Informacje

  • Wszystkie kilometry: 21929.71 km
  • Km w terenie: 3652.47 km (16.66%)
  • Czas na rowerze: 42d 02h 41m
  • Prędkość średnia: 21.70 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Follow me on Strava

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarro.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 4 października 2014

Pożegnianie lata z PCF i Gryfusem, czyli rajd po Pojezierzu Ińskim

Tym razem wyjazdowo. Wybrałem się na piątkowo-niedzielne pożegnania lata i podsumowanie sezonu organizowane w Wisoli przez PCF Cycling Team i Szczeciński Klub Rowerowy Gryfus. Ośrodek w Wisoli bardzo ładny, impreza świetna a towarzystwo przednie. Jako, że bikestats jak sama nazwa wskazuje winien skupiać się na  wyczynach rowerowych, to też na takich się skupię, czyli na sobotniej wycieczce. Inne równie miłe niech pozostaną okryte mgłą unoszącą się nad ińskim jeziorami :)

Uczestnicy "pożegnania" podzielili się na poranny śniadaniu na dwie grupy. Lajtową czyli 30 dokoła jeziora i długodystansową, czyli odważnych na przeciągnięcia po okolicy przez dwukrotnego zdobywce Himalajów na rowerze czyli Zbyszka. Do tego Zbyszek jest tubylcem, więc rajdzik zapowiadał się interesująco. Cóż, żal by było nie skorzystać z okazji więc było długodystansowo.


"Długodystansowcy" gotowi do startu © SKR Gryfus

Na początku obie grupy pojechały razem wzdłuż jeziora, polną drogą. Od razu na początku miałem problem, na podjeździe z dużą ilością piachu jak mocnej depnąłem zaczął przeskakiwać mi łańcuch. Kasetę i łańcuch już od pewnego czasu wypadało by wymienić, ale ostatnio jeździłem po płaskich asfaltach i nic się nie działo. Więc oczywiście zabrakło czasu na oddanie roweru do serwisu. Duży błąd jak się okazało, ale nie uprzedzajmy faktów.... :)
W Ińsku grupy się pożegnały i prowadzeni przez Zbyszka raźno ruszyliśmy ...po skarpie nad jeziorem. W międzyczasie przybyło chętnych do do grupy długodystansowej. Na jakiś czas :)


"Długodystansowcy" w maksymalnym składzie © SKR Gryfus

Jazda po skarpie była bardzo fajna, do czasu aż się zaczął stromy podjazd, na którym jak depnąłem to ...stanąłem w miejscu, bo łańcuch w ogóle nie chciał łapać zębów. No i gleba, bo się nie wypiąłem  z wrażenia. Po takim przeciągnięciu już nie mogło być dobrze, ale jako że miał być niedługo asfalt pojechałem dalej. I tak aby nie przynudzać z kłopotami technicznymi męczyłem się aż do Węgorzyna. Co piach, górka itp. czyli mocniejsze naciśnięcie to zero jazdy. Wszelkie kombinacje przełożeń niewiele pomagały.

Skupiając się na trasie. Od 13 kilometra pojechaliśmy malowniczą asfaltówką w kierunku miejscowości Granica. Droga wije się jak wąż  pomiędzy wzniesieniami i od czasu do czasu spotyka się zabudowania, i tak przez 5 km. Nagle droga się kończy i wyjeżdża się wprost na Księżyc. Przynajmniej takie wrażenie robi przejazd przez teren dużej żwirowni, która nagle pojawia się dosłownie znikąd.
Od żwirowni pojechaliśmy w kierunku jeziora Studnica i dalej w kierunku poligonu drawskiego.
Przejazd przez poligon robi wrażenie. Co prawda jechaliśmy grzecznie główną drogą, ale stojące co kawałek tablice w stylu uwaga ostrzał, czy znaki uwaga czołg stwarzają klimat :)

Niestety skupiony na zmaganiu z rowerem jakoś nie miałem ochoty na robienie zdjęć. Po przebyciu poligonu  - bez ofiar, udaliśmy się do Drawska.  Co prawda w uszczuplonym składzie, ale to na skutek rezygnacji niektórych osób jeszcze przed terenem wojskowym.

Po uzupełnieniu zapasów w miejscowym Netto zrobiliśmy sobie przerwę obiadową, gdzieś w polu.


  Każdy spożywa to co lubi ;)

Jak widać trochę nas ubyło ale jedyna perełka, czyli Gosia trzymał się dzielnie. Skąd w takim kruchym ciele tyle siły?

Po nabraniu sił, pojechaliśmy głównie asfaltem do Węgorzyna. Bocznymi drogami, przy praktycznie zerowym ruchu samochodowym i przez malownicze okolice. Pięknie.
W Węgorzynie wiedząc, że znów wjedziemy w teren postanowiłem odłączyć się od grupy i pojechać główną drogą. Bałem się, że po prostu w którymś momencie rower całkowicie odmówi współpracy. Rzem ze mną pojechało jeszcze 4 kolegów. Pomysł ten okazał się nie do końca dobrym rozwiązaniem, bo 20 km pod wiatr w odkrytym terenie, zamiast w grupie i w lesie, było lekko męczące. Na szczęście dotarłem bez kłopotu. Łącznie wyszło 87 km, Ci którzy zrobili pełną trasę dokręcili do setki.

Podsumowując: Przepiękne tereny, a "tubylec" w roli przewodnika to jest to :). Swoją drogą dobrze, że Zbyszek był chory i jechał "pomału", bo by nas zajeździł. A i tak na wieczornym ognisku skład był mocno przetrzebiony :)
Fotki będę jak jeszcze raz zrobię tą trasę.
Axis wylądował w serwisie. Od jutra będzie miał nowy napęd.

  • DST 87.58km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:26
  • VAVG 19.75km/h
  • VMAX 87.58km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 2872kcal
  • Podjazdy 608m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Zbychu znajomych nie zajeżdza, chyba, że na jakimś wyścigu...
coolertrans
- 18:26 środa, 8 października 2014 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa tekie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl