Wtorek, 4 sierpnia 2015
Wieczorny żniwiarz
Upał w ciągu dnia był niemiłosierny. Prawdzie lato, a człowiek do pracy musi chodzić. Ehhh.
Axis poszedł do Turowskiego na zasłużoną wymianę łańcucha i kasety, więc wieczorna rundka na Rubi. Zresztą i tak się stęskniłem za troszkę szybszą jazdą.
Wyjechałem o 19.30 a i tak było jeszcze gorąco więc początkowo jechałem w tempie "wywołać wiaterek a nie rozgrzać organizmu". Trasa Dookoła Puszczy Bukowej klasyczna i dobrze znana, ale trzy zdarzenia warte odnotowania.
Pierwsze. W Starym Czarnowie skończyli kłaść asfalt. Po roku, czy dwóch pracy. Wow!
Drugie. Zaczęły się żniwa. Chmura wytwarzana przez dwa kombajny pracujące przy drodze wygląda jak burza piaskowa. Nawet ładnie tak o zachodzie słońca. Gorzej jak się w nią wjedzie - działa też jak burza piaskowa. Momentalnie pył miałem w oczach, w nosie, wszędzie. To już fajne nie było.
Trzecie. Po drodze dogoniła mnie Ewa z teamu Turowski etatowa zdobywczyni pucharów w różnych zawodach, co roku pudło na Miedwiu, wygrana kategoria wiekowa itp. Od Gardna do Podjuch jechaliśmy razem i gadaliśmy. Musiałem trzymać fason i nie było już leniwego kręcenia :). Okazuje się, że spokojnie dam radę jechać z tętnem w okolicach 170 przez kilkanaście kilometrów i nie umrzeć :) Dobrze, że w Podjuchach pojechała do siostry, bo jeszcze kilka km i pewnie bym strzelił jak chińska guma :). Niektóre kobiety to mają zdrowie i formę.
Wieczorny żniwiarz
Axis poszedł do Turowskiego na zasłużoną wymianę łańcucha i kasety, więc wieczorna rundka na Rubi. Zresztą i tak się stęskniłem za troszkę szybszą jazdą.
Wyjechałem o 19.30 a i tak było jeszcze gorąco więc początkowo jechałem w tempie "wywołać wiaterek a nie rozgrzać organizmu". Trasa Dookoła Puszczy Bukowej klasyczna i dobrze znana, ale trzy zdarzenia warte odnotowania.
Pierwsze. W Starym Czarnowie skończyli kłaść asfalt. Po roku, czy dwóch pracy. Wow!
Drugie. Zaczęły się żniwa. Chmura wytwarzana przez dwa kombajny pracujące przy drodze wygląda jak burza piaskowa. Nawet ładnie tak o zachodzie słońca. Gorzej jak się w nią wjedzie - działa też jak burza piaskowa. Momentalnie pył miałem w oczach, w nosie, wszędzie. To już fajne nie było.
Trzecie. Po drodze dogoniła mnie Ewa z teamu Turowski etatowa zdobywczyni pucharów w różnych zawodach, co roku pudło na Miedwiu, wygrana kategoria wiekowa itp. Od Gardna do Podjuch jechaliśmy razem i gadaliśmy. Musiałem trzymać fason i nie było już leniwego kręcenia :). Okazuje się, że spokojnie dam radę jechać z tętnem w okolicach 170 przez kilkanaście kilometrów i nie umrzeć :) Dobrze, że w Podjuchach pojechała do siostry, bo jeszcze kilka km i pewnie bym strzelił jak chińska guma :). Niektóre kobiety to mają zdrowie i formę.
Wieczorny żniwiarz
- DST 52.00km
- Czas 01:50
- VAVG 28.36km/h
- VMAX 42.80km/h
- Temperatura 26.0°C
- Kalorie 1726kcal
- Podjazdy 202m
- Sprzęt Rubi
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ja też "zapominam" go założyć, w sumie nie trenujemy pod wyczyn, organizm sam daje znać, że ma dosyć ;-)
leszczyk - 11:50 środa, 5 sierpnia 2015 | linkuj
Dobrze, że nie spotkałeś ponurego żniwiarza, tylko żwawą kolarzystkę :-) Tętno 170 ? Hmmm, chyba jeszcze tak nie pikałem, znaczy za słabo kręcę ....
leszczyk - 08:42 środa, 5 sierpnia 2015 | linkuj
Komentuj