Czwartek, 29 września 2016
Zdmuchnąć pajęczyny
Rubi znów zaczęła się pokrywać pajęczynami. Jak w końcu trafiło się wolne popołudnie to od razu po pracy, bez obiadu (bo coś jeść mi się nie chciało) przegoniłem ją do Goleniowa. Jakoś się tak zakręciłem, że nie wziąłem tradycyjnego zestawu rajdowego, czyli banan i 10 zł na wszelki wypadek.
Do Goleniowa z wiatrem w plecy i na rozładowanie głodu jazdy rowerem jechało mi się bardzo raźno. Okazało się, że nawet udało mi się zrobić KOM-a prawie 20 kilometrowego :) Po nawrocie pod wiatr jeszcze chwilę było fajnie, a potem dopadł mnie potężny kryzys. Nagłe ssanie w żołądku i nogi z waty. Ewidentnie wypaliłem swoje zapasy energetyczne. Ze 15 kilometrów toczyłem się ledwie przekraczając 20 i kląć na swoje zapominalstwo. Co ciekawe pod koniec drogi siły trochę wróciły. Ciekawe, czy nie był to ostatni dzień w roku kiedy pojechałem "na krótko". Wszak to już prawie październik.
Do Goleniowa z wiatrem w plecy i na rozładowanie głodu jazdy rowerem jechało mi się bardzo raźno. Okazało się, że nawet udało mi się zrobić KOM-a prawie 20 kilometrowego :) Po nawrocie pod wiatr jeszcze chwilę było fajnie, a potem dopadł mnie potężny kryzys. Nagłe ssanie w żołądku i nogi z waty. Ewidentnie wypaliłem swoje zapasy energetyczne. Ze 15 kilometrów toczyłem się ledwie przekraczając 20 i kląć na swoje zapominalstwo. Co ciekawe pod koniec drogi siły trochę wróciły. Ciekawe, czy nie był to ostatni dzień w roku kiedy pojechałem "na krótko". Wszak to już prawie październik.
- DST 50.60km
- Czas 01:52
- VAVG 27.11km/h
- VMAX 39.20km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1000kcal
- Podjazdy 115m
- Sprzęt Rubi
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj