mogę się zapakować z rowerem na pętli Turkusowa w linię 8 i wysiąść na pętli na Gumieńcach. Eksploracja na kierunku Islamische Republik Deutschland stanie otworem bez żmudnego przebijania się przez miasto. Tak to inwestycja, która do tej pory wydawała mi się bez sensu - zyskała a moich oczach :) Jakby tak jeszcze puścili bezpośredni tramwaj na Głębokie....
Jak tak sobie jeździłem to wymyśliłem:
Primo że przewiozę Axisa windą :) Co też uczyniłem korzystają z kładki nad Gdańską. Normalnie Europa całą gębą :)
Secundo, że całkiem ciekawy użytek mogę zrobić z cudu komunikacji jakim jest szybki tramwaj. Ano mogę się zapakować z rowerem na pętli Turkusowa w linię 8 i wysiąść na pętli na Gumieńcach. Eksploracja na kierunku Islamische Republik Deutschland stanie otworem bez żmudnego przebijania się przez miasto. Tak to inwestycja, która do tej pory wydawała mi się bez sensu - zyskała a moich oczach :) Jakby tak jeszcze puścili bezpośredni tramwaj na Głębokie....
- DST 25.30km
- Czas 01:16
- VAVG 19.97km/h
- VMAX 32.00km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 638kcal
- Podjazdy 34m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 listopada 2015
Piąty raz w listopadzie - pierwsza śnieżyca
Rano słonecznie, ale prognoza była nieubłagana. Po 12 ma zacząć padać śnieg. Na dzień dobry mały dylemat - jechać w słońcu ale po po oblodzonych/ oszronionych droga czy zaczekać trochę ryzykując załapanie się na śnieżyce. Wybrałem rozwiązanie pośrednie i wyjechałem dobrze po 10 jak jezdnie trochę odtajały. Pierwszy odcinek to dobrze znana droga do Klinisk. Jeszcze nie dojechałem do tej miejscowości a już słońce zostało przykryte przez szare chmury. Postanowiłem, że w takim razie zrobię pętel przez lasy, zamiast planowanej Lubczyny. Po co dawać ZGL szansę na przejechanie rowerzysty w warunkach ograniczonej widoczności ;)
Zaraz po przejechaniu S3 niespodzianka.
Ktoś sobie spalił autko. Nie wiem golfik to czy corsa.
Sprawa chyba dość świeża, że jeszcze złomiarze takim skarbem się nie zaopiekowali.
Dalsza trasa bez przygód. Jak byłem w okolicach Wielgowa zaczęło padać. Najpierw coś nieokreślonego - jakby prawie niewidoczna kasza, a później już normalnie śnieg. Ostatnie 5 km w śnieżycy. Na zakończenie druga niespodzianka. Przed wyjściem standardowy dialog z małżowiną:
- kiedy wrócisz?
- za 2-2,5 godziny, mam brać klucze?
- nie bierz, bo ja tylko na chwilkę do sklepu wyskoczę.
No to nie wziąłem. Naiwniak. W efekcie jak wróciłem to jeszcze musiałem sobie z 10 minut pojeździć w śnieżycy, zanim ściągnięta telefonem moja lepsza połowa raczyła wpuścić mnie do domu.
Tak to zakończyłem moje jazdy w listopadzie tego roku.
Zaraz po przejechaniu S3 niespodzianka.
Ktoś sobie spalił autko. Nie wiem golfik to czy corsa.
Sprawa chyba dość świeża, że jeszcze złomiarze takim skarbem się nie zaopiekowali.
Dalsza trasa bez przygód. Jak byłem w okolicach Wielgowa zaczęło padać. Najpierw coś nieokreślonego - jakby prawie niewidoczna kasza, a później już normalnie śnieg. Ostatnie 5 km w śnieżycy. Na zakończenie druga niespodzianka. Przed wyjściem standardowy dialog z małżowiną:
- kiedy wrócisz?
- za 2-2,5 godziny, mam brać klucze?
- nie bierz, bo ja tylko na chwilkę do sklepu wyskoczę.
No to nie wziąłem. Naiwniak. W efekcie jak wróciłem to jeszcze musiałem sobie z 10 minut pojeździć w śnieżycy, zanim ściągnięta telefonem moja lepsza połowa raczyła wpuścić mnie do domu.
Tak to zakończyłem moje jazdy w listopadzie tego roku.
- DST 44.30km
- Teren 17.00km
- Czas 02:17
- VAVG 19.40km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 2.0°C
- Kalorie 1172kcal
- Podjazdy 108m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 listopada 2015
Czwarty raz w listopadzie - Bukowa jak z horroru
Krótki wypad po okolicy we wtorkowy wieczór. Po przejechaniu kliku oświetlonych ulic lekko zapuściłem się w mrok Puszczy Bukowej. Akurat zaczynała się pełnia. Wrażenia niezapomniane. Buki mają szarą korę i odbijają światło więc w ciemnościach sprawiają wrażenie, że świecą. Do tego ogromny księżyc, lekka mgiełka i dziwne leśne odgłosy. Sceneria jak z niezłego horroru. Szczególnie jak wyłączyłem lampkę.
Sarny, które wypłoszyłem o mało nie przyprawiły mnie o zawał serca.
Sarny, które wypłoszyłem o mało nie przyprawiły mnie o zawał serca.
- DST 21.60km
- Teren 5.00km
- Czas 01:05
- VAVG 19.94km/h
- VMAX 44.30km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 627kcal
- Podjazdy 66m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 listopada 2015
Trzeci raz w listopadzie
Troszkę sobie odpuściłem aktywności rowerową i BS. Pora zacząć nadrabiać zaległości :)
W ten weekend solidnie dmuchało, więc trasę wybrałem w miarę osłoniętą. Przez lasy jechało się całkiem przyjemnie. Dopiero po wjechaniu na szczyty "gór bukowych" poczułem moc wiatru. Przejazd przez Polanę Kołowską to była prawdziwa walka z wiatrem. Wiało z boku tak, że aby utrzymać prostu kierunek jazdy musiałem jechać jakby na ukos. Roztrenowanie już widać, bo podjeżdżając Drogą Bieszczadzką nogi zaczęły pod koniec robić się miękkie.
W ten weekend solidnie dmuchało, więc trasę wybrałem w miarę osłoniętą. Przez lasy jechało się całkiem przyjemnie. Dopiero po wjechaniu na szczyty "gór bukowych" poczułem moc wiatru. Przejazd przez Polanę Kołowską to była prawdziwa walka z wiatrem. Wiało z boku tak, że aby utrzymać prostu kierunek jazdy musiałem jechać jakby na ukos. Roztrenowanie już widać, bo podjeżdżając Drogą Bieszczadzką nogi zaczęły pod koniec robić się miękkie.
- DST 43.90km
- Teren 12.00km
- Czas 02:12
- VAVG 19.95km/h
- VMAX 46.80km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 1176kcal
- Podjazdy 293m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 listopada 2015
Drugi raz w listopadzie
Zaraz połowa miesiąca a ja drugi raz na rowerze. Sie porobiło :)
Wyszło tak, że mam okres "roztrenowania". Nieplanowany, ale kiedyś i tak coś takiego trzeba zrobić, więc niech już będzie. Wszystko jest wynikiem kompilacji braku czasu, deszczowej pogody i dziwnego bólu w kolanie. Dziwnego, bo bez wyraźniej przyczyny a już od kilku dni męczy. Jeszcze trochę i będzie trzeba USG zrobić.
Skoro jazda wieczorową porą to jak to u mnie bywa - po okolicy. Trochę za wcześnie się wybrałem i ruch był duży. Wniosek trzeba (biorąc przykład z bardziej doświadczonych rowerzystek) jeździć głębszym wieczorem. Po za tym super. Pogoda i komfort termiczny idealne.
Wyszło tak, że mam okres "roztrenowania". Nieplanowany, ale kiedyś i tak coś takiego trzeba zrobić, więc niech już będzie. Wszystko jest wynikiem kompilacji braku czasu, deszczowej pogody i dziwnego bólu w kolanie. Dziwnego, bo bez wyraźniej przyczyny a już od kilku dni męczy. Jeszcze trochę i będzie trzeba USG zrobić.
Skoro jazda wieczorową porą to jak to u mnie bywa - po okolicy. Trochę za wcześnie się wybrałem i ruch był duży. Wniosek trzeba (biorąc przykład z bardziej doświadczonych rowerzystek) jeździć głębszym wieczorem. Po za tym super. Pogoda i komfort termiczny idealne.
- DST 32.60km
- Czas 01:35
- VAVG 20.59km/h
- VMAX 33.80km/h
- Temperatura 12.0°C
- Kalorie 904kcal
- Podjazdy 69m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 listopada 2015
Pod latarniami
Przejażdżka w ciemku, co by nie zardzewieć do cna.
Po wyjściu w mrok i chłód lampka, która i tak już ledwie dychała (właściwie to baterie) przeszła w fazę żarzenia. Dość nikłego żarzenia... Dlatego dziś moją trasę wyznaczyło szukanie latarni. Przemieszczając się od jednej do drugiej udało się zrobić 25 km. Przy okazji zauważyłem, że już praktycznie nie ma latarni rtęciowych, są tylko sodowe. Ot taka obserwacja czegoś nad czym człowiek się zwykle nie zastanawia.
Po wyjściu w mrok i chłód lampka, która i tak już ledwie dychała (właściwie to baterie) przeszła w fazę żarzenia. Dość nikłego żarzenia... Dlatego dziś moją trasę wyznaczyło szukanie latarni. Przemieszczając się od jednej do drugiej udało się zrobić 25 km. Przy okazji zauważyłem, że już praktycznie nie ma latarni rtęciowych, są tylko sodowe. Ot taka obserwacja czegoś nad czym człowiek się zwykle nie zastanawia.
- DST 25.80km
- Czas 01:21
- VAVG 19.11km/h
- VMAX 32.00km/h
- Temperatura 4.0°C
- Kalorie 711kcal
- Podjazdy 55m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 października 2015
Miedwie na koniec października
W taką pogodę to tylko podziwiać barwy złotej polskiej jesieni. Na zakończenie marnego (w sensie rowerowym) miesiąca wybrałem się nad Miedwie. Trasa poprowadzona maksymalnie dużo przez lasy. Bardzo miła i przyjemna wycieczka przy pięknej pogodzie. Tak pięknej, że aż się nie chciało pedałować, tylko podziwiać przyrodę.
Miedwie 20 października
Nad Miedwiem cisza i spokój. Leniwe łabędzie i agresywne mewy. Ciekawostką był windsurfingowiec dzielnie walczący z falami. Niecodzienny to widok o tej porze roku.
Miedwie 20 października
Nad Miedwiem cisza i spokój. Leniwe łabędzie i agresywne mewy. Ciekawostką był windsurfingowiec dzielnie walczący z falami. Niecodzienny to widok o tej porze roku.
- DST 59.60km
- Teren 30.00km
- Czas 02:51
- VAVG 20.91km/h
- VMAX 41.40km/h
- Temperatura 12.0°C
- Kalorie 1692kcal
- Podjazdy 161m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 października 2015
Barwy jesieni i...kwitnący rzepak?
Dziś znów do lasu. Trzeba nacieszyć się złotą polską jesienią. Tym razem kierunek Puszcza Bukowa. Wybrałem drogę przez ul. Kozią a później Bukowe i podjazd na "grzbiet kołowski" Drogą Górską. W okolicy Kijewka podjąłem próbę penetracji nowego kierunku, ale dość szybko droga mi się skończyła. W Puszczy Bukowej zimno. Około 10 stopni, a na "nizinach" w słońcu było 15, mimo to mnóstwo spacerowiczów, biegaczy i rowerzystów. Z "gór" tym razem zjechałem przez Dobropole, a dalej do Starego Czarnowa drogą owocową. Co ciekawe na niektórych śliwach są jeszcze owoce. Pomarszczone, zeschnięte, ale od biedy jadalne :)
W Starym Czarnowie wymyśliłem, że tym razem w kierunku domu pojadę przez Dębinę i Rekowo. Droga dobrze znana, ale do tej pory jakoś nie łączyłem tego kierunku z Puszczą.
Takie tam jesienne widoczki. Niestety jeszcze nie znalazłem czasu aby coś podziałać w kierunku naprawy aparatu
Właśnie tam, na odcinku między Dębiną a Kołbaczem spotkała mnie spora niespodzianka. Słoneczko, cieplutko i nagle doleciał mnie intensywny zapach ...kwitnącego rzepaku. Z wrażenia aż przestałem pedałować. Co to jesień czy wiosna? Za chwilę moim oczom ukazało się w pełnej okazałości pole kwitnącego rzepaku.
Październikowy rzepak
Nie znam się na rolnictwie, ale to chyba jakaś anomalia. Na tyle dziwna, że zacząłem wypatrywać krążących pszczółek. Niestety aż tak dobrze nie było. Za to spotkałem wilgę, która zadaje się, że już powinna odlecieć do ciepłych krajów.
Dalsza droga upłynęła mi już bez niespodzianek. Nie licząc błota na drodze między Rekowem a Jezierzycami. Potem jeździłem po liściach, aby usunąć błoto z opon. Nawet nieźle działają.
Tempo było dziś spacerowe.
W Starym Czarnowie wymyśliłem, że tym razem w kierunku domu pojadę przez Dębinę i Rekowo. Droga dobrze znana, ale do tej pory jakoś nie łączyłem tego kierunku z Puszczą.
Takie tam jesienne widoczki. Niestety jeszcze nie znalazłem czasu aby coś podziałać w kierunku naprawy aparatu
Właśnie tam, na odcinku między Dębiną a Kołbaczem spotkała mnie spora niespodzianka. Słoneczko, cieplutko i nagle doleciał mnie intensywny zapach ...kwitnącego rzepaku. Z wrażenia aż przestałem pedałować. Co to jesień czy wiosna? Za chwilę moim oczom ukazało się w pełnej okazałości pole kwitnącego rzepaku.
Październikowy rzepak
Nie znam się na rolnictwie, ale to chyba jakaś anomalia. Na tyle dziwna, że zacząłem wypatrywać krążących pszczółek. Niestety aż tak dobrze nie było. Za to spotkałem wilgę, która zadaje się, że już powinna odlecieć do ciepłych krajów.
Dalsza droga upłynęła mi już bez niespodzianek. Nie licząc błota na drodze między Rekowem a Jezierzycami. Potem jeździłem po liściach, aby usunąć błoto z opon. Nawet nieźle działają.
Tempo było dziś spacerowe.
- DST 53.40km
- Teren 22.00km
- Czas 02:36
- VAVG 20.54km/h
- VMAX 48.60km/h
- Temperatura 12.0°C
- Kalorie 1586kcal
- Podjazdy 332m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze