Informacje

  • Wszystkie kilometry: 21929.71 km
  • Km w terenie: 3652.47 km (16.66%)
  • Czas na rowerze: 42d 02h 41m
  • Prędkość średnia: 21.70 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Follow me on Strava

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarro.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:674.39 km (w terenie 56.00 km; 8.30%)
Czas w ruchu:28:18
Średnia prędkość:23.83 km/h
Maksymalna prędkość:47.70 km/h
Suma podjazdów:2806 m
Suma kalorii:23413 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:67.44 km i 2h 49m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 30 września 2013

Test licznika

Rundka w celu przetestowania licznika do Speca. Nie poskąpiłem i kupiłem Sigme 16.12 STS z kadencją. Zalety....hmmm... brak kabli :). Wady lekkie opóźnienie przy stracie i jak dla mnie troszkę za duże czujniki.
Licznik w porównaniu z endomondo pokazuję podobne prędkości. Niestety różnica w przebiegu około 500 m na dystansie niecałych 24 km. Hmmm nie jest najgorzej ale coś może jeszcze pokombinuję aby było dokładniej.
Rundka miała być troszkę dłuższa ale coś się za cienko ubrałem na ten dzisiejszy zimny wiatr.
  • DST 23.69km
  • Czas 00:52
  • VAVG 27.33km/h
  • VMAX 37.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 857kcal
  • Podjazdy 61m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 września 2013

Marchia Wkrzańska

Wycieczka na drugą stronę granicy, gdzie asfalty są równe,kierowcy mili i ścieżek rowerowych dostatek - tylko wiatr tak jak i u nas zwykle w oczy;)
Trasa generalnie po terenach zamieszkiwanych ongiś przez słowiańskie plemię Wkrzan a po ich wytępieniu i asymilacji niedobitków nazwanych przez germańskich najeźdzców Marchią Wkrzańską.
Start spod netto w Łęknicy (zwanej obecnie Locknitz). Tym razem zwyciężyło poranne lenistwo i niechęć do jazdy przy + 5 stopniach - więc transport rowerów autem zamiast nudnego przebijania się przez Szczecin.
Na dobry początek trzeba było pogłaskać kotka.



Po dopieszczeniu mruczka obraliśmy z Abarthem kierunek na Pozdawilk. W tymi kierunku niestety nie ma ścieżki rowerowej ale za do na szosie asfalt idealnie równy i pomimo koszmarnego wiatru wiejącego w prawe ucho tempo było całkiem niezłe. W Pasewalk ups.. Pozdawilk chwila na ogrzanie przemarzniętej szczęki i ucha protestującego tępym bólem przed takim traktowaniem. Przy okazji - blokowiska jako żywo jak nasze, nawet podobny układ parkingów i nasadzonej zieleni. Co ciekawe to większość bloków z wielkiej płyty nawet nie ocieplona. Hmmm niemieckie slumsy :(

Dalej na północ - pod wiatr. Na szczęście droga a właściwie malownicza ścieżka rowerowa prowadzi przez lasy Puszczy Wkrzańskiej, więc nie było tak źle. A krótkie fragmenty bez ścieżki prowadziły przez równie urocze miejsca.


Złota niemiecka jesień.

Niestety przez większą cześć drogi nie można było sprawdzić czy w niemieckich lasach też jest wysyp grzybów, bo prowadzi ona obok poligonu Bundeshwery o czym informują gęsto rozmieszczone tablice.


Niemieckiego nie znam ale informacje zawierająca słowo Truppen .. podpisane przez Herr Komendanta, dość skutecznie zniechęca do szukania podgrzybków :)

Następny przystanek to Turzegłowy. Miasteczko, które po upadku NRD zasłynęło ponad 50% bezrobociem. Teraz wyludnione w 60% i posiadające ciekawą rekonstrukcję osady Wrzan oraz zamkowego podgrodzia. Ale to temat na inną wycieczkę.
Troszkę zmarznięci odpuściliśmy sobie zwiedzanie i pokręciliśmy w kierunku Wkryujścia po drodze zaliczając Kcynię.


Kcynia zwana Eggesin.Postój pod kościołem


Kcynia. Ulica Szczecińska :)

We Wkryujściu obowiązkowo kultowa fishbuła :)


Fishbuła ze śledziem Bicmarckiem Niestety troszkę rozmyta.

Spożyta na klimatycznym kutrze.



Po zaspokojeniu głodu, krótka wycieczka po mieście z zaliczeniem największych atrakcji... :)


czyli marynarza...


rybaka...


oraz kultowej ławeczki dla krasnali :)

Dodatkowo rzut oka na:


jachty


nabrzeża


oraz wizyta naZamku Książąt Pomorskich.
W zamku tym umarła Anna Jagiellonka.

Pogoda niestety przestała dopisywać, ciemne chmury i lodowaty wiatr nie wróżyły nic dobrego więc dość szybko udaliśmy się w drogę powrotną.
Po drodze rzut oka na Zalew Szczeciński


Śmiałkowie na łódce, czyli prawdziwy Niemiec fal się nie lęka

W cichej wiosce Luckow zatrzymaliśmy się aby obejrzeć pomnik niemieckich żołnierzy



oraz kościół z XVIII wieku



W kościele (ewangelickim - żeby nie było wątpliwości) niespodzianka nie tylko otwarty i dostępny do zwiedzania ale i poczęstunek na zbłąkanych wędrowców.


Może i skromnie ale jednak - ciasteczko i picie.

W samym kościele oprócz standardowego ołtarza, ławek kilka stoliczków przy których można usiąść, odpocząć, poczęstować się i poczytać np biblię lub pisma religijne, które są ogólnodostępne.
Niby nic ale w porównaniu z naszymi zakratowanymi i zawartymi na głucho kościołami szokuje.

Pokrzepieni duchową strawą raźno pokręciliśmy w kierunku Zajezierza, mijając poligon od drugiej strony. Co by nie było wątpliwości to oprócz tablic są i inne znaki.


Axis poczuł się dumny :)

Po drodze znów fragmentami bardzo malownicza ścieżka rowerowa i miłe spotkania...


Klacz "Adolfina". Tleniona blondi z pomalowanymi paznokciami (kopytami). Uwaga daje się głaskać :)

Droga do Łęknicy bez przygód nie licząc coraz większego zimna i coraz ciemniejszych chmur. W mieście jeszcze rzut oka na cmentarz żołnierzy rosyjskich.



Wieczna sława bohaterom sowieckiej armii głosi napis na pomniku - hmmm szacunek dla wroga nawet po śmierci. Jednak można...

Podsumowując bardzo udana wycieczka pomimo jesiennej aury. Niektóre miejsca warte głębszego poznania jak będzie ...cieplej.
  • DST 100.14km
  • Czas 04:16
  • VAVG 23.47km/h
  • VMAX 34.10km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 3488kcal
  • Podjazdy 604m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 września 2013

Dzwonek na szosie

Korzystając na niezłej pogody dość konkretny test Speca.
Ogólnie szału nie ma. Moje dotychczasowe dość nikłe doświadczenia w jeździe rowerem szosowym ograniczały się do jazdy full alu Meridą Road Race. Sprzęt troszkę upgradowany - ponieważ zamiast kół standardowych miała super lekkie Ritchej WCS. Napęd Sora i to mnie wkurzało - kiepska zmiana biegów, do tego duży skok między przełożeniami. Oprócz tego hamulce dla samobójców i twardość na nierównościach.
Spec - full karbon i to czuć. Bardzo dobre tłumienie nierówności. Osprzęt 105 i ultegra też daje swoje. Biegi wchodzą leciusieńko, hamulce brzytwa. I tyle. Jak na razie nie czuje, aby był szybszy od Meridy, a nawet jakby gorzej się zbierał, pomimo też leciutkich kół. No i wagi coś z kilogram mniejszej. Też z pozycją mam lekki problem - pomimo, że to mój rozmiar to coś mnie kręgosłup pobolewa. Tak jakby był za krótki tzn Spec a nie kręgosłup:). I jakby cześć energii mi gdzieś uciekała. Hmmm jeszcze trzeba poeksperymentować z ustawieniami.

Wracając do wycieczki. Dlaczego dzwonek - a wystarczy spojrzeć na mapkę :)
Dziś warunki do jazdy pomimo relatywnie niezłej pogody były kiepskie. Przeszkadzał silny głównie boczny wiatr. Miejscami aż rzucało rowerem.
Nie mniej widoki ładne...


Pola gdzieś między Pyrzycami a Baniami.


Banie - jezioro Dłużec

Jedyny odcinek gdzie jechało się przyjemnie to droga pomiędzy Babinkiem a Baniami. Wiatr w plecy i równy asfalt. Po drodze w Lubanowie spotkałem na odpoczynku dużą grupę uczestników zlotu rowerowego, który odbywał się w Baniach. Pozdrowienia :)!

W Baniach fotka nowoczesnej technologi na tle na tle kaplicy zbudowanej w czasach wojen polsko-krzyżackich.


Spec i kaplica św. Jerzego z 1417r.

Do Pyrzyc droga bez większych sensacji. Za to w parku krótka sesja fotograficzna.


Rosyjska bestia IS2 i Spec ochrzczony roboczo jako Rubi :)


Rubi i wielka armata :)

Droga z Pyrzyc to już mały koszmar. Wiatr hulający po otwartym terenie był na tyle silny, że sypał na drogę liście i małe gałązki i z uporem próbował zrzucić mnie z drogi. Dodatkowo często czołowo- boczny.
Jakoś udało się dotrzeć do domu.

Wrażenia z jazdy. Tyłek lekko boli. Kręgosłup co jakiś czas prostowany dał radę. Średnia 26 km/h - spodziewałem się raczej o jakiś 2-3 km wyższej. No ale warunki były trudne więc może nie będzie tak najgorzej.

Aha no i jechałem bez licznika, więc trudno było trzymać tempo :)
  • DST 111.54km
  • Czas 04:17
  • VAVG 26.04km/h
  • VMAX 39.70km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 4000kcal
  • Podjazdy 327m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 września 2013

Test Speca

Krótki wypad na testowanie szosy. Fanem rowerów szosowych nie jestem ale jakoś tak udało się mi się kupić na Allegro w okazyjnej cenie używany Specialized Roubaix Comp.
Pierwszy test dość krótki poświęcony głównie na regulację i taki ogólne przymierzenie. Po drodze złapał mnie lekki deszcz więc test jeszcze krótszy niż planowałem.
  • DST 18.44km
  • Czas 00:44
  • VAVG 25.15km/h
  • VMAX 33.40km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 657kcal
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 września 2013

Balonik do Lubczyny

Balonik do Lubczyny tak aby się mięśnie nie zastały. Zimno już. Uszy marzną i trzeba zacząć zatoki chronić.
Nowe doświadczenie - weź zawsze parę groszy do kieszeni. Szczególnie jak zjesz słonawe kotlety na obiad...:)
Tym razem bidon 0,5 l okazał się zbyt mało i przyjechałem spragniony jak wielbłąd po przejściu Sahary.
  • DST 38.13km
  • Czas 01:31
  • VAVG 25.14km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1357kcal
  • Podjazdy 21m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 września 2013

Pętelka z Maciejewem w tle

Wycieczka na tereny między Goleniowem z Stargardem Szczecińskim. Cel docelowy urokliwy pałacyk w Maciejewie.
Początek dobrze znaną drogą do Klinisk, następnie paskudnie wyboistym asfaltem przez las w kierunku Stawna. Pojawili się grzybiarza w dużej licznie, pierwsze podgrzybki - ciapowate - w liczbie znacznie mniejszej.


"Kulturalne" miejsce odpoczynkowo-grilowe pod drodze.

Dalej przez Tarnówko i Danowo w kierunku Mostów.


Ruiny kościoła z XV wieku w Tarnówku

W Mostach chwila wspomnień z czasów studenckich - jak to po zdanym egzamin uczciliśmy domowym winem. No i jak czczenie zaczęło się w Szczecinie to skończyło w właśnie w Mostach z potężną dziurą czaso-przestrzenną pośrodku. Ponoć pojechaliśmy po więcej wina...


Pod Mostami współcześnie :)

Po chwili wspomnień kierunek na Maciejewo. Po drodze wielka dziura w ziemi.


Kopalnia piasku?

Przed Maciejem po zjeździe z drogi nr 113 3 km malowniczej i koszmarnie dziurawej drogi przez las. Uff w końcu u celu.
Chwila odpoczynku, ciasteczko i kontemplację widoków na urokliwe jezioro Lechickie.


Pałac Maciejewo

Z Maciejewa krótki skok do Maszewa. Po drodze Jarosławki. Więc obowiązkowa fotka z moimi imienniczkami :)


:)

W Maszewie uzupełnienie płynów i energii w postaci pasztecików. Przy okazji widziałem z czego robi się ciasto na paszteciki. Pan ma Wielki wór taki jak z cementem, a w nim proszek, który wsypuję do mieszadła. Następnie dolewa wodę i już jest ciasto do maszyny, która zamienia je w pyszne i chrupiące. Hmmmm ....:)
W samym Maszewie - ładne jeziorko, troszkę niewielkich murów miejskich, nieciekawy ryneczek i interesujący gotycki kościół.


Kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej

Z Maszewa najkrótszą drogą do domu, czyli Darż, Przemocze, Sowno i Wielgowo, bo trzeba było zdążyć na Vuelte - podjazd pod Angliru. Ciekawe co bierze Horner i kiedy to wyjdzie na jaw...Niestety nie wierzę w takie cuda, że facet po 40 tak może.

Po drodze testowanie nowego telefonu Sony Xperia SP. Bateria faktycznie rewelacja przez 4 godziny na endomondo i troszkę fotek zeszło 18% baterii. Niestety również potwierdziły się opinie co do aparatu. Zdjęcia - pomimo matrycy 8 MB - robi kiepskie. Do tego jakość dziwnie łapie ostrość więc parę zdjęć nie wyszło. Musze troszkę pomęczyć ustawienia, może będzie lepiej.
  • DST 79.76km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:20
  • VAVG 23.93km/h
  • VMAX 36.20km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 2803kcal
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 września 2013

Leśny balonik

Dziś w ramach odpoczynku od odkrytych przestrzeni i asfaltu rundka po lasach. Udało mi się tak wymyślić trasę, że w "terenie zadrzewionym" było z 90%. Fajna jazda. W lesie o tej porze (późne popołudnie) przyjemna wilgoć w powietrzu. Grzybów nie ma.



Las jak las :)

Były też choinki i to całkiem spora plantacja.

Hmmm do świąt jeszcze daleko ale miejsce warte do zapamiętania....;)

Był też bardzo mną zainteresowany byczek

Cisewo - byczek Fernando

Po drodze zorientowałem się, że okulary, które wcześniej wsadziłem do kieszeni na odcinku gdzie las był głęboki i ciemny jakoś mi wyparowały. Nawrotka i bez większej nadziei poszukiwanie zguby. I proszę po jakiś dwóch kilometrach...są :)


Zguba i to nawet nie przejechana

Przy okazji na fotce widać stan drogi w okolicach Wielichówka. Coś jakby czołg przejechał. Tarka taka, że przy prędkości >20 rower wpada w takie wibracje, że plomby wypadają.
I okulary z kieszeni też :)

Podsumowując- fajna wycieczka na 2 godziny spokojnej jazdy po lesie. Opony raczej w miarę terenowe. Dużo kamieni, korzeni i trochę piachu.
  • DST 41.30km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 22.12km/h
  • VMAX 31.60km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1394kcal
  • Podjazdy 240m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 września 2013

Szczecin-Choszczno-Szczecin

Kolejna wycieczka z Abarthem. Tym razem istotna dla niego wyprawa rowerami do Choszczna.
Pogoda zapowiadała się rewelacyjnie. Idealna temperatura, czyściutkie niebo. I tak było tylko jednego nie przewidzieliśmy. Wiatr. Wiejący jak cholera. Głównie w twarz, no czasami zmieniający się na boczno-czołowy.
Na drodze do Wielgowa i potem przez las do Niedźwiedzia, było jeszcze całkiem znośnie.

Droga do Wielgowa
Dopiero w okolicach Stargardu wicher rozpędzający się bezkarnie po pustych polach Niziny Pyrzyckiej pokazał swoją moc. No, żeby z górki trzeba było kręcić aby utrzymać 22 km/h to już przesada.
Nie mniej wycieczka upływała w miłym nastroju


Witali nas gościnni mieszkańcy
nawet mieliśmy ochotę wpaść na imprezę



ale czas nie pozwolił.

Po drodze można było się za to posilić innymi specjałami


oraz spotkać interesujące pojazdy:


Traktor monstrum

Było też troszkę sztuki:


Rzeźba w Kluczewie. Niegdyś to szanowano pracę przy produkcji cukru.

Tak mi się dobrze jechało,że ...zapomniałem skręcić na zaplanowaną trasę przez Krępcewo i pojechaliśmy troszkę okrężnie przez Dolice.

W końcu dotarliśmy do celu wycieczki.



W Choszcznie rundka po centrum. Chwilka na odsapnięcie nad jeziorem.


Jezioro Klukom

oraz...


Aleja Sław Kolarstwa Polskiego :)



Dość interesujący w swoim stylu architektonicznym pomnik

Obowiązkowo musieliśmy wykonać rundkę ścieżką pieszo-rowerową dookoła jeziora. Bardzo malownicza, zadbana i utwardzona tak, że nic jej nie rozmywa, rozmiękcza idp. A jednak można jak się chce a nie tak jak na Szlaku Bielika...


Na ścieżce

Przy okazji niespodzianka :)Niby kresy województwa a tu proszę...



Głód doskwierał więc postanowiliśmy zjeść pizze na promenadzie nad jeziorem. Niestety zamknięte. Inna pizzernia również. W końcu zdecydowaliśmy się na kebab w centrum. Dość lichy, pomimo zamówienia full opcji. Co odbiło się u mnie wyczerpaniem zapasów energetycznych w drodze powrotne.

Powrót - również przez Dolice i następnie prze Pyrzyce.
Na szczęście z wiatrem tylno-bocznym. Droga malownicza, troszkę pagórków i lasów.


Gdzieś w drodze

W pobliżu drogi Brzesko z zabytkowym kościołem i rzeka Jordan. Hmmm



W Pyrzycach krótki pit-stop pod Lidlem w celu uzupełnienia zapasów energetycznych i dawną 3 do domu. Niestety wiatr zmienił się na boczny a im bliżej Szczecina tym mniej pomagał.

Wycieczka udana, pomimo, że jazda pod wiatr wymordowała mnie jak nigdy.

  • DST 165.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 07:08
  • VAVG 23.13km/h
  • VMAX 47.70km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 5650kcal
  • Podjazdy 593m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 września 2013

Grzybowy rekonesans

Widziałem dziś gościa z grzybami - więc rundka po lasach w okolicach Wielgowa i Klinisk w celu sprawdzenia czy już mamy wysyp. Niestety jeszcze dość marnie - szczególnie nie szukałem ale chyba dopiero pojedyncze sztuki się pojawiły, bo spotkani grzybiarze.... siedzieli na kubełkach. Pustych siłą rzeczy.
W lesie sucho, komary gryzą - lato :)
Po lesie troszkę asfaltu na przepalenie mięśni.
Dziś bez fotek.
  • DST 57.57km
  • Teren 11.00km
  • Czas 02:27
  • VAVG 23.50km/h
  • VMAX 36.90km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2005kcal
  • Podjazdy 224m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 września 2013

Rewerem na Baja Poland

Dziś miała być wycieczka połączona z kibicowaniem na trasie rajdu Baja Poland 2013. O 10 rano pogoda słoneczna choć zimnawo. Prognoza na meteo.pl pokazywała co prawda przelotne opady koło południa, ale tylko jeden-dwa krótkie deszcze. Już po dojeździe do centrum niebo wyraźnie wskazywało, że nie będzie sucho.
Pierwszy deszcze na Wojska Polskiego. Po przeczekaniu co większego opadu dotarliśmy do miasteczka rajdowego. Niektóre załogi już odpoczywały przed ostatnim odcinkiem specjalnym, inne walczyły z uszkodzeniami a inne dopiero dojeżdżały.


Park ferme


Wenezuelczycy już nie pojadą


Grajek handluje i jeździ :)


RMF gra i jeździ :)

Najbardziej gorączkowa praca trwała na stanowisku Monstera...



czyżby Hołek znów miał awarię ....?



Niestety....Hołek robi oględziny opony. Tym czasem okazało się, że skrzynia biegów się posypała.

Ze względu na kolejne przelotne opady i nadciągające czarne chmury postanowiliśmy odpuścić sobie pierwotny pomysł kibicowania koło Dobrej i zostać na OS blisko startu. Sporo kibiców również.



Do startu była jeszcze godzina a deszcz raźno sobie padał z mniejszymi i większymi przerwami.



Rowery jak zmokłe kury.

My też. Dość rachityczne drzewka w okolicy dawały wątłą ochronę przed deszczem i wiatrem co w połączeniu z naszym rowerowym a nie przeciwdeszczowym odzieniem nie dawało miłych wrażeń.

W końcu wystartowali.


Żeludow, który jak się okazało wygrał rajd wcale nie robił wrażenia swoją jazdą. Efektywnie a nie efektownie. Typowo po rosyjsku.


Wenezuleczycy efektownie sypnęli piachem


Miroslaw Zapletal nie był gorszy


Dąbrowski i Czachor trochę grzęźli co nie przełożyło się na gorszy czas. Zajęli 2 miejsce w generalce.


Owacyjne dopingowany Małysz też dał czadu


Załoga z Argentyny pokazała jak się jeździ Mini

Niestety do przejazdu Hołka nie wytrzymała...bateria w aparacie.
Rajd fajny, dość małe prędkości na odcinku, na którym byłem, więc wrażenie niepełne. Wrażenia z wyścigów torowych jak dla mnie lepsze.

Pogoda a raczej wyziębienie organizmu spowodowane staniem w chłodzie i deszczu zweryfikowały plany wycieczkowe i zamiast powrotu przez Niemcy okrężną trasą i wykręcenia przyzwoitego dystansu wróciliśmy do domu na ciepły obiadek i herbatkę z prądem.
  • DST 38.82km
  • Czas 01:51
  • VAVG 20.98km/h
  • VMAX 45.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1202kcal
  • Podjazdy 206m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl