Sobota, 21 września 2013
Dzwonek na szosie
Korzystając na niezłej pogody dość konkretny test Speca.
Ogólnie szału nie ma. Moje dotychczasowe dość nikłe doświadczenia w jeździe rowerem szosowym ograniczały się do jazdy full alu Meridą Road Race. Sprzęt troszkę upgradowany - ponieważ zamiast kół standardowych miała super lekkie Ritchej WCS. Napęd Sora i to mnie wkurzało - kiepska zmiana biegów, do tego duży skok między przełożeniami. Oprócz tego hamulce dla samobójców i twardość na nierównościach.
Spec - full karbon i to czuć. Bardzo dobre tłumienie nierówności. Osprzęt 105 i ultegra też daje swoje. Biegi wchodzą leciusieńko, hamulce brzytwa. I tyle. Jak na razie nie czuje, aby był szybszy od Meridy, a nawet jakby gorzej się zbierał, pomimo też leciutkich kół. No i wagi coś z kilogram mniejszej. Też z pozycją mam lekki problem - pomimo, że to mój rozmiar to coś mnie kręgosłup pobolewa. Tak jakby był za krótki tzn Spec a nie kręgosłup:). I jakby cześć energii mi gdzieś uciekała. Hmmm jeszcze trzeba poeksperymentować z ustawieniami.
Wracając do wycieczki. Dlaczego dzwonek - a wystarczy spojrzeć na mapkę :)
Dziś warunki do jazdy pomimo relatywnie niezłej pogody były kiepskie. Przeszkadzał silny głównie boczny wiatr. Miejscami aż rzucało rowerem.
Nie mniej widoki ładne...
Pola gdzieś między Pyrzycami a Baniami.
Banie - jezioro Dłużec
Jedyny odcinek gdzie jechało się przyjemnie to droga pomiędzy Babinkiem a Baniami. Wiatr w plecy i równy asfalt. Po drodze w Lubanowie spotkałem na odpoczynku dużą grupę uczestników zlotu rowerowego, który odbywał się w Baniach. Pozdrowienia :)!
W Baniach fotka nowoczesnej technologi na tle na tle kaplicy zbudowanej w czasach wojen polsko-krzyżackich.
Spec i kaplica św. Jerzego z 1417r.
Do Pyrzyc droga bez większych sensacji. Za to w parku krótka sesja fotograficzna.
Rosyjska bestia IS2 i Spec ochrzczony roboczo jako Rubi :)
Rubi i wielka armata :)
Droga z Pyrzyc to już mały koszmar. Wiatr hulający po otwartym terenie był na tyle silny, że sypał na drogę liście i małe gałązki i z uporem próbował zrzucić mnie z drogi. Dodatkowo często czołowo- boczny.
Jakoś udało się dotrzeć do domu.
Wrażenia z jazdy. Tyłek lekko boli. Kręgosłup co jakiś czas prostowany dał radę. Średnia 26 km/h - spodziewałem się raczej o jakiś 2-3 km wyższej. No ale warunki były trudne więc może nie będzie tak najgorzej.
Aha no i jechałem bez licznika, więc trudno było trzymać tempo :)
Ogólnie szału nie ma. Moje dotychczasowe dość nikłe doświadczenia w jeździe rowerem szosowym ograniczały się do jazdy full alu Meridą Road Race. Sprzęt troszkę upgradowany - ponieważ zamiast kół standardowych miała super lekkie Ritchej WCS. Napęd Sora i to mnie wkurzało - kiepska zmiana biegów, do tego duży skok między przełożeniami. Oprócz tego hamulce dla samobójców i twardość na nierównościach.
Spec - full karbon i to czuć. Bardzo dobre tłumienie nierówności. Osprzęt 105 i ultegra też daje swoje. Biegi wchodzą leciusieńko, hamulce brzytwa. I tyle. Jak na razie nie czuje, aby był szybszy od Meridy, a nawet jakby gorzej się zbierał, pomimo też leciutkich kół. No i wagi coś z kilogram mniejszej. Też z pozycją mam lekki problem - pomimo, że to mój rozmiar to coś mnie kręgosłup pobolewa. Tak jakby był za krótki tzn Spec a nie kręgosłup:). I jakby cześć energii mi gdzieś uciekała. Hmmm jeszcze trzeba poeksperymentować z ustawieniami.
Wracając do wycieczki. Dlaczego dzwonek - a wystarczy spojrzeć na mapkę :)
Dziś warunki do jazdy pomimo relatywnie niezłej pogody były kiepskie. Przeszkadzał silny głównie boczny wiatr. Miejscami aż rzucało rowerem.
Nie mniej widoki ładne...
Pola gdzieś między Pyrzycami a Baniami.
Banie - jezioro Dłużec
Jedyny odcinek gdzie jechało się przyjemnie to droga pomiędzy Babinkiem a Baniami. Wiatr w plecy i równy asfalt. Po drodze w Lubanowie spotkałem na odpoczynku dużą grupę uczestników zlotu rowerowego, który odbywał się w Baniach. Pozdrowienia :)!
W Baniach fotka nowoczesnej technologi na tle na tle kaplicy zbudowanej w czasach wojen polsko-krzyżackich.
Spec i kaplica św. Jerzego z 1417r.
Do Pyrzyc droga bez większych sensacji. Za to w parku krótka sesja fotograficzna.
Rosyjska bestia IS2 i Spec ochrzczony roboczo jako Rubi :)
Rubi i wielka armata :)
Droga z Pyrzyc to już mały koszmar. Wiatr hulający po otwartym terenie był na tyle silny, że sypał na drogę liście i małe gałązki i z uporem próbował zrzucić mnie z drogi. Dodatkowo często czołowo- boczny.
Jakoś udało się dotrzeć do domu.
Wrażenia z jazdy. Tyłek lekko boli. Kręgosłup co jakiś czas prostowany dał radę. Średnia 26 km/h - spodziewałem się raczej o jakiś 2-3 km wyższej. No ale warunki były trudne więc może nie będzie tak najgorzej.
Aha no i jechałem bez licznika, więc trudno było trzymać tempo :)
- DST 111.54km
- Czas 04:17
- VAVG 26.04km/h
- VMAX 39.70km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 4000kcal
- Podjazdy 327m
- Sprzęt Rubi
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj