Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2014
Dystans całkowity: | 819.78 km (w terenie 209.00 km; 25.49%) |
Czas w ruchu: | 40:43 |
Średnia prędkość: | 20.13 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.90 km/h |
Suma podjazdów: | 4176 m |
Maks. tętno maksymalne: | 177 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 152 (81 %) |
Suma kalorii: | 27064 kcal |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 54.65 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 29 czerwca 2014
Deszcz
To się dziś nie najeździłem. W planach był objazd Miedwia z STC, czyli jakaś 100 w przyjemnym towarzystwie. Niestety rano obudziłem z paskudnym bólem głowy i po głębszym namyśle biorąc po uwagę też padający deszcz postanowiłem sobie ten wyjazd odpuścić i poczekać, aż ból głowy przejdzie i drogi trochę obeschną. Wg meteo.pl miało już później nie padać. Gdzieś po 12 stwierdziłem, że da się już ruszyć i wymyśliłem, że pojadę na metę objazdu zobaczyć a jakiej kondycji dotarli znajomi.
Gdy dojechałem ledwie do Wielgowa zaczęło padać, a po 5 minutach lunęło całkiem solidnie. Schroniłem się na przeczekanie pod dębem, który okazał się niestety dość mocno nieszczelny. Oczywiście skoro miało nie padać, to pojechałem bez kurtki przeciwdeszczowej :(. Przemoknięty doszedłem do wniosku, że jednak już mi się nie chce nad Miedwie i wróciłem się suszyć do domu.
Widocznie po prostu dziś rower nie był mi pisany.
Byli oczywiście tacy, którzy się z deszczu cieszyli...
Gdy dojechałem ledwie do Wielgowa zaczęło padać, a po 5 minutach lunęło całkiem solidnie. Schroniłem się na przeczekanie pod dębem, który okazał się niestety dość mocno nieszczelny. Oczywiście skoro miało nie padać, to pojechałem bez kurtki przeciwdeszczowej :(. Przemoknięty doszedłem do wniosku, że jednak już mi się nie chce nad Miedwie i wróciłem się suszyć do domu.
Widocznie po prostu dziś rower nie był mi pisany.
Byli oczywiście tacy, którzy się z deszczu cieszyli...
- DST 19.00km
- Czas 00:52
- VAVG 21.92km/h
- VMAX 32.50km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 640kcal
- Podjazdy 131m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 czerwca 2014
Binowo
Pojechałem zobaczyć co słychać w Binowie. I duża niespodzianka in minus. Plaża została ogrodzona i najwyraźniej będzie płatna. Do czego to już dochodzi...Oj nie podoba mi się to.
Wybrałem drogę przez Puszczę Bukową. Najpierw "drogą nizinną" potem remontowaną "drogą górską". Wygląda na to, że niedługo zostanie otwarta, bo dziś po drodze chodził "kierownik z laptopem".
Droga górska
Binowo widok z plaży, na którą wlazłem nielegalnie
Z plaży pojechałem nieznaną wcześniej drogą w kierunku Chlebowa. Fajny skrót i bardzo ciekawa droga pod względem ...agrarnym.
Na kilometrowym odcinku jak się las kończy do pierwszy zabudować, rosną na polach cztery rodzaje zboża - owies, jeczmień, żyto i pszenica. Można dzieci z miast na wycieczki prowadzić.
Będzie owies dla konia :)
Z Chlebowa już znaną trasą do Radziszewa i ze Zdrojów rundka wokół lotniska, a w Dąbiu rundka przez nowy węzeł drogowy, tak aby 50 zrobić.
Jadąc z Chlebowa minąłem 2/3 wycieczkowej ekipy Jewtiego czyli p. Ewę i ultrakolarza p. Tomka, którzy raźno pedałowali pod górkę. Nie ma siedzenia w domu nawet jak się dopiero co zrobiło 400 km. Szacunek.
Wybrałem drogę przez Puszczę Bukową. Najpierw "drogą nizinną" potem remontowaną "drogą górską". Wygląda na to, że niedługo zostanie otwarta, bo dziś po drodze chodził "kierownik z laptopem".
Droga górska
Binowo widok z plaży, na którą wlazłem nielegalnie
Z plaży pojechałem nieznaną wcześniej drogą w kierunku Chlebowa. Fajny skrót i bardzo ciekawa droga pod względem ...agrarnym.
Na kilometrowym odcinku jak się las kończy do pierwszy zabudować, rosną na polach cztery rodzaje zboża - owies, jeczmień, żyto i pszenica. Można dzieci z miast na wycieczki prowadzić.
Będzie owies dla konia :)
Z Chlebowa już znaną trasą do Radziszewa i ze Zdrojów rundka wokół lotniska, a w Dąbiu rundka przez nowy węzeł drogowy, tak aby 50 zrobić.
Jadąc z Chlebowa minąłem 2/3 wycieczkowej ekipy Jewtiego czyli p. Ewę i ultrakolarza p. Tomka, którzy raźno pedałowali pod górkę. Nie ma siedzenia w domu nawet jak się dopiero co zrobiło 400 km. Szacunek.
- DST 50.25km
- Teren 10.00km
- Czas 02:19
- VAVG 21.69km/h
- VMAX 42.20km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 175 ( 94%)
- HRavg 143 ( 76%)
- Kalorie 1684kcal
- Podjazdy 287m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 czerwca 2014
Jelonek, puszcza i śmigłowce
Trasa: Dom-Wielgowo-Płonia-Sosnówko-Kołowo-Klęskowo-Zdroje-Lotnisko Dąbie-Dom.
Dziś endomondo mi nie wystartowało co zauważyłem dopiero na koniec trasy, więc będzie bez mapki.
Rundka po okolicy, dobrze znanymi drogami z wprowadzeniem drobnych atrakcji. Do Wielgowa tradycyjną trasą. Niestety kolega Michuss miał rację w swoich przewidywaniach, po zmianie organizacji ruchu znacznie się zwiększył ruch starą drogą do Wielgowa, którą kiedyś można ją było przejechać całą bez spotkanie auta. Dziś mnie nawet ciężarówka minęła, co chyba nigdy wcześniej się nie zdarzyło.
W Wielgowie wizyta na ul. Łowczych, na której mieści się Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt. Pasjonat, który go prowadzi ratuję na codzień życie ranny zwierzętom. Ostatnio uratował zatrutego orła bielika. Niestety odbywa się to przy marnym wsparciu władz miejskich i z tego co wiem wszelka pomoc jest mile widziana. Na mały terenie znajduje się w tej chwili kilkadziesiąt zwierząt.
Jelonek i gęsi gęgawy
Dalej pojechałem przez Sosnówko do Kołowa. Po trzydniowym treningu na Rugii podjazd dziś poszedł mi wyjątkowo lekko. Z Kołowa w kierunku oś. Bukowego zjazd remontowaną drogą górską. Prawie jest już skończona. Szutrowa nawierzchnia zmieniła się na bardziej "drobnożwirowatą", co zjazd czyni dla mnie tak samo niebezpiecznym i że to nie tylko złudzenia dowodzi uślizg tylnego koła na jednym z zakrętów.
Dalej pojechałem w kierunku zdrojów a później zamiast dojechać jak zwykle do Mostu Cłowego, pojechałem skrótem przez lotnisko, co zostało wynagrodzone poniższymi widokami.
Kawaleria powietrzna :)
Axis i Wilga
Pooglądałem sobie trochę nasze latające rumaki. Straszny złom, szczególnie śmigłowce. Jak to się w powietrzu kupy trzyma nie wiem.
Właśnie na lotnisku odkryłem, że endomonto nie działa. Dystans z licznika, czas z pulsometru.
Dziś endomondo mi nie wystartowało co zauważyłem dopiero na koniec trasy, więc będzie bez mapki.
Rundka po okolicy, dobrze znanymi drogami z wprowadzeniem drobnych atrakcji. Do Wielgowa tradycyjną trasą. Niestety kolega Michuss miał rację w swoich przewidywaniach, po zmianie organizacji ruchu znacznie się zwiększył ruch starą drogą do Wielgowa, którą kiedyś można ją było przejechać całą bez spotkanie auta. Dziś mnie nawet ciężarówka minęła, co chyba nigdy wcześniej się nie zdarzyło.
W Wielgowie wizyta na ul. Łowczych, na której mieści się Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt. Pasjonat, który go prowadzi ratuję na codzień życie ranny zwierzętom. Ostatnio uratował zatrutego orła bielika. Niestety odbywa się to przy marnym wsparciu władz miejskich i z tego co wiem wszelka pomoc jest mile widziana. Na mały terenie znajduje się w tej chwili kilkadziesiąt zwierząt.
Jelonek i gęsi gęgawy
Dalej pojechałem przez Sosnówko do Kołowa. Po trzydniowym treningu na Rugii podjazd dziś poszedł mi wyjątkowo lekko. Z Kołowa w kierunku oś. Bukowego zjazd remontowaną drogą górską. Prawie jest już skończona. Szutrowa nawierzchnia zmieniła się na bardziej "drobnożwirowatą", co zjazd czyni dla mnie tak samo niebezpiecznym i że to nie tylko złudzenia dowodzi uślizg tylnego koła na jednym z zakrętów.
Dalej pojechałem w kierunku zdrojów a później zamiast dojechać jak zwykle do Mostu Cłowego, pojechałem skrótem przez lotnisko, co zostało wynagrodzone poniższymi widokami.
Kawaleria powietrzna :)
Axis i Wilga
Pooglądałem sobie trochę nasze latające rumaki. Straszny złom, szczególnie śmigłowce. Jak to się w powietrzu kupy trzyma nie wiem.
Właśnie na lotnisku odkryłem, że endomonto nie działa. Dystans z licznika, czas z pulsometru.
- DST 43.00km
- Teren 5.00km
- Czas 01:50
- VAVG 23.45km/h
- VMAX 35.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 1000kcal
- Podjazdy 150m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 czerwca 2014
Posumowane drobiazgi
Remanent. Dla porządku posumowane drobiazgi, czyli serwisowa jazda po smarowaniu roweru i dojazdy na miejsce zbiórki przed Rugią i po Rugii.
- DST 41.69km
- Czas 01:54
- VAVG 21.94km/h
- VMAX 41.30km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 1423kcal
- Podjazdy 205m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 czerwca 2014
Dookoła Rugii z Gryfusem Dzień III
Pokrzepienie wieczornym grille i długim godzinami snu ;) wyruszyliśmy z energią na ostatni etap naszej wycieczki. Dziś wiało jak diabli.
Na dzień dobry wykorzystując czas, że epika jeszcze się zbierała wizyta na dzikiej plaży.
Gotowy do startu
Dziś trasa nie przebiegała tak spektakularnymi terenami jak dzień wcześniej, a czas płynął głównie na rowerowych pogaduchach. Po drodze przeprawa promem. Dziwne, że na Rugii mogą kursować tak sprawie a w Świnoujściu jakoś nie...
Po drodze postój w malowniczym miasteczku z pełnym poszanowaniem obowiązujących w Niemczech przepisów.
Wzdłuż wybrzeża dotarliśmy do półwyspu Ummanz. Paweł specjalnie nas tam wyciągnął mając na uwadze szalony wiatr, bo mieści się tam mekka miłośników katsurfingu. Oj było warto. Mnóstwo desek ze spadochronem szalejących na wietrze.
Rowery i katsurferzy ©Gryfus
Później zajechaliśmy zjeść obiad, na który czekaliśmy średnio 1,5 godzin. Cóż i Niemcy nie są rajem :). Po obiedzie w raźnym tempie ruszyliśmy do Stralsundu. Przez lasy, łąki i pola...
©Gryfus
Dzięki męskiej jeździe wszystkich udało nam się nadrobić stracony czas i wygospodarować pół godzinki na pyszne ciacho przed Stralsundem. Ot tak nagroda :)
Jeszcze tylko ostatni rzut oka na Rugie i przez most na miejsce spotkania z autobusem.
Żegnaj Rugio
Ostatnia fotka. Zmęczeni ale szczęśliwi ©Gryfus
Było super. Piękne wyspa, świetni ludzie. Nie sposób opisać wszystkie wrażenia. Zostaną wspomnienia i mnóstwo zdjęć.
Boję się tylko jednego - pierwsza taka wyprawa i cholernie wysoko podniesiona poprzeczka. Czy gdzieś, kiedyś może być równie wspaniale?
Na dzień dobry wykorzystując czas, że epika jeszcze się zbierała wizyta na dzikiej plaży.
Gotowy do startu
Dziś trasa nie przebiegała tak spektakularnymi terenami jak dzień wcześniej, a czas płynął głównie na rowerowych pogaduchach. Po drodze przeprawa promem. Dziwne, że na Rugii mogą kursować tak sprawie a w Świnoujściu jakoś nie...
Po drodze postój w malowniczym miasteczku z pełnym poszanowaniem obowiązujących w Niemczech przepisów.
Wzdłuż wybrzeża dotarliśmy do półwyspu Ummanz. Paweł specjalnie nas tam wyciągnął mając na uwadze szalony wiatr, bo mieści się tam mekka miłośników katsurfingu. Oj było warto. Mnóstwo desek ze spadochronem szalejących na wietrze.
Rowery i katsurferzy ©Gryfus
Później zajechaliśmy zjeść obiad, na który czekaliśmy średnio 1,5 godzin. Cóż i Niemcy nie są rajem :). Po obiedzie w raźnym tempie ruszyliśmy do Stralsundu. Przez lasy, łąki i pola...
©Gryfus
Dzięki męskiej jeździe wszystkich udało nam się nadrobić stracony czas i wygospodarować pół godzinki na pyszne ciacho przed Stralsundem. Ot tak nagroda :)
Jeszcze tylko ostatni rzut oka na Rugie i przez most na miejsce spotkania z autobusem.
Żegnaj Rugio
Ostatnia fotka. Zmęczeni ale szczęśliwi ©Gryfus
Było super. Piękne wyspa, świetni ludzie. Nie sposób opisać wszystkie wrażenia. Zostaną wspomnienia i mnóstwo zdjęć.
Boję się tylko jednego - pierwsza taka wyprawa i cholernie wysoko podniesiona poprzeczka. Czy gdzieś, kiedyś może być równie wspaniale?
- DST 94.00km
- Teren 40.00km
- Czas 05:10
- VAVG 18.19km/h
- VMAX 30.80km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 3090kcal
- Podjazdy 227m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 czerwca 2014
Dookoła Rugii z Gryfusem Dzień II
Dzień drugi - zgodnie z planem największe atrakcje i najcięższy teren . Pokrzepiony 3 godzinami snu :) z optymizmem wystartowałem na podbój północnego wierzchołka Rugii.
Prezes tradycyjnie ostatni, ale jak zawsze na czas :)
Prora - o jak dobrze, że nas w tej części na zakwaterowano :) ©Gryfus
Pierwszy etap wycieczki - Sassnitz. Spore miasteczko, z ładnym portem skąd kursują promy do Szwecji i na Borholm.
Humory dopisywały na tyle, że został wykorzystany niemiecki DJ, który akurat szykował jakąś imprezę plenerową i przy America Rammsteina odtańczyliśmy dziki taniec :)
Tak się bawi, tak się bawi Gryfus ©Gryfus
Po powyższej rozgrzewce pojechaliśmy przez Nationalpark Jasumund do słynnych białych klifów. Ponoć 12 kilometrów podjazdu, którego tak naprawę nie było czuć. Trochę asfaltem ale głownie leśnymi szutrami. Bardzo ładne lasy.
Na jednym z podjazdów©Gryfus
Klify naprawdę robią wrażenie. Muzeum przyrodnicze, do którego bilet dostaje się w pakiecie przy wejściu - takie sobie.
Na klifie©Gryfus
Następnie obraliśmy kurs na Kap Arkona czyli słynne miejsce kultu Światowida. Po drodze lekko pofałdowany teren i piękna krajobrazy.
Kap Arkona - widok z Vitt
Ot tak gdzieś po drodze
Było też czas na zwiedzenia i inne fotki
Gryfuski :) i dwa rodzynki
Sweet focia w Glowe
Jeszcze na koniec spektakularny przejazd po klifie Kap Arkona i przejazd przez zagrodę z owcami dotarliśmy do Dranske, gdzie czekał nas nocleg.
W owczej zagrodzie ©Gryfus
Podsumowując dzień - widoki niezapomniane, dużo silnego wiatru i mnóstwo szczęścia z pogodą. Czarne deszczowe chmury, przemykały akurat tam gdzie nas nie było.
Wieczorem grill integracyjny :)
Prezes tradycyjnie ostatni, ale jak zawsze na czas :)
Prora - o jak dobrze, że nas w tej części na zakwaterowano :) ©Gryfus
Pierwszy etap wycieczki - Sassnitz. Spore miasteczko, z ładnym portem skąd kursują promy do Szwecji i na Borholm.
Humory dopisywały na tyle, że został wykorzystany niemiecki DJ, który akurat szykował jakąś imprezę plenerową i przy America Rammsteina odtańczyliśmy dziki taniec :)
Tak się bawi, tak się bawi Gryfus ©Gryfus
Po powyższej rozgrzewce pojechaliśmy przez Nationalpark Jasumund do słynnych białych klifów. Ponoć 12 kilometrów podjazdu, którego tak naprawę nie było czuć. Trochę asfaltem ale głownie leśnymi szutrami. Bardzo ładne lasy.
Na jednym z podjazdów©Gryfus
Klify naprawdę robią wrażenie. Muzeum przyrodnicze, do którego bilet dostaje się w pakiecie przy wejściu - takie sobie.
Na klifie©Gryfus
Następnie obraliśmy kurs na Kap Arkona czyli słynne miejsce kultu Światowida. Po drodze lekko pofałdowany teren i piękna krajobrazy.
Kap Arkona - widok z Vitt
Ot tak gdzieś po drodze
Było też czas na zwiedzenia i inne fotki
Gryfuski :) i dwa rodzynki
Sweet focia w Glowe
Jeszcze na koniec spektakularny przejazd po klifie Kap Arkona i przejazd przez zagrodę z owcami dotarliśmy do Dranske, gdzie czekał nas nocleg.
W owczej zagrodzie ©Gryfus
Podsumowując dzień - widoki niezapomniane, dużo silnego wiatru i mnóstwo szczęścia z pogodą. Czarne deszczowe chmury, przemykały akurat tam gdzie nas nie było.
Wieczorem grill integracyjny :)
- DST 85.00km
- Teren 50.00km
- Czas 05:06
- VAVG 16.67km/h
- VMAX 38.20km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 2793kcal
- Podjazdy 1078m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 czerwca 2014
Dookoła Rugii z Gryfusem Dzień I
zięki uprzejmości Klubu Rowerowego Gryfus udało mi się zaliczyć wspaniałą wyprawę. 300 km i 3 mln wrażeń. Dziękuję.
III Wyjazd Rowerowy Dookoła Rugii zorganizowany przez Gryfusa miał formułę otwartą i każdy miłośnik wycieczek rowerowych miał szansę poznać tą wyspę. Poznać to mało powiedziane. Zgłębić, spenetrować odetchnąć jej klimatem. To wszystko dzięki organizatorom, a szczególne Pawłowi, którzy spontanicznie podzielili się ze wszystkim swoją pasją, znajomością, ba może nawet miłością do tej wyspy. Nie było tylko gładkich asfaltów i plażingu. Był bruk, piach, szuter aby tylko zobaczyć więcej i piękniej :). To tyle tytułem wstępu, a teraz do meritum :)
Nasza trasa © Gryfus
Pobudka 2.30. Jakieś barbarzyństwo - jak można wstać o tej godzinie, zasypiając o pierwszej. Nawet śniadania nie zjadłem, tylko zrobiłem kanapki co by je zjeść o normalnej porze śniadaniowej, gdzieś 200 km stąd. Sakwy na rower i jazda do centrum, na spotkanie grupy. Od razu mały szok, rower cięższy i szerszy niż zwykle do tego w mordewind i organizm wołający - człowiek o tej porze to się śpi a nie jedzie na rowerze!!!. Efekt: prędkość rzędu 20 km/h i ciężki oddech. Już przez chwilę myślałem, że się spóźnię ale było OK. Nawet za wcześnie zajechałem.
Spotkanie o świcie ©Gryfus
Na miejscu okazało się, że jedzie kilka osób, które miałem okazję poznać na objeździe zalewu. Załadunek rowerów przyczepę, nas do autobusu i kierunek Stralsund. Podczas jazdy była okazja, aby trochę się przedrzemać. Po 200 km drzemki wyładunek pod dworcem w Stralsundzie, kanapka na śniadania i jazda :).
Przez stary most na Rugie, kawałek asfaltem i w pola :) gruntówkami wzdłuż wybrzeża. Od razu zaatakowało mnie piękno przyrody i nietypowa architektura, nowe domy kryte strzechą. I tak sobie jechaliśmy przez łąki, pola i lasy. Mijając urokliwe wioski, przystanie i zatoczki.
Na trasie©Gryfus
Zatoczka :)
Widok z wieży widokowej na plażę.... naturystów
Po drodze postoje a to na fishbułę, a to na siku, a to bo akurat jest ładnie.
I tak w nieśpiesznym tempie dojechaliśmy do Sellin. Urokliwe miasteczko z niezapomnianym molem.
Na molo w Sellin©Gryfus
Z Sellin kierunek na Prore, gdzie mieliśmy nocleg. Po drodze dość hardokorowa wspinaczka na wzgórze aby obejrzeć pałacyk myśliwski.
Szczęśliwi zdobywcy pałacyku©Gryfus
I w końcu po 110 km dotarliśmy do Prory czyli gigantycznego nazistowskiego ośrodka wypoczynkowy nad Bałtykiem. Nazimu już nie ma ale ośrodek został, coś z 3,5 km budynku non stop. Wyremontowana i przeznaczona na hostel jest tylko niewielka cześć.
Pobudka w środku nocy, 110 km w nogach a humory dopisują©Gryfus
Szybki prysznic, kolacja i do łóżek aby się wyspać przed następnym dniem. A jeszcze między kolacją a spaniem chwiiiilllllaaaaa na integracyjne uzupełnienie płynów ;).
Zdobywca Rugii :)
III Wyjazd Rowerowy Dookoła Rugii zorganizowany przez Gryfusa miał formułę otwartą i każdy miłośnik wycieczek rowerowych miał szansę poznać tą wyspę. Poznać to mało powiedziane. Zgłębić, spenetrować odetchnąć jej klimatem. To wszystko dzięki organizatorom, a szczególne Pawłowi, którzy spontanicznie podzielili się ze wszystkim swoją pasją, znajomością, ba może nawet miłością do tej wyspy. Nie było tylko gładkich asfaltów i plażingu. Był bruk, piach, szuter aby tylko zobaczyć więcej i piękniej :). To tyle tytułem wstępu, a teraz do meritum :)
Nasza trasa © Gryfus
Pobudka 2.30. Jakieś barbarzyństwo - jak można wstać o tej godzinie, zasypiając o pierwszej. Nawet śniadania nie zjadłem, tylko zrobiłem kanapki co by je zjeść o normalnej porze śniadaniowej, gdzieś 200 km stąd. Sakwy na rower i jazda do centrum, na spotkanie grupy. Od razu mały szok, rower cięższy i szerszy niż zwykle do tego w mordewind i organizm wołający - człowiek o tej porze to się śpi a nie jedzie na rowerze!!!. Efekt: prędkość rzędu 20 km/h i ciężki oddech. Już przez chwilę myślałem, że się spóźnię ale było OK. Nawet za wcześnie zajechałem.
Spotkanie o świcie ©Gryfus
Na miejscu okazało się, że jedzie kilka osób, które miałem okazję poznać na objeździe zalewu. Załadunek rowerów przyczepę, nas do autobusu i kierunek Stralsund. Podczas jazdy była okazja, aby trochę się przedrzemać. Po 200 km drzemki wyładunek pod dworcem w Stralsundzie, kanapka na śniadania i jazda :).
Przez stary most na Rugie, kawałek asfaltem i w pola :) gruntówkami wzdłuż wybrzeża. Od razu zaatakowało mnie piękno przyrody i nietypowa architektura, nowe domy kryte strzechą. I tak sobie jechaliśmy przez łąki, pola i lasy. Mijając urokliwe wioski, przystanie i zatoczki.
Na trasie©Gryfus
Zatoczka :)
Widok z wieży widokowej na plażę.... naturystów
Po drodze postoje a to na fishbułę, a to na siku, a to bo akurat jest ładnie.
I tak w nieśpiesznym tempie dojechaliśmy do Sellin. Urokliwe miasteczko z niezapomnianym molem.
Na molo w Sellin©Gryfus
Z Sellin kierunek na Prore, gdzie mieliśmy nocleg. Po drodze dość hardokorowa wspinaczka na wzgórze aby obejrzeć pałacyk myśliwski.
Szczęśliwi zdobywcy pałacyku©Gryfus
I w końcu po 110 km dotarliśmy do Prory czyli gigantycznego nazistowskiego ośrodka wypoczynkowy nad Bałtykiem. Nazimu już nie ma ale ośrodek został, coś z 3,5 km budynku non stop. Wyremontowana i przeznaczona na hostel jest tylko niewielka cześć.
Pobudka w środku nocy, 110 km w nogach a humory dopisują©Gryfus
Szybki prysznic, kolacja i do łóżek aby się wyspać przed następnym dniem. A jeszcze między kolacją a spaniem chwiiiilllllaaaaa na integracyjne uzupełnienie płynów ;).
Zdobywca Rugii :)
- DST 110.00km
- Teren 60.00km
- Czas 07:33
- VAVG 14.57km/h
- VMAX 42.40km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 3750kcal
- Podjazdy 548m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 czerwca 2014
Na godzinkę na rower
Udało mi się wykroić dla roweru tym razem tylko godzinę. Krótka przejażdżka po okolicy. Skończył się rowerowy raj - ul. Nowoprzestrzenna została już dopuszczona do ruchu samochodowego. Niektórzy chyba jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy jadąc środkiem drogi na rolkach po podwójnej ciągłej, ale po prostu już tak mają...w głowie.
- DST 21.77km
- Czas 00:54
- VAVG 24.19km/h
- VMAX 44.20km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 163 ( 87%)
- HRavg 131 ( 70%)
- Kalorie 772kcal
- Podjazdy 53m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 czerwca 2014
Na gofra nad Miedwie
Życie czasami bezlitośnie weryfikuje plany. Udało mi się wsiąść na rower dopiero w niedzielne popołudnie. Wycieczka tam gdzie zwykle ostatnio czyli Puszcza Goleniowska. Teren niby ten sam ale za każdym razem z drobną modyfikacją drogi więc się nie nudzi. Przy okazji jest to jedyny kierunek, w którym można prawie zupełnie uniknąć samochodów. Jak policzyłem z 50 km trasy, dróg po których jeżdżą auta w pełnoprawnych ruchu było raptem z 8 km.
Tempo wybitnie rekreacyjne puls głównie 130, pod wiatr do 140. Pojechałem bez większego celu, po drodze wymyśliłem, że pojadę na lody na promenadę w Morzyczynie. Na miejscu okazało się, że lody są tylko z automatu, więc fundnąłem sobie gofra. Z bitą śmietaną i wiśniami, a co jak szaleć to szaleć :). Smakował.
Nad Miedwiem atmosfera wakacyjna. Żaglówki, rowery wodne, snujący się bez celu ludzie. Ehhh :)
Tempo wybitnie rekreacyjne puls głównie 130, pod wiatr do 140. Pojechałem bez większego celu, po drodze wymyśliłem, że pojadę na lody na promenadę w Morzyczynie. Na miejscu okazało się, że lody są tylko z automatu, więc fundnąłem sobie gofra. Z bitą śmietaną i wiśniami, a co jak szaleć to szaleć :). Smakował.
Nad Miedwiem atmosfera wakacyjna. Żaglówki, rowery wodne, snujący się bez celu ludzie. Ehhh :)
- DST 53.08km
- Teren 24.00km
- Czas 02:18
- VAVG 23.08km/h
- VMAX 34.90km/h
- Temperatura 19.0°C
- HRmax 160 ( 86%)
- HRavg 134 ( 72%)
- Kalorie 1765kcal
- Podjazdy 196m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 czerwca 2014
Serwisowo po okolicy
Po kliku dniach odpoczynku przeznaczonego na leczenie pleców i kolana przyszedł czas aby ruszyć trochę już zastałe mięśnie. Krótka jazda z myciem i smarowaniem roweru oraz drobne poprawki ustawień. Po ostatniej setce w pedałach zatrzaskowych rozbolało mnie lewe kolano. W związku, że z "chondromelacją III stopnia" nie ma żartów i trzeba dbać i oszczędzać ten cenny staw to było krótko i nieforsownie.
Plecy już prawie nie bolą, za to kolano odezwało się już po jakiś 5 kilometrach. Przy lekkiej jeździe jeszcze jest ok, ale jak na próbę zrobiłem kilka sprintów, na twardym przełożeniu to już fajnie nie jest. Nie licząc sprintów to jazda w tempie kardio czyli puls 130.
W perspektywie czekającej mnie za tydzień rowerowej wycieczki na Rugię, zastanawiam się czy jest sens jechać w sobotę na Pętlę Drawską, czy dać sobie jeszcze trochę odpoczynku.
Jakoś tak wyszło, że dziś zamiast opisu trasy trochę medycznych wynurzeń :).
Do trasy z Endomondo dodane 3 km, które się nie zapisały.
P.S. Z Endomondo dostałem w nagrodę za aktywność konto premium na 7 miesięcy. Gratis. Zaskakująco długa promocja. Czyżby "ciasteczka" doniosły, że zainstalowałem sobie Strave :)
Plecy już prawie nie bolą, za to kolano odezwało się już po jakiś 5 kilometrach. Przy lekkiej jeździe jeszcze jest ok, ale jak na próbę zrobiłem kilka sprintów, na twardym przełożeniu to już fajnie nie jest. Nie licząc sprintów to jazda w tempie kardio czyli puls 130.
W perspektywie czekającej mnie za tydzień rowerowej wycieczki na Rugię, zastanawiam się czy jest sens jechać w sobotę na Pętlę Drawską, czy dać sobie jeszcze trochę odpoczynku.
Jakoś tak wyszło, że dziś zamiast opisu trasy trochę medycznych wynurzeń :).
Do trasy z Endomondo dodane 3 km, które się nie zapisały.
P.S. Z Endomondo dostałem w nagrodę za aktywność konto premium na 7 miesięcy. Gratis. Zaskakująco długa promocja. Czyżby "ciasteczka" doniosły, że zainstalowałem sobie Strave :)
- DST 34.00km
- Czas 01:17
- VAVG 26.49km/h
- VMAX 48.90km/h
- Temperatura 19.0°C
- HRmax 160 ( 86%)
- HRavg 132 ( 70%)
- Kalorie 886kcal
- Podjazdy 68m
- Sprzęt Rubi
- Aktywność Jazda na rowerze