Informacje

  • Wszystkie kilometry: 21929.71 km
  • Km w terenie: 3652.47 km (16.66%)
  • Czas na rowerze: 42d 02h 41m
  • Prędkość średnia: 21.70 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Follow me on Strava

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarro.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 26 marca 2014

Uciekając przed zmrokiem

Zaprogramowałem się na kolejny wypad tam gdzie trawa jest bardziej zielona, drogi gładsze a kierowcy przyjaźniejsi rowerzystom, czyli znów Germania. Dojazd rowerem do granicy mam akurat niezbyt dobry, bo albo przez Gryfino albo przez centrum a wiec i tu i tu trzeba dość żmudnie 25-30 km przedzierać przez drogi o dużym nasileniu ruch. Ale zaraz zaraz przecież autostradą mam do Kołbaskowa max 15 minut a to idealny punkt wypadowy.Oczywiście autem. I tak sobie też umyśliłem. Liczyłem, że jak się sprawnie ogarnę (pizza w pracy :)) to o 16 uda mi się już wystartować. Niestety troszkę czasu za dużo zamarudziłem i w efekcie start z Kołbaskowa nastąpił o 16.50, czyli do zmroku raptem z 1,5 godziny, więc trzeba było się uwinąć.

Z Kołbaskowa do Pomellen - drogą na mapie zaznaczoną jako droga dla rowerów - hmmm jest to druga też dla ciężarówek wożących piach z kopalni pod Pomellen - więc jej stan jest "ciężarówkowaty", czyli polna kamienista droga ubita na twardo z dziurami,  luźnymi kamieniami + sporo paskudnego śliskiego błota. Na przejazd szosówką się nie nada ale innymi rowerami OK. Przed Pomellen kostka, a później już gładziutkie nie licząc wybojów w Krackow.  Samo Pomellen urokliwe - nie byłem jakoś tam nigdy wcześniej.


Trawa zieleńsza a niebo bardziej błękitne ... :)

Z Pomellen kierunke na Krackow - ciągle podjazd, zjaad i znów podjazd i zjazd i tak praktycznie było do końca.  Z Krackow słynną ścieżką rowerową do Schwennenz i tu niemiłe zaskoczenie. Mało sobie zębów nie połamałem, bo jechałem na lockaucie - przyzwyczajony do gładkich niemiecki asfaltów, a tu nagle wjechałem w ciąg paskudnych ostrych garbów. Zęby zrobiły trrrryyy, ale wytrzymały - kręgosłup też :). Chyba to korzenie drzew nadały dość nieoczekiwany fakturę ścieżce. Coś podobnej jest jak się jedzie przez las z Mescherin do Gartz.
W   Schwennenz nawrót i przez Ladenthin do Polski. Słoneczko już zaczęło zachodzić :)


    Zachód słońca nad Niemcami.

Następnie przez Barnisław i Smolecin do Kołbaskowa i uff udało się zapakować rower do auta wraz z ostatnimi promyczkami dnia. Wyjazd fajny choć się wiatr cały czas przeszkadzał, jakiś taki dziwny był, głównie z boku albo w twarz a ogóle nie w plecy, co nie jest logiczne, chyba, że akurat zmieniał kierunek. No i zimny był.


  • DST 34.06km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:31
  • VAVG 22.46km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 170 ( 94%)
  • HRavg 142 ( 79%)
  • Kalorie 1267kcal
  • Podjazdy 323m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Też praktykuję jazdę autem do granicy jak mam po tamtej stronie ochotę pojeździć. Ale w tym roku jeszcze nie byłem..
davidbaluch
- 05:06 piątek, 28 marca 2014 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa arato
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl