Informacje

  • Wszystkie kilometry: 21929.71 km
  • Km w terenie: 3652.47 km (16.66%)
  • Czas na rowerze: 42d 02h 41m
  • Prędkość średnia: 21.70 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Follow me on Strava

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarro.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 24 maja 2015

Psssss....i po planach

Plany były ambitne. Wyciągnąłem w końcu z odmętów zapomnienia moją szosówkę. Trzy dni wcześniej sprawdziłem czy wszystko po zimie działa, czy powietrze nie schodzi. Odkurzyłem, umyłem itp. W niedzielny ranek wsiadłem na Rubi z zamiarem wypuszczenia się dawną trójką do Lipian i z powrotem. Warunki idealne, bo ze względu na święto tiry nie jeździły. I pojechałem.

W Kijewie zorientowałem się, że jest coś nie tak z moją głową...Aha kasku nie założyłem :) Chwila zastanowienia i wracam. Oczywiście tym razem już obudziłem żonę, która stwierdziła, to może lepiej nie jedź. Nie, no spoko, jadę... Znów ten sam odcinek, znów Kijewo, tempomat ustawiony na 30 km.h ... i puff. Strzeliła dętka w tylnym kole. Hmmm. No to wymieniamy, choć od domu tylko 3 km, ale przecież nie będę prowadził roweru. Jak się już uporałem z wymianą, to przyszła pora napompować. No to przetestujemy w końcu to cudo techniki jakie ze sobą wożę, czyli pompkę na CO2. Włożyłem nabój, sprawdziłem czy aby zworek jest zamknięty. OK. To teraz dokręcamy, zakładamy końcówkę na wentyl i odkręcamy zawór. Psssss i....dupa. Gaz się skończył, a opona dalej flak. Tylko wentyl, pokrył się imponującym szronem i zmroził mi palce. Ciekawy jestem co poszło nie tak. No bo przecież, chyba gazu powinno być tyle, aby coś napompować, choć ten syk naprawdę był krótki.

Suma sumarum i tak skończyło się na prowadzeniu roweru do domu, a plany szosowej wycieczki rozpłynęły się jak obłok CO2.  Myślałem, że może trafi się po drodze jakaś litościwa dusza z normalną pompką, ale nie miałem farta. W domu od razu sprawdziłem, czy z dętką jest wszystko OK. Jak najbardziej przyjmuje powietrze.

W efekcie zamiast rowerowej wyprawy zabrałem żonę na dawno obiecaną pieszą wycieczkę wałem przeciwpowodziowym wzdłuż Dąbskiego z Załomia do Dąbia. 10 kilometrów pięknych widoków i dzikiej natury.
Po powrocie do domu, zjedzeniu obiadu i obejrzeniu transmisji z Giro nie wytrzymałem :) Zrobiłem rundkę Axisem do Lubczyny. Jakbym znów złapał gumę, to przynajmniej będzie wiadomo, gdzie ma przyjechać wóz techniczny :) Tym razem obyło się bez przygód. Sama trasa dobrze znana. Za to w Lubczynie poprawiła się infrastruktura gastronomiczna. W budzie z niedobrymi lodami, są teraz też GOFRY. Trzeba będzie tak planować trasy, aby na gofra wpadać w drodze powrotnej do domu. No chyba, że jakość jego będzie taka jak lodów...
Kilometry ranne i popołudniowe zsumowałem razem.





  • DST 50.30km
  • Czas 02:02
  • VAVG 24.74km/h
  • VMAX 34.60km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1600kcal
  • Podjazdy 80m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Jarek polecam bardzo pompkę firmy Lezyne które są dostępne u Turowskiego mi jak pomogła pożyczona na szlaku od razu pojechałem kupić.
strus
- 16:55 wtorek, 26 maja 2015 | linkuj
Spacer z małżonką zawsze jest OK. Te najnowocześniejsze wynalazki ... Ja bym sobie tym co najwyżej zrobił krzywdę :-) Nie ma jak pompa :-)
leszczyk
- 13:00 poniedziałek, 25 maja 2015 | linkuj
Co za pechowy dzień :) Dobrze że chociaż spacer się udał :)
Trendix
- 11:42 poniedziałek, 25 maja 2015 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa skuki
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl