Informacje

  • Wszystkie kilometry: 21929.71 km
  • Km w terenie: 3652.47 km (16.66%)
  • Czas na rowerze: 42d 02h 41m
  • Prędkość średnia: 21.70 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Follow me on Strava

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarro.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2015

Dystans całkowity:879.25 km (w terenie 147.00 km; 16.72%)
Czas w ruchu:40:04
Średnia prędkość:21.94 km/h
Maksymalna prędkość:59.40 km/h
Suma podjazdów:3827 m
Suma kalorii:26616 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:54.95 km i 2h 30m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Bukowe orzeszki

Nie ukrywam, że do powyższego tytułu zainspirował mnie jeden z bikestatowych KOKSÓW :) Faktycznie wjechanie trzy razy pod rząd Drogą Bieszczadzką ze średnią koło 20 to są orzeszki. Dobra, kiedyś się zatnę i zrobię Bukowe cojones :)

Pomysł na tripa był spontaniczny. Popołudniu byłem u weterynarza na "przeglądzie" mojej żółwicy. Wróciłem do domu po 18 a dziś wypadało dla zachowania mikrocyklu treningowego (ha, ha) wyskoczyć na rower. No to Puszcza do zmroku. Tym razem do Drogi Bieszczadzkiej dojechałem nie jak zwykle przez Sosnówko, tylko skrótem bezpośrednio od Śmierdnicy. Wiedziałem, że jest tam droga ale na pewnym odcinku zawsze było gigantyczne błocko i ją omijałem aby uniknąć taplania. Tym razem skorzystałem z suszy i rzeczywiście dało się przejechać "suchym kołem" . Oprócz wilgotnej ziemi w miejscu błocka, było sporo piachu. Zupełnie jak na plaży. Więc było z 50 metrów spaceru.
Jak wspomniałem wyżej Drogę Bieszczadzką przejechałem trzy razy po rząd góra dół. No może nie całą, bo do ławeczki a nie do końca stravowego segmentu, ale to w sumie bez znaczenia. Co wjazd to odrobinę ciemniej. No nie wiem, czy to mi przed oczami tak się robiło, czy naturalnie zmrok zapadał :)
Za każdym przyglądały mi się za sarny, które stały sobie przy lizawce. Przy trzecim podjeździe nie wytrzymałem i stanąłem, aby cyknąć im fotkę. Wtedy oczywiście uciekły.

Powrót do domu przez Drogę Górską. Zjazd w półmroku po szutrze, który zrobił się bardzo sypki i nafaszerowany większymi kamykami był dość niebezpieczny jak na moje oponki. Do domu wróciłem równo ze zmrokiem, czyli bury od żony nie było ;)


  • DST 47.30km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 22.52km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1523kcal
  • Podjazdy 411m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 sierpnia 2015

Puszcza Bukowa na leniu

Dziś rano miałem rowerowego lenia, ale wypadało zmusić organizm to jakiegoś wysiłku więc pojechałem do Puszczy Bukowej. Na początek dwa razy Smocza. W trakcie jazdy przypomniałem sobie to drodze w kierunku ogrodu dendrologicznego, którą jechałem ostatni raz chyba na nartach biegowych :) Droga fajna, na początku lekki spadek potem coraz bardziej stromo. Wąska, między drzewami, ostre zakręty. Gdyby nie dużo piachu na asfalcie, byłoby idealnie. Zjechałem do bruk, zawróciłem i wjechałem do góry. Na początku jest mocno stromo. Strava pokazuje nawet 16% potem się wypłaszcza. Wole podjazdy o charakterystyce odwrotnej, ale i tak jak na nasze liche warunki ten jest niezły.
Potem pojechałem w kierunku Dobropola. Tak dobrze mi się jechało, że już nie chciało mi się zawracać i robić podjazdu więc przez Stare Czarnowo i Wielgowo  wróciłem do domu. Fotek też jakoś dziś nie robiłem.
Jak leń to leń :)
Nie mniej i tak prawie pół kilometra w pionie udało się wykręcić.

     
  • DST 58.20km
  • Czas 02:34
  • VAVG 22.68km/h
  • VMAX 59.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 1912kcal
  • Podjazdy 473m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 sierpnia 2015

Zachód słońca w Lubczynie

Jak temperatura opadła z poziomu tropikalnego do subtropikalnego pojechałem do Lubczyny zobaczyć zachód słońca. Troszkę okrężną drogą więc lekko się spóźniłem.


Plaża w Lubczynie

W Czarnej Łące zauważyłem nowy kościół.... Polowy, że tak to określę. Hmmm... pierwszy dzień urzędowania nowego prezydenta i już takie zmiany? W sumie to jeżeli są już kościoły namioty, to w przyszłe wakacje jest szansa na taką "inwestycję" na każdym kempingu i polu namiotowym...


Kościół namiotowy, namiot kościołowy?

Tak po za tym to koło 21 robi się fajny chłodek. Tempo jazdy konkretne jak na trekkinga, bo pojechałem z juniorem i poszliśmy po zmianach, tak dla lekkiego przetarcia przed Miedwiem.


  • DST 49.40km
  • Czas 01:51
  • VAVG 26.70km/h
  • VMAX 38.90km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 1540kcal
  • Podjazdy 86m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 5 sierpnia 2015

Kręta droga z serwisu

Dziwnie się jeździ bez kasku, w szortach i bawełnianej koszulce. Szczególnie jak wielki chrząszcz rąbnie Cię prosto w czoło :)


  • DST 17.74km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 21.29km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 589kcal
  • Podjazdy 52m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 sierpnia 2015

Wieczorny żniwiarz

Upał w ciągu dnia był niemiłosierny. Prawdzie lato, a człowiek do pracy musi chodzić. Ehhh.
Axis poszedł do Turowskiego na zasłużoną wymianę łańcucha i kasety, więc wieczorna rundka na Rubi. Zresztą i tak się stęskniłem za troszkę szybszą jazdą.
Wyjechałem o 19.30 a i tak było jeszcze gorąco więc początkowo jechałem w tempie "wywołać wiaterek a nie rozgrzać organizmu".  Trasa Dookoła Puszczy Bukowej klasyczna i dobrze znana, ale trzy zdarzenia warte odnotowania.

Pierwsze. W Starym Czarnowie skończyli kłaść asfalt. Po roku, czy dwóch pracy. Wow!

Drugie. Zaczęły się żniwa. Chmura wytwarzana przez dwa kombajny pracujące przy drodze wygląda jak burza piaskowa. Nawet ładnie tak o zachodzie słońca. Gorzej jak się w nią wjedzie - działa też jak burza piaskowa. Momentalnie pył miałem w oczach, w nosie, wszędzie. To już fajne nie było.

Trzecie. Po drodze dogoniła mnie Ewa z teamu Turowski etatowa zdobywczyni pucharów w różnych zawodach, co roku pudło na Miedwiu, wygrana kategoria wiekowa itp. Od Gardna do Podjuch jechaliśmy razem i gadaliśmy. Musiałem trzymać fason i nie było już leniwego kręcenia :). Okazuje się, że spokojnie dam radę jechać z tętnem w okolicach 170 przez kilkanaście kilometrów i nie umrzeć :) Dobrze, że w Podjuchach pojechała do siostry, bo jeszcze kilka km i pewnie bym strzelił jak chińska guma :). Niektóre kobiety to mają zdrowie i formę.


Wieczorny żniwiarz


  • DST 52.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 28.36km/h
  • VMAX 42.80km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 1726kcal
  • Podjazdy 202m
  • Sprzęt Rubi
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 sierpnia 2015

W poszukiwaniu fiszbuły, czyli desant z ekipą z Goleniowa

Stało się. Zostałem uczestnikiem desantu przeprowadzonego przez Goleniowską Masę Krytyczną na bezbronne tereny po drugiej stronie wielkiej wody.  Akcja została wymyślona i zorganizowana przez Adam "Coolertransa", czyli niezłomnego Pancernika przy udziale aktywistów z GMK. Od czasu wojny (II Światowej) mieszkańcy powiatu polickiego i goleniowskiego mogą na siebie tylko popatrzeć przez wody Zalewu Szczecińskiego, a dokładniej Roztoki Odrzańskiej. Ewentualnie spróbować drogi wpław. Najbliższe przeprawy to Szczecin i Świnoujście, a po promie pływającym "za niemca" między Świętą a Policami zostały tylko zrujnowane nabrzeża. Pomysł, aby przeprawić się rowerami przy pomocy "barki desantowej" i dokonać nietypowego objazdu zalewu przypadł mi do gustu. 

Zbiórka w Goleniowie była wyznaczona na 8, więc aby dojechać na czas musiałem zwlec się z łóżka o barbarzyńskiej 6 rano. Niby nic takiego, ale po dwóch tygodniach urlopu organizmowi troszkę zmienił się rytm dobowy :) O 6.40 siedziałem na rowerze i pomału starałem się zmusić ciało do aktywności nietypowej jak na tą godzinę. Oj szło opornie.
Dojechałem na miejsce startu jakoś tak za 15 ósma. Na miejscu zastałem czekającego czujnie Komandora rajdu, czyli Adam. Stopniowo uzbierał się 10-cio osoba grupa, pozostała piątka oddziału desantowego miała dołączyć na trasie.

Droga do Stepnicy, przebiegła dość nudno.  Trasa dobrze znana i rutynowa. Jakoś tak odpłynęło mi się na rowerze i wrąbałem się w wyrwę w asfalcie na krawędzi jezdni. Przednie koło się uślizgnęło, kierownicę wyrwało z dłoni i trach leżę :) Kompromitacja na maksa. Na prostej drodze, przy 20km/h się wywalić.Trochę stłukłem sobie kolano i nadgarstek. Przynajmniej się obudziłem i byłem już czujny :)
Dzięki mojej "przygodzie" dogonili nas spóźnialscy ze Szczecina a w Stepnicy dołączyły dziewczyny z Przybiernowa. Barki desantowe już czekały.


Załadunek rumaków

Zaokrętowani © Goleniowska Masa Krytyczna

Rejs przebiegł sielsko. Cieplutko, leciuteńki wiaterek, prawie bez fal. Aż się z łodzi nie chciało schodzić.

Zamyślenie © Goleniowska Masa Krytyczna

Okręt desantowy nr 2. Zwiadowcy


Komandor nadzoruje wejście do portu :)

No nic, jak desant do desant. Po wyładowaniu na nabrzeżu w Trzebieży dosiedliśmy ponownie rumaków i do boju. Kierunek Nowe Warpno. Droga z lekkim bocznym wiaterkiem i z małym natężeniem ruch samochodowego. W Nowym Warpnie obowiązkowa sesja foto przy rybaku...


Na kolanach u faceta? Coś nieswojo :)

i pierwszy dłuższy postój w kawiarence na to co kto miał ochotę :) Ja wciągnąłem loda i oranżadę smakującą dzieciństwem. Odnotować warto kawy mrożone, które zamówiły niektóre dziewczyny. Kawy gigant - z olbrzymią ilością bitej śmietany, wyglądające jak deser. Bomba kaloryczna na maksa.

Po uzupełnieniu zapasów obraliśmy kierunek na Rieth. Droga, którą znam z mojej niedawnej eksploracji terytoriów północnych. Na granicy obowiązkowa fotka.


Na granicy humory dopisują © Goleniowska Masa Krytyczna

Przez Rieth przemknęliśmy jak husaria pod Kircholmem i po kilku kilometrach byliśmy w Warsin. Tam, krótka narada, czy szukamy fiszbuły w Altwarp, czy od razu kierujemy się Uckermunde. Wygrała opcja turystyczna, czyli Stare Warpno. Dojazd bardzo fajną DDR wzdłuż głównej drogi. Tam rzut oka przez wodę na Nowe Warpno. A można było promem te kilkaset metrów, zamiast kilkudziesięciu na rowerze.... :)
I udaliśmy się na poszukiwaniu posiłku. Było słabo, bo celu wycieczki ani ani. Okazało się jednak, że w jednym miejscu są śledzie, tylko bułek brak, ale Pani pojedzie i będą fiszbuły. W oczekiwaniu na ten przysmak, uraczyłem się browarkiem. Podobnie jak większość męskiej części naszej wyprawy....Bułki dojechały i udało się spożyć czerwonego śledzia w chrupiącej otoczce.


No i gdzie ta ryba? © Goleniowska Masa Krytyczna

W oczekiwaniu....© Goleniowska Masa Krytyczna

....Fiszbuła!!! © Goleniowska Masa Krytyczna

Z Altwarp już lekko rozleniwieni pojechaliśmy w kierunku Uckermunde. Od tego momentu troszkę posypała się dyscyplina w oddziale...
W Uckermunde troszkę się pogubiliśmy, szczególnie grupka w której jechałem. Po zrobieniu małej rundki, telefonie do komandora i spojrzeniu na nawigację udało się odnaleźć resztę oddziału, spożywającego małe co nie co na starówce. Ja uzupełniłem płyny i przy okazji spotkałem koleżankę z Polic. Sytuacja o tyle, ciekawa, że jak się widzieliśmy na rajdzie w Policach to padło stwierdzenie, że się spotkamy na rowerach w wakacje. No i się spotkaliśmy bez umawiania. Zbieg okoliczności niesamowity.

Po uzupełnieniu płynów udaliśmy się w poszukiwaniu słynnej ławeczki dla krasnali ....


© Goleniowska Masa Krytyczna
i na kuter w celu uzupełnienia kalorii. Dzięki temu miałem okazję podziwiać manewr podnoszenia mostu zwodzonego

Był most - nie ma mostu

Pełna erekcja :)
 
Tak było sielsko anielsko, że zaczęło robić się późnawo. Trzeba było się streszczać i od Uckermunde do Szczecina to już droga najkrótsza i w możliwie wysokim tempie.


Uff nareszcie Polska © Goleniowska Masa Krytyczna

Za granicą nasza grupa zaczęła się sypać. Po koleżanki z Przybiernowa przyjechało wsparcie samochodowe. Szacunek za życiówki przekroczone dwukrotnie :) My zrobiliśmy sobie jeszcze postój w Tanowie w Lawandowej. Uzupełnienie płynów i kalorii. Na Głębokim grupa goleniowska skorzystała ze wsparcia komunikacji miejskiej, aby zdążyć na ostatni pociąg do Goleniowa. 
Ja z nowo poznanym kolegą pomknęliśmy do domu. Robiło się już ciemnawo , ja bez świateł więc trzeba było zdążyć przed zmrokiem. Co się udało.

Super wyprawa. Wielkie podziękowania dla Adama "Colertransa" i współorganizatorów. Towarzystwo również świetne.


  • DST 188.70km
  • Teren 5.00km
  • Czas 08:51
  • VAVG 21.32km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 5600kcal
  • Podjazdy 597m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl