Środa, 9 marca 2016
Cieniostwór na asfalcie
Dziś zrobiłem mały test Canyona na asfalcie. Tradycyjny balonik przez Lubczynę. Zero terenu - sam asfalt. Miejscami dość nierówny. Sporo wyrw i innych dziur w jezdni. Jeszcze ze dwa lata temu ta pętla nieźle nadawała się na szosówkę. Dziś strach byłyby nią pojechać.
Test nie jest pełny, bo GPS włączył mi się dopiero po jakiś 13 kilometrach, ale i tak łączny czas to 1:35 a długość trasy dobrze znana czyli 39 km. Tempo było lekko treningowe, czyli bez zarżnięcia. Warunki takie sobie - głównie boczny wiatr. Średnia wyszła przyzwoita. Generalnie chyba gorzej niż na Axisie jedzie się pod wiatr - tam się mogłem bardziej położyć. Po za tym coś muszę pokombinować z kierownicą, bo nadgarstki układają mi się w nienaturalny sposób. Na początek rogi i może eksperyment z odwróceniem mostka. Jak nie pomoże, to będzie trzeba chyba dłuższy mostek kupić. No i tyłek zaczął mnie trochę boleć, czyli albo się przyzwyczai, albo siodełko do zmiany. Może będzie trzeba zainwestować w jakiś ass fitting :)
Test nie jest pełny, bo GPS włączył mi się dopiero po jakiś 13 kilometrach, ale i tak łączny czas to 1:35 a długość trasy dobrze znana czyli 39 km. Tempo było lekko treningowe, czyli bez zarżnięcia. Warunki takie sobie - głównie boczny wiatr. Średnia wyszła przyzwoita. Generalnie chyba gorzej niż na Axisie jedzie się pod wiatr - tam się mogłem bardziej położyć. Po za tym coś muszę pokombinować z kierownicą, bo nadgarstki układają mi się w nienaturalny sposób. Na początek rogi i może eksperyment z odwróceniem mostka. Jak nie pomoże, to będzie trzeba chyba dłuższy mostek kupić. No i tyłek zaczął mnie trochę boleć, czyli albo się przyzwyczai, albo siodełko do zmiany. Może będzie trzeba zainwestować w jakiś ass fitting :)
- DST 39.00km
- Czas 01:35
- VAVG 24.63km/h
- VMAX 33.80km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 1100kcal
- Podjazdy 50m
- Sprzęt Cieniostwór
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 marca 2016
Żywotniki Mazurkiewicza
Po raz kolejny Puszcza Bukowa. I po raz kolejny inaczej. Tym razem pojechałem zobaczyć przede wszystkim coś co się nazywa Żywotniki Mazurkiewicza. Żywotnik to po prostu tuja. Tak sama jak rośnie w ogródkach. Więc jak tuja może być pomnikiem przyrody? Ano okazuje się, że i owszem. Aby zobaczyć to cudo pojechałem przez Kijewko do Płoni i ul. Senną do góry. Po prawej stronie ulicy rozwija się budownictwo jednorodzinne i muszę przyznać, że jest to ładne miejsce do zamieszania. Szczególnie przy samej Puszczy.
W końcu jak udało mi się wdrapać do linii lasu to za tablicą Mazurkowo ukazały się żywotniki. Przyznam, że szczęka mi opadła by czego jak czego ale tuji wielkości sekwoi to się nie spodziewałem.
Żywotniki
Tajemnica trochę się wyjaśnia po bliższych oględzinach, bo to nie jedno drzewo tylko 6 posadzonych w ciasnym kręgu i zrośniętych razem. Ale i tak wrażenie robią.
Dalej pojechał przez las mniej więcej w kierunku Kołowa. Leśne drogi zaprowadziły mnie do Leśniczówki Kołowo.
Jedna z dróg - fragment czerwonego szlaku
Za leśniczówką postanowiłem pojechać w kierunku Glinnej. Trochę leśnymi drogami, trochę niebieskim szlakiem im. Grońskiego.
Po drodze kompletne bezludzie - tak jak po stronie północnej stale spotyka się spacerowiczów, biegaczy, rowerzystów to po południowej nikogo. Cisza i fajne widoki.
Bagienka
Mostki
Co do nawierzchni generalnie bardzo dużo bruku i trochę zwykłych nieutwardzonych. Bruk przeważnie bardzo nierówny - zniszczony przez samochody wywożące drewno z lasu. Na jednym fragmencie, jak dla eksperymentu jechałem ponad 30 (z górki) to trafiłem na olbrzymią plamę oleju. Kawałek dalej stał samochód osoby. Ktoś najwyraźniej wybrał się na przyjemną wycieczkę i przypierniczył miską olejową w wystające kocie łby.
Tak to sobie dojechałem do skrzyżowania z czarnym szlakiem, którym chciałem pojechać w kierunku Kołowa. Rok temu była fajna malownicza ścieżka. Teraz....
No i jak się nie wkurzyć?
Na zdjęciu to może i nie wygląda tak paskudnie, ale w tych koleinach było lepkie błoto. W Puszczy stopień zniszczenia szlaków turystycznych na skutek wyrębu drzew jest gigantyczny. Aż trudno uwierzyć, że nikogo z odpowiednich władz to nie interesuje.
Odpuściłem sobie tą drogę i pojechałem w kierunku Binowa. Tam, po krótkim namyśle obrałem kierunek na jezioro. Tym razem chciałem pojechać inną drogą niż zwykle, w efekcie dotarłem do całkowicie nieznanych obszarów i z ciekawości pojechałem drogą w kierunku Wysokiej Gryfińskiej. Na mapach jest ona oznaczona jako szlak rowerowy. Faktycznie całkiem równa i twarda. Może być :) Przy wyjeździe z Puszczy na łąkach spotkałem żurawie, które powitały mnie głośnym klęgorem. Jako, że się nie zatrzymałem to pozwoliły mi całkiem blisko przyjechać, czujnie mnie obserwując.
Gdy dotarłem do asfaltu to się ucieszyłem, bo górki, bruki i grząskie piaski trochę mnie już zmęczyły. Niestety nie dane mi było dotoczyć się do domu w leniwym tempie, bo zaraz złapał mnie znajmy - Krzysiek. Okazało się, że on też zmienił swojego rumaka. Na... Canyona - jak miło. Trochę pogadaliśmy i musiałem dostosować się do jego tempa. Niestety po skręcie pod wiatr w Żydowcach urwał mnie z koła jak zmieniałem biegi nie w tą stronę co trzeba :) 10 metrów przerwy i już nie byłem w stanie dociągnąć. Oj zimowa ta moja forma jeszcze jest :) Dalej to już na luzie dotoczyłem się do domu.
Podsumowując. W Puszczy jeszcze zimowa aura. Oczywiście śniegu nie ma,ale oznak wiosny też jeszcze nie. Pojawiło się za to dużo kamieni kierunkowskazów. Fajnie, bo teraz wystarczy pobieżna znajomość topografii i można jeździć bez mapy. Do tej pory było to trudne. Dodatkowo postawiono na skrzyżowaniach szlaków parę nowych tablic z mapami puszczy. Oznaczenie szlaków dla turystów dzięki tym działaniom znacznie się poprawiło. A jeszcze rok temu napisałem artykuł, w którym skrytykowałem braki w tym zakresie. Artykuł przez nienormalny cykl wydawniczy jeszcze się nie ukazał...:)
W końcu jak udało mi się wdrapać do linii lasu to za tablicą Mazurkowo ukazały się żywotniki. Przyznam, że szczęka mi opadła by czego jak czego ale tuji wielkości sekwoi to się nie spodziewałem.
Żywotniki
Tajemnica trochę się wyjaśnia po bliższych oględzinach, bo to nie jedno drzewo tylko 6 posadzonych w ciasnym kręgu i zrośniętych razem. Ale i tak wrażenie robią.
Dalej pojechał przez las mniej więcej w kierunku Kołowa. Leśne drogi zaprowadziły mnie do Leśniczówki Kołowo.
Jedna z dróg - fragment czerwonego szlaku
Za leśniczówką postanowiłem pojechać w kierunku Glinnej. Trochę leśnymi drogami, trochę niebieskim szlakiem im. Grońskiego.
Po drodze kompletne bezludzie - tak jak po stronie północnej stale spotyka się spacerowiczów, biegaczy, rowerzystów to po południowej nikogo. Cisza i fajne widoki.
Bagienka
Mostki
Co do nawierzchni generalnie bardzo dużo bruku i trochę zwykłych nieutwardzonych. Bruk przeważnie bardzo nierówny - zniszczony przez samochody wywożące drewno z lasu. Na jednym fragmencie, jak dla eksperymentu jechałem ponad 30 (z górki) to trafiłem na olbrzymią plamę oleju. Kawałek dalej stał samochód osoby. Ktoś najwyraźniej wybrał się na przyjemną wycieczkę i przypierniczył miską olejową w wystające kocie łby.
Tak to sobie dojechałem do skrzyżowania z czarnym szlakiem, którym chciałem pojechać w kierunku Kołowa. Rok temu była fajna malownicza ścieżka. Teraz....
No i jak się nie wkurzyć?
Na zdjęciu to może i nie wygląda tak paskudnie, ale w tych koleinach było lepkie błoto. W Puszczy stopień zniszczenia szlaków turystycznych na skutek wyrębu drzew jest gigantyczny. Aż trudno uwierzyć, że nikogo z odpowiednich władz to nie interesuje.
Odpuściłem sobie tą drogę i pojechałem w kierunku Binowa. Tam, po krótkim namyśle obrałem kierunek na jezioro. Tym razem chciałem pojechać inną drogą niż zwykle, w efekcie dotarłem do całkowicie nieznanych obszarów i z ciekawości pojechałem drogą w kierunku Wysokiej Gryfińskiej. Na mapach jest ona oznaczona jako szlak rowerowy. Faktycznie całkiem równa i twarda. Może być :) Przy wyjeździe z Puszczy na łąkach spotkałem żurawie, które powitały mnie głośnym klęgorem. Jako, że się nie zatrzymałem to pozwoliły mi całkiem blisko przyjechać, czujnie mnie obserwując.
Gdy dotarłem do asfaltu to się ucieszyłem, bo górki, bruki i grząskie piaski trochę mnie już zmęczyły. Niestety nie dane mi było dotoczyć się do domu w leniwym tempie, bo zaraz złapał mnie znajmy - Krzysiek. Okazało się, że on też zmienił swojego rumaka. Na... Canyona - jak miło. Trochę pogadaliśmy i musiałem dostosować się do jego tempa. Niestety po skręcie pod wiatr w Żydowcach urwał mnie z koła jak zmieniałem biegi nie w tą stronę co trzeba :) 10 metrów przerwy i już nie byłem w stanie dociągnąć. Oj zimowa ta moja forma jeszcze jest :) Dalej to już na luzie dotoczyłem się do domu.
Podsumowując. W Puszczy jeszcze zimowa aura. Oczywiście śniegu nie ma,ale oznak wiosny też jeszcze nie. Pojawiło się za to dużo kamieni kierunkowskazów. Fajnie, bo teraz wystarczy pobieżna znajomość topografii i można jeździć bez mapy. Do tej pory było to trudne. Dodatkowo postawiono na skrzyżowaniach szlaków parę nowych tablic z mapami puszczy. Oznaczenie szlaków dla turystów dzięki tym działaniom znacznie się poprawiło. A jeszcze rok temu napisałem artykuł, w którym skrytykowałem braki w tym zakresie. Artykuł przez nienormalny cykl wydawniczy jeszcze się nie ukazał...:)
- DST 43.50km
- Teren 20.00km
- Czas 02:20
- VAVG 18.64km/h
- VMAX 43.50km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 1609kcal
- Podjazdy 225m
- Sprzęt Cieniostwór
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 marca 2016
Bruk do Kołowa
Dziś była konfrontacja Cieniostwora z moim koszmarem. Jest taki podjazd w Puszczy Bukowej, którego wybitnie nie lubię. Od Kijewka prosto pod maszt TV. Cały czas pod górę po kocich łbach. 100 metrów przewyższenia i - jak dla mnie - dobrze ponad kwadrans jazdy. Ostatnio zmierzyłem się z nim na Axisie w maju 2015 jak byłem w mojej najlepszej ubiegłorocznej formie. Dziś dla porównania zaatakowałem go Cieniostworem. Efekt - czas gorszy o ponad minutę. Czyli słabo. Hmm... ciekawe, czy jednak 29 calowy hardtail na bruku pod górę nie jest lepszy niż trekingowy Kellys, czy ja jestem w tak dennej formie o tej porze roku :)
Po za tym - fajnie, że da się już po pracy wykręcić 40 km do zmroku. Oczywiście wymaga to pewnego małego zabiegu, czyli zjedzenia obiadu w pracy, a nie w domu :) I o 16 można już być na rowerze. Temperatura jak wyjeżdżałem +10 po dwóch godzinach 4. Spadek jak na Saharze po zmroku :)
Po za tym - fajnie, że da się już po pracy wykręcić 40 km do zmroku. Oczywiście wymaga to pewnego małego zabiegu, czyli zjedzenia obiadu w pracy, a nie w domu :) I o 16 można już być na rowerze. Temperatura jak wyjeżdżałem +10 po dwóch godzinach 4. Spadek jak na Saharze po zmroku :)
- DST 41.90km
- Teren 15.00km
- Czas 01:58
- VAVG 21.31km/h
- VMAX 42.50km/h
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 1231kcal
- Podjazdy 233m
- Sprzęt Cieniostwór
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 marca 2016
Zimny początek marca
Po obowiązkach rodzinnych pozostała mi tylko jazda wieczorna. Szkoda, bo popołudniu było całkiem przyjemnie, a wieczorem już ziąb przejmujący. Pokręciłem się po okolicy gdzie lampy świecą. Nic ciekawego, ale za to odbyłem interesującą rozmowę z kierowcą golfa. Zaczęło się jak zwykle, czyli obtrąbił mnie jak sobie spokojnie, zgodnie z przepisami jechałem. No to moja standardowa, spontaniczna i ekspresyjna reakcja, gdy czuję się niewinny, a szczególnie jak ktoś na mnie trąbi :)
Tym razem kierowca nie pojechał dalej tylko zatrzymał się i czekał na mnie. Oho będzie grubo. Pożałowałem, że pompki nie wziąłem, ale zaraz przypomniałem sobie, że mam latarkę w metalowej obudowie i jak coś to nią można przy...ć :) Co się okazało - Pan dość typowy kierowca tej marki pojazdów - postanowił mi uświadomić jak to niebezpiecznie jest jeździć po zmroku, bez kamizelki odblaskowej. Nie wiem, czy widząc moje pacyfistyczne :) nastawienie, czy po prostu ze szczerego serca się martwił o moje bezpieczeństwo, ale przyjął całkiem miłą postawę i była normalna rozmowa. Że on mnie widział, ale ktoś innym jakby był ciemniej to mógłby mnie nie zauważyć itp. Rower full oświetlony, ja w kurtce z żarówiastymi, seledynowymi panelami, ale OK rozumiem troskę. Oczywiście nie przekonaliśmy się wzajemnie do swoich argumentów. Hmm w sumie to dość dziwne spotkanie było.
Po za tym to kolejny etap testów. Nie widziałem licznika, a średnia wyszła mi ponad 23 km/h, co na jazdę miejską po ciemku jest zaskakująco dobrym wynikiem. Reba tym razem ustawiana na 10% i maksymalnie ugięła się do połowy, a kilka dziur i krawężników było. Następnym razem ustawiam na 15 %.
PS. Niektórzy znajomi pytają mnie po co mi taki rower. Właśnie po to....
Tym razem kierowca nie pojechał dalej tylko zatrzymał się i czekał na mnie. Oho będzie grubo. Pożałowałem, że pompki nie wziąłem, ale zaraz przypomniałem sobie, że mam latarkę w metalowej obudowie i jak coś to nią można przy...ć :) Co się okazało - Pan dość typowy kierowca tej marki pojazdów - postanowił mi uświadomić jak to niebezpiecznie jest jeździć po zmroku, bez kamizelki odblaskowej. Nie wiem, czy widząc moje pacyfistyczne :) nastawienie, czy po prostu ze szczerego serca się martwił o moje bezpieczeństwo, ale przyjął całkiem miłą postawę i była normalna rozmowa. Że on mnie widział, ale ktoś innym jakby był ciemniej to mógłby mnie nie zauważyć itp. Rower full oświetlony, ja w kurtce z żarówiastymi, seledynowymi panelami, ale OK rozumiem troskę. Oczywiście nie przekonaliśmy się wzajemnie do swoich argumentów. Hmm w sumie to dość dziwne spotkanie było.
Po za tym to kolejny etap testów. Nie widziałem licznika, a średnia wyszła mi ponad 23 km/h, co na jazdę miejską po ciemku jest zaskakująco dobrym wynikiem. Reba tym razem ustawiana na 10% i maksymalnie ugięła się do połowy, a kilka dziur i krawężników było. Następnym razem ustawiam na 15 %.
PS. Niektórzy znajomi pytają mnie po co mi taki rower. Właśnie po to....
- DST 26.00km
- Czas 01:06
- VAVG 23.64km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 0.0°C
- Kalorie 700kcal
- Podjazdy 50m
- Sprzęt Cieniostwór
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 lutego 2016
Test Cieniostwora
Po wielu daniach oczekiwania wypuściłem stwora w teren, do którego został stworzony. Była Puszcza Bukowa po szlakach i ścieżkach, na które normalnie rowerem się nie zapuszczałem.
Zanim napiszę o wrażeniach to trochę historii. Na jesień zaczął mi kiełkować pomysł, aby korzystając posezonowych obniżek kupić w miejsce Axisa jakiś sprzęt bardziej terenowy. Generalnie wymyśliłem, że będzie to 29-niner i najlepiej z czymś zupełnie dyskwalifikującym dla prawdziwych sportowców, czyli dziurami pod bagażnik. Dłuższe wycieczki są dla mnie ważnym elementem "rowerowania", a trzymać Axisa tylko na nie to trochę bez sensu. Czyli szukamy 2w1 :)
Prawie kupiłem Fokusa Black Forestera. Był w dobrej cenie i spełniał moje wymagania. Na (nie)szczęście poradziłem się Jamesa i wśród wielu cennych sugestii było m.in. aby zwrócić uwagę na mocowanie przedniego koła (warto aby było QR15) i może poszukać czegoś u niemieckich dostawców. Fokus nie wytrzymał porównań i tak to znalazłem Canyona. Jak się zastanawiałem, który model 2015 wziąć - czy czysto sportowy (bez dziur) carbonowy CL 5.9 czy inny z aluminiowy dziurami (nie podobał mi się osprzęt) to wyprzedaż się skończyła i weszła oferta na 2016. Po jej krótkim przestudiowaniu, wybór mógł być tylko jeden czyli Grand Canyon AL SL 6.9. Późną jesienią już nie było sensu kupować więc poczekałem do wiosny. Termin oczekiwania prawie dwa miesiąca - mój jedna gobliny w Koblencji wyklepały wcześniej i przyszedł po miesiącu od złożenia zamówienia.
Proszę Państwa oto Cieniostwór
Test był konkretny - jak na moja możliwości oczywiście :) Przegoniłem go (i siebie) po bruk, piachu, szutrze, mokrych liściach a nawet sypkich kamieniach - jest taki "genialny" fragment nawierzchni na czerwonym szlaku.
Wrażenia:
- na asfalcie daje radę, mimo terenowych opon
- jazda na prawdziwym MTB daje dużo frajdy w takim terenie jak Puszcza Bukowa
- dobrze trzyma na większości nawierzchni - ślizgał się w górę tylko na glinie i mieszaninie mokrych liści z szyszkami
- dobre prowadzenie i kontrola jazdy
- zjazdy, do których na Axisie nawet się nie zabierałem ten daje radę. Ciekawe kiedy pierwsza gleba :)
- nie podoba mi się tłumienie amora - mam problem z jego ustawieniem. Ostatnio był za twardy - dziś za miękki. SAG był na 25% i dobijał do końca. Jak na razie 120 psi jest za dużo 100 za mało. Pole manewru zostało jeszcze spore. Będę walczy. Nie mniej i tak taki miękki średnio spisywał się na kostce.
- siodełko trochę twardawe - zobaczymy czy się przyzwyczaję, czy będzie trzeba zmienić.
Pozostałe uwagi- myśli na przyszłość:
- koniecznie kupić rogi
- mam zbyt duży nacisk na dłonie, może rogi pomogą trochę odciążyć. Może będzie trzeba zamontować dłuższy mostek.
Generalnie podoba mi się i raczej go nie oddam :) W najbliższym czasie testów ciąg dalszy.
Z kronikarskiego obowiązku zaliczyłem dziś w Puszczy :
- żółty szlak od wiaduktu do Psiego Pola - niechcący prawie KOM-a zrobiłem :)
- czerwony od Szwedzkiego Młyna do Przełączy Zielawy,
- czarny szlak górski od Zielawy do Głazu Grońskiego
- niebieski od Grońskiego do wiaduktu autostrady
- zielony od wzdłuż autostrady do Szmaragdowego
- żółty wokół Szmaragowego
- i jeszcze trochę ścieżek :) uff.
Czarny szlak górski
Głaz Grońskiego
Zielony wzdłuż autostrady
Zjazd z Polany Widokowej
Na koniec wizyta w Grocie, ehhh gdzie te czasy jak była otwarta :)
Dystans stosunkowo niewielki ale ciekawy i intensywny.
Zanim napiszę o wrażeniach to trochę historii. Na jesień zaczął mi kiełkować pomysł, aby korzystając posezonowych obniżek kupić w miejsce Axisa jakiś sprzęt bardziej terenowy. Generalnie wymyśliłem, że będzie to 29-niner i najlepiej z czymś zupełnie dyskwalifikującym dla prawdziwych sportowców, czyli dziurami pod bagażnik. Dłuższe wycieczki są dla mnie ważnym elementem "rowerowania", a trzymać Axisa tylko na nie to trochę bez sensu. Czyli szukamy 2w1 :)
Prawie kupiłem Fokusa Black Forestera. Był w dobrej cenie i spełniał moje wymagania. Na (nie)szczęście poradziłem się Jamesa i wśród wielu cennych sugestii było m.in. aby zwrócić uwagę na mocowanie przedniego koła (warto aby było QR15) i może poszukać czegoś u niemieckich dostawców. Fokus nie wytrzymał porównań i tak to znalazłem Canyona. Jak się zastanawiałem, który model 2015 wziąć - czy czysto sportowy (bez dziur) carbonowy CL 5.9 czy inny z aluminiowy dziurami (nie podobał mi się osprzęt) to wyprzedaż się skończyła i weszła oferta na 2016. Po jej krótkim przestudiowaniu, wybór mógł być tylko jeden czyli Grand Canyon AL SL 6.9. Późną jesienią już nie było sensu kupować więc poczekałem do wiosny. Termin oczekiwania prawie dwa miesiąca - mój jedna gobliny w Koblencji wyklepały wcześniej i przyszedł po miesiącu od złożenia zamówienia.
Proszę Państwa oto Cieniostwór
Test był konkretny - jak na moja możliwości oczywiście :) Przegoniłem go (i siebie) po bruk, piachu, szutrze, mokrych liściach a nawet sypkich kamieniach - jest taki "genialny" fragment nawierzchni na czerwonym szlaku.
Wrażenia:
- na asfalcie daje radę, mimo terenowych opon
- jazda na prawdziwym MTB daje dużo frajdy w takim terenie jak Puszcza Bukowa
- dobrze trzyma na większości nawierzchni - ślizgał się w górę tylko na glinie i mieszaninie mokrych liści z szyszkami
- dobre prowadzenie i kontrola jazdy
- zjazdy, do których na Axisie nawet się nie zabierałem ten daje radę. Ciekawe kiedy pierwsza gleba :)
- nie podoba mi się tłumienie amora - mam problem z jego ustawieniem. Ostatnio był za twardy - dziś za miękki. SAG był na 25% i dobijał do końca. Jak na razie 120 psi jest za dużo 100 za mało. Pole manewru zostało jeszcze spore. Będę walczy. Nie mniej i tak taki miękki średnio spisywał się na kostce.
- siodełko trochę twardawe - zobaczymy czy się przyzwyczaję, czy będzie trzeba zmienić.
Pozostałe uwagi- myśli na przyszłość:
- koniecznie kupić rogi
- mam zbyt duży nacisk na dłonie, może rogi pomogą trochę odciążyć. Może będzie trzeba zamontować dłuższy mostek.
Generalnie podoba mi się i raczej go nie oddam :) W najbliższym czasie testów ciąg dalszy.
Z kronikarskiego obowiązku zaliczyłem dziś w Puszczy :
- żółty szlak od wiaduktu do Psiego Pola - niechcący prawie KOM-a zrobiłem :)
- czerwony od Szwedzkiego Młyna do Przełączy Zielawy,
- czarny szlak górski od Zielawy do Głazu Grońskiego
- niebieski od Grońskiego do wiaduktu autostrady
- zielony od wzdłuż autostrady do Szmaragdowego
- żółty wokół Szmaragowego
- i jeszcze trochę ścieżek :) uff.
Czarny szlak górski
Głaz Grońskiego
Zielony wzdłuż autostrady
Zjazd z Polany Widokowej
Na koniec wizyta w Grocie, ehhh gdzie te czasy jak była otwarta :)
Dystans stosunkowo niewielki ale ciekawy i intensywny.
- DST 29.20km
- Teren 15.00km
- Czas 01:49
- VAVG 16.07km/h
- VMAX 41.40km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 982kcal
- Podjazdy 316m
- Sprzęt Cieniostwór
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 lutego 2016
Pierwszy raz na Cieniostworze
Nowy zakup doczekał się w końcu inauguracyjnej jazdy. Rundka po okolicy. Głównie asfalt, trochę terenu i odrobina kostki.
Pierwsze wrażenia mieszane. Na asfalcie daje rade - średnia podobna na jak Axisie, który ma zdecydowanie węższe i mniej terenowe opony, więc generalnie OK. Małe rozczarowanie w terenie - na grząskim piasku też daje radę, ale liczyłem, że będzie szybciej. Duże jak na razie - rozczarowanie na kostce, bo spodziewałem się, że Reba RL będzie lepiej tłumiła. Sądzę, że będę musiał pobawić się z ustawieniami, bo pojechałem na ciśnieniu książkowym, a to wg internetowych opinii za dużo. W niedzielę testów ciąg dalszy.
Fotki i opis Cieniostwora podczas następnej jazdy :)
Pierwsze wrażenia mieszane. Na asfalcie daje rade - średnia podobna na jak Axisie, który ma zdecydowanie węższe i mniej terenowe opony, więc generalnie OK. Małe rozczarowanie w terenie - na grząskim piasku też daje radę, ale liczyłem, że będzie szybciej. Duże jak na razie - rozczarowanie na kostce, bo spodziewałem się, że Reba RL będzie lepiej tłumiła. Sądzę, że będę musiał pobawić się z ustawieniami, bo pojechałem na ciśnieniu książkowym, a to wg internetowych opinii za dużo. W niedzielę testów ciąg dalszy.
Fotki i opis Cieniostwora podczas następnej jazdy :)
- DST 20.00km
- Czas 00:56
- VAVG 21.43km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 6.0°C
- Kalorie 590kcal
- Podjazdy 73m
- Sprzęt Cieniostwór
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 lutego 2016
Niedzielna 25-ka
Miało być już regularnie, a znów sobie narobiłem zaległości. I w jeżdżeniu i pisaniu. W tym drugiem chyba nawet większych. Czas zacząć nadrabiać. Wpis dotyczy ubiegłej niedzieli. Po pracowitej sobocie udało mi się w niedziele wyrwać na rower raptem na godzinkę przed nadciągającym deszczem. Tak się śpieszyłem, że nie zauważyłem, że strava nawet nie zastartowała.
Rundka po okolicy i w sumie nic ciekawego, oprócz tego, że to prawdopodobnie jedna z ostatnich jazd na wiernym Axisie, bo Cieniostwór już się czaił w koncie sypialni.
Jak na razie postanowiłem go nie ubłocić podczas pierwszej jazdy i skupiłem się na studiowaniu instrukcji oswajania....
Bagatelka 1250 str.
Rundka po okolicy i w sumie nic ciekawego, oprócz tego, że to prawdopodobnie jedna z ostatnich jazd na wiernym Axisie, bo Cieniostwór już się czaił w koncie sypialni.
Jak na razie postanowiłem go nie ubłocić podczas pierwszej jazdy i skupiłem się na studiowaniu instrukcji oswajania....
Bagatelka 1250 str.
- DST 25.00km
- Teren 1.00km
- Czas 01:05
- VAVG 23.08km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 2.0°C
- Kalorie 400kcal
- Podjazdy 50m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 lutego 2016
Trzynastego w zimnym oparze
Była piękna słoneczka pogoda. Cóż z tego jak ja dopiero mogłem wybrać się na rower jak słoneczko skryło się za paskudnym zimnym oparem, który wypełznął z jakieś mrocznych, lodowych ostępów. Brrr. Jakoś nieprzyjemnie się jechało tym razem. W sumie to zrobiłem tylko 26 km po okolicy i nadszedł zmrok. Nie mniej wracam do regularności.
Wygląda na to, że w najbliższym czasie będę miał dodatkową motywacją do jazdy. Właśnie przyszedł mail, że "cieniostwór" którego wykuwały od miesiąca w pocie czoła gobliny w mrocznych wąwozach Koblencji został do mnie wysłany... :)
Wygląda na to, że w najbliższym czasie będę miał dodatkową motywacją do jazdy. Właśnie przyszedł mail, że "cieniostwór" którego wykuwały od miesiąca w pocie czoła gobliny w mrocznych wąwozach Koblencji został do mnie wysłany... :)
- DST 26.60km
- Czas 01:14
- VAVG 21.57km/h
- VMAX 37.40km/h
- Temperatura 2.0°C
- Kalorie 790kcal
- Podjazdy 67m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 lutego 2016
Pomału do przodu
Klasyczna rundka po okolicy. W sumie jedyna godna odnotowanie rzecz to zauważyłem, że dwa miesiące bez roweru nie pozostały jednak bez wpływu na moją ...hmm...formę. Jak dziś wsiadłem na rower to okazało się, że po ostatniej jeździe boli mnie... tyłek. Kurcze zapomniałem już jak to jest :)
Po za tym - 30-tka zrobiona w luźnym tempie, średnie wyszła ponad 22 km/h, co jak mnie na mnie jest prawie standardem więc z powrotem do jakieś tam formy chyba nie będzie dramatu.
Po za tym - 30-tka zrobiona w luźnym tempie, średnie wyszła ponad 22 km/h, co jak mnie na mnie jest prawie standardem więc z powrotem do jakieś tam formy chyba nie będzie dramatu.
- DST 31.10km
- Czas 01:24
- VAVG 22.21km/h
- VMAX 42.80km/h
- Temperatura 6.0°C
- Kalorie 900kcal
- Podjazdy 94m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 lutego 2016
Jarro Reaktywacja 2016 :)
Żyję :) Po dwóch miesiącach przerwy wsiadłem w końcu na rower. Nic się dramatycznego w moim życiu nie wydarzyło. Tylko jakoś tak... najpierw padało więc nie jeździłem. Później przez to, że nie jeździłem to się paskudnie rozchorowałem. Po chorobie nie jeździłem, aby się znów nie przeziębić, bo cały czas coś w płucach jeszcze siedziało. Ze względu na to, że przez niejeżdżenie się rozhartowałem, to znów złapałem przeziębienie, więc nie jeździłem :). A jeszcze w międzyczasie a to padało, a to była gołoledź i tak pękły dwa miechy bez roweru.
Wniosek dość oczywisty: trzeba jeździć w każdej pogodzie, bo 2 poprzednie "sezony grypowe" jeździłem regularnie i ani razu nie chorowałem.
Po za tym niestety dopadła mnie jeszcze jedna przypadłość. Gigantyczne nawarstwienie spraw zawodowo-biznesowo-edukacyjnych więc na rower będzie naprawdę cholernie trudno wykroić jakiś większy kawałek czasu. Ehhh...aby do wiosny :)
PS. Sama jazda nic szczególnego. Standardowy balonik do Lubczyny. Forma na 3+. Noga nie podaje, ale jakiegoś dramatu też nie było. Tyle, że po 20 km rozbolało mnie kolano, ale takie ono już jest, że jak się je zapuści (ewentualnie przeforsuje) to boli.
Wniosek dość oczywisty: trzeba jeździć w każdej pogodzie, bo 2 poprzednie "sezony grypowe" jeździłem regularnie i ani razu nie chorowałem.
Po za tym niestety dopadła mnie jeszcze jedna przypadłość. Gigantyczne nawarstwienie spraw zawodowo-biznesowo-edukacyjnych więc na rower będzie naprawdę cholernie trudno wykroić jakiś większy kawałek czasu. Ehhh...aby do wiosny :)
PS. Sama jazda nic szczególnego. Standardowy balonik do Lubczyny. Forma na 3+. Noga nie podaje, ale jakiegoś dramatu też nie było. Tyle, że po 20 km rozbolało mnie kolano, ale takie ono już jest, że jak się je zapuści (ewentualnie przeforsuje) to boli.
- DST 39.60km
- Czas 01:53
- VAVG 21.03km/h
- VMAX 33.10km/h
- Temperatura 11.0°C
- Kalorie 1081kcal
- Podjazdy 50m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze