Piątek, 23 września 2016
Peenemunde
Zrobiłem sobie przejażdżkę po niemieckich kurortach. Wymyśliłem sobie, ze po sezonie nie będzie tłumów, szczególnie w dzień "nieweekendowy". Start w Świnoujściu. Dojazd autem.
Krótkie przebijanie się przez miasto i wizyta na plaży.
O jak miło
Pogoda wyborna. Słońce.Temperatura w okolicy 22-24 stopni. Wiatr z południa więc na plaży bezwietrznie. No, ale nie przyjechałem tu leżeć tylko zwiedzać. Do Alhbeku pojechałem drogą rowerową. Na niej ...tłumy niemiecki zombi. Co Ci niemieccy staruszkowi w sobie mają, że tak wyglądają. Na logikę przy tym poziomie życia powinni statystycznie wyglądać lepiej niż nasi emeryci. A tak nie jest. Myślę, że nasi jak tak się źle czują to siedzą w domu, albo niestety już nie żyją. Niemieccy na siłę wychodzą w teren, jeżdżą na rowerach itp. Efekt kurorty wyglądają jak opanowane przez zombi. Zderzenie z ich armią nastąpiło w Ahlbecku. Miejscami nie dało się po prostu przejechać i trzeba było prowadzić rower. Przypomniało mi się kilka fajnych filmów... np Word War Z : )
Przy okazji zauważyłem, ze jak włączyłem na garminie wgrany kurs do nie włączyło mi się licznie zapisywanie trasy. Stąd zapisana trasa dopiero od Ahlbecku, a wcześniejsze około 10 km doliczone.
Na plaży jeszcze całkiem luźno. Okupowane były wszelkie ławeczki, kawiarenki, deptaki tip.
Tak w ogóle to kurorty inny świat w porównaniu do naszych siermiężnych warunków. Inna półka, inna klasa. I kasa. Wszystko zadbane, wymuskane. Nie chciałem robić wiochy i co chwilę cykać fotek, willom i pensjonatom. Co jeden to ładniejszy.
Za Heringsdorfem skończyły się deptaczki, zaczął las a szlak rowerowy zrobił się terenowy. Nawierzchnia głównie szuter, trochę piachu, trochę polbruku. I górki :)
Nie ma lekko
Ale jest fajnie...
Po przebiciu się przez teren pofałdowany zaczęły się różne kampingi, plaże dla naturystów itp. Generalnie infrastruktura bardziej luzacka.
I cały czas ładne plaże.
Tak lubię
Po drodze znalazł się czas na wursta i piwko, posiedzenie na piachu i takie tam. W efekcie czas na wycieczkę zaczął mi się dramatycznie kurczyć. Zwiedzanie pozostałych kurortów takich jak Zinnowitz i Karlshagen trochę sobie odpuściłem i pomknąłem do celu.
Dojazd do Peenemunde szutrówką wzdłuż Peene, czyli Piany. Można było asfaltem, ale coś nie trafiłem. Po drodze ruiny bunkrów z czasów II Wojny Światowej.
Samo miejsce badań nad V1 i V2 nie robi szczególnego wrażenia. Alianci zbombardowali wszystko skutecznie i została tylko elektrownia, w której jest teraz muzeum.
Muzeum
Za to robi wrażeniu ruski okręt podwody zacumowane w pobliżu. Co prawda konstrukcja leciwa z lat 60 ale prawie 100 metrów długości to jednak szok jak na tego typu jednostkę. Ponoć to największy okręt podwody udostępniony do zwiedzania. Ja nie wszedłem do środka, bo rower... :(
U 461 "Juliet"
Tak to zrobiła mi się godzina prawie 16. Kurcze ponad 4 godziny połowę drogi, to będę wraca po ciemku? Chwila rozkminy i decyzja o powrocie wzdłuż głównych dróg. Droga powrotna zajęła mi... niecałe 2. Większość trasy po asfaltowych DDR-kach. Chwila tylko na podziwianie takich atrakcji...
Aby do pierwszego deszczu, czyli cuda z piasku
DDR super, ale w niektórych miejscowościach kończy się nagle. Nie wiadomo, czy jechać chodnikiem czy jezdnią. Prawie jak w Polsce.
Po wjeździe do Świnoujścia o mały włos kraksa na ścieżce rowerowej. Dziecko spacerujące (!) z rodzicami weszło pod koła, a jadąca z przeciwka dziewczyna gapiła się w komórkę. Jak wylądowałem na trawniku unikając czołówki to dopiero zorientowała się, że coś jest nie hallo :) W samy mieście hałas, pędzące i warczące auta. Ehhh a tak było pięknie.
Podsumowując: Fajna wycieczka. Tereny trochę jak na Rugii. Piękne plaże, dużo lasów. Teren wcale nie taki łatwy. Generalnie ładnie, totalny luz, super infrastruktura gastronomiczna. Jakby nie Ci zombi to było by jak w raju. No, ale niestety to wszystko jest dla nich.
Krótkie przebijanie się przez miasto i wizyta na plaży.
O jak miło
Pogoda wyborna. Słońce.Temperatura w okolicy 22-24 stopni. Wiatr z południa więc na plaży bezwietrznie. No, ale nie przyjechałem tu leżeć tylko zwiedzać. Do Alhbeku pojechałem drogą rowerową. Na niej ...tłumy niemiecki zombi. Co Ci niemieccy staruszkowi w sobie mają, że tak wyglądają. Na logikę przy tym poziomie życia powinni statystycznie wyglądać lepiej niż nasi emeryci. A tak nie jest. Myślę, że nasi jak tak się źle czują to siedzą w domu, albo niestety już nie żyją. Niemieccy na siłę wychodzą w teren, jeżdżą na rowerach itp. Efekt kurorty wyglądają jak opanowane przez zombi. Zderzenie z ich armią nastąpiło w Ahlbecku. Miejscami nie dało się po prostu przejechać i trzeba było prowadzić rower. Przypomniało mi się kilka fajnych filmów... np Word War Z : )
Przy okazji zauważyłem, ze jak włączyłem na garminie wgrany kurs do nie włączyło mi się licznie zapisywanie trasy. Stąd zapisana trasa dopiero od Ahlbecku, a wcześniejsze około 10 km doliczone.
Na plaży jeszcze całkiem luźno. Okupowane były wszelkie ławeczki, kawiarenki, deptaki tip.
Tak w ogóle to kurorty inny świat w porównaniu do naszych siermiężnych warunków. Inna półka, inna klasa. I kasa. Wszystko zadbane, wymuskane. Nie chciałem robić wiochy i co chwilę cykać fotek, willom i pensjonatom. Co jeden to ładniejszy.
Za Heringsdorfem skończyły się deptaczki, zaczął las a szlak rowerowy zrobił się terenowy. Nawierzchnia głównie szuter, trochę piachu, trochę polbruku. I górki :)
Nie ma lekko
Ale jest fajnie...
Po przebiciu się przez teren pofałdowany zaczęły się różne kampingi, plaże dla naturystów itp. Generalnie infrastruktura bardziej luzacka.
I cały czas ładne plaże.
Tak lubię
Po drodze znalazł się czas na wursta i piwko, posiedzenie na piachu i takie tam. W efekcie czas na wycieczkę zaczął mi się dramatycznie kurczyć. Zwiedzanie pozostałych kurortów takich jak Zinnowitz i Karlshagen trochę sobie odpuściłem i pomknąłem do celu.
Dojazd do Peenemunde szutrówką wzdłuż Peene, czyli Piany. Można było asfaltem, ale coś nie trafiłem. Po drodze ruiny bunkrów z czasów II Wojny Światowej.
Samo miejsce badań nad V1 i V2 nie robi szczególnego wrażenia. Alianci zbombardowali wszystko skutecznie i została tylko elektrownia, w której jest teraz muzeum.
Muzeum
Za to robi wrażeniu ruski okręt podwody zacumowane w pobliżu. Co prawda konstrukcja leciwa z lat 60 ale prawie 100 metrów długości to jednak szok jak na tego typu jednostkę. Ponoć to największy okręt podwody udostępniony do zwiedzania. Ja nie wszedłem do środka, bo rower... :(
U 461 "Juliet"
Tak to zrobiła mi się godzina prawie 16. Kurcze ponad 4 godziny połowę drogi, to będę wraca po ciemku? Chwila rozkminy i decyzja o powrocie wzdłuż głównych dróg. Droga powrotna zajęła mi... niecałe 2. Większość trasy po asfaltowych DDR-kach. Chwila tylko na podziwianie takich atrakcji...
Aby do pierwszego deszczu, czyli cuda z piasku
DDR super, ale w niektórych miejscowościach kończy się nagle. Nie wiadomo, czy jechać chodnikiem czy jezdnią. Prawie jak w Polsce.
Po wjeździe do Świnoujścia o mały włos kraksa na ścieżce rowerowej. Dziecko spacerujące (!) z rodzicami weszło pod koła, a jadąca z przeciwka dziewczyna gapiła się w komórkę. Jak wylądowałem na trawniku unikając czołówki to dopiero zorientowała się, że coś jest nie hallo :) W samy mieście hałas, pędzące i warczące auta. Ehhh a tak było pięknie.
Podsumowując: Fajna wycieczka. Tereny trochę jak na Rugii. Piękne plaże, dużo lasów. Teren wcale nie taki łatwy. Generalnie ładnie, totalny luz, super infrastruktura gastronomiczna. Jakby nie Ci zombi to było by jak w raju. No, ale niestety to wszystko jest dla nich.
- DST 105.00km
- Teren 30.00km
- Czas 05:00
- VAVG 21.00km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 3170kcal
- Podjazdy 371m
- Sprzęt Cieniostwór
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Mogę ci Jarek podesłać fotki z zwiedzania tego okrętu :)
Trendix - 21:15 sobota, 24 września 2016 | linkuj
A tam zombie. To też ludzie i mają prawo wypoczywać. Tym bardziej u siebie.A wycieczka świetna. W Heringsdorfie byłem kilka razy. Faktycznie nasze miasteczka nadmorskie się chowają. Taką wycieczkę podobną mam w planie. Nie wiem czy jeszcze w tym roku zdążę. Bardzo, ale to bardzo ciekawa trasa.
davidbaluch - 12:17 sobota, 24 września 2016 | linkuj
Komentuj