Niedziela, 26 kwietnia 2015
Rajd Rowerowy szlakiem niemieckich obozów
Wybrałem się do Polic na Historyczny Rajd Rowerowy szlakiem niemieckich obozów zorganizowany z okazji 70-lecie zdobycia Polic przez armię czerwoną i przy okazji wyzwolenie tychże obozów. Zwykle wolę zwiedzać samotnie, ale tym razem jednym z organizatorów była moja koleżanka więc ...pojechałem do Polic ;) Dla kronikarskiego porządku organizatorami byli SPZP Skarb oraz Sama Rama.
Wyruszyłem niedzielnym bladym świtem, czyli o godz. 8.30 jak rodzina jeszcze spała :). Miasto o tej godzinie też mocno wymarłe. Po drodze co chwilę mijałem pędzących w drugą stronę zawodników na start Gryf Maratonu. Niektórzy autami, a niektórzy rowerami. Pomyślałem sobie, że jak mnie dopadnie na dobre kryzys wieku średniego i kupię sobie wypasionego karbonowego "górala" to też wtedy wystartuję :)
Nie mniej musiało coś zadziałać na moją podświadomość, bo zamiast pojechać grzecznie ścieżką rowerową to "skróciłem" sobie drogę i z Pilchowa pojechałem drogą na Siedlice. Na trasie jest całkiem fajny podjazd, no i jeszcze fajniejszy zjazd. Na miejsce startu, czyli OSiR Police dotarłem akurat na czas. Łącznie zgromadziło się około 30 osób w wieku od przedszkola do Opola, czyli 5 - 75 :) Po wprowadzeniu w wykonaniu organizatorów pojechaliśmy na trasę rajdu. Na początku droga była dość hardkorowa, czyli wąska ścieżka z piachem, szkłami i innymi atrakcjami. Trochę mi szczęka opadła - pomyślałem ho ho ho trzeba było jechać na Gryf Maraton, było by lżej.
Na ścieżce
Za ścieżką była chybotliwa kładka przez strumyczek i leśna piaszczysta droga. Tak dojechaliśmy do pierwszego miejsca lokalizacji dawnego obozu, czyli Miasteczka Rzemieślniczego, gdzie znajdują się pomniki upamiętniające ofiary. Trafiliśmy akurat na Pan Burmistrza, który przyjechał zapalić znicze. Towarzyszyło mu trzech asystentów, w tym kamerzysta i fotograf. Każdy, łącznie z Panem Burmistrzem mógłby z powodzeniem startować w zawodach sumo. Mocno śmiesznie to wyglądało. Ot taka lokalna władza. Aha - Pan burmistrz mocno się ucieszył, że będzie mógł się pokazać w mediach z tak licznym, aczkolwiek dość przypadkowym towarzystwem.
Dalej już nie było rajdu terenowego i pojechaliśmy asfaltem. Następny przystanek to "starówka". Tam Magda poopowiadała o kolejnym obozie pracy, czyli statku Bremerhaven. Ten całkiem spory statek handlowy był używany w latach 39-43 jako obóz karny.
Magda opowiada
Następny przystanek był pod bramą Zakładów Chemiczny i znów opowieść o kolejnym obozie mieszczącym się w tym miejscu.
W drodze
Jak dla mnie hitem, był pies, który jeździ rowerem. Właściciel zbudował mu specjalną przyczepkę i wozi swojego sympatycznego kundelka wszędzie ze sobą. Ten najwyraźniej bardzo to lubi.
Ostatni przystanek rajdu był w Trzeszczynie pod Pomnikiem Ofiar Faszyzmu. Tam też mieścił się obóz pracy Hydrierwerke Pölitz.
Pomnik upamiętniający więźniów, którzy umarli w Poliach. 13 tysięcy.
Później "rajdowicze" udali się do siedzimy SPZP Skarb, gdzie czekało ognisko i zwiedzanie muzeum. Mnie niestety czas już gonił i pojechałem do domu. Drogę z Polic pokonałem tym razem przez Szosę Polską. Tam również mamy fajny podjazd pod Przęsocin i bardzo fajne zjazdy. Z Polic do domu udało dojechać mi się w niewiele ponad godzinę. Niestety tego wyczynu, nie zanotowało endomondo, bo je spauzowałem pod pomnikiem i zapomniałem włączyć.
Fajna i pouczająca wycieczka po nieznanych mi terenach. Dla zainteresowanych większą ilości informacji historycznych polecam stronę SPZP Skarb <klik>
Wyruszyłem niedzielnym bladym świtem, czyli o godz. 8.30 jak rodzina jeszcze spała :). Miasto o tej godzinie też mocno wymarłe. Po drodze co chwilę mijałem pędzących w drugą stronę zawodników na start Gryf Maratonu. Niektórzy autami, a niektórzy rowerami. Pomyślałem sobie, że jak mnie dopadnie na dobre kryzys wieku średniego i kupię sobie wypasionego karbonowego "górala" to też wtedy wystartuję :)
Nie mniej musiało coś zadziałać na moją podświadomość, bo zamiast pojechać grzecznie ścieżką rowerową to "skróciłem" sobie drogę i z Pilchowa pojechałem drogą na Siedlice. Na trasie jest całkiem fajny podjazd, no i jeszcze fajniejszy zjazd. Na miejsce startu, czyli OSiR Police dotarłem akurat na czas. Łącznie zgromadziło się około 30 osób w wieku od przedszkola do Opola, czyli 5 - 75 :) Po wprowadzeniu w wykonaniu organizatorów pojechaliśmy na trasę rajdu. Na początku droga była dość hardkorowa, czyli wąska ścieżka z piachem, szkłami i innymi atrakcjami. Trochę mi szczęka opadła - pomyślałem ho ho ho trzeba było jechać na Gryf Maraton, było by lżej.
Na ścieżce
Za ścieżką była chybotliwa kładka przez strumyczek i leśna piaszczysta droga. Tak dojechaliśmy do pierwszego miejsca lokalizacji dawnego obozu, czyli Miasteczka Rzemieślniczego, gdzie znajdują się pomniki upamiętniające ofiary. Trafiliśmy akurat na Pan Burmistrza, który przyjechał zapalić znicze. Towarzyszyło mu trzech asystentów, w tym kamerzysta i fotograf. Każdy, łącznie z Panem Burmistrzem mógłby z powodzeniem startować w zawodach sumo. Mocno śmiesznie to wyglądało. Ot taka lokalna władza. Aha - Pan burmistrz mocno się ucieszył, że będzie mógł się pokazać w mediach z tak licznym, aczkolwiek dość przypadkowym towarzystwem.
Dalej już nie było rajdu terenowego i pojechaliśmy asfaltem. Następny przystanek to "starówka". Tam Magda poopowiadała o kolejnym obozie pracy, czyli statku Bremerhaven. Ten całkiem spory statek handlowy był używany w latach 39-43 jako obóz karny.
Magda opowiada
Następny przystanek był pod bramą Zakładów Chemiczny i znów opowieść o kolejnym obozie mieszczącym się w tym miejscu.
W drodze
Jak dla mnie hitem, był pies, który jeździ rowerem. Właściciel zbudował mu specjalną przyczepkę i wozi swojego sympatycznego kundelka wszędzie ze sobą. Ten najwyraźniej bardzo to lubi.
Ostatni przystanek rajdu był w Trzeszczynie pod Pomnikiem Ofiar Faszyzmu. Tam też mieścił się obóz pracy Hydrierwerke Pölitz.
Pomnik upamiętniający więźniów, którzy umarli w Poliach. 13 tysięcy.
Później "rajdowicze" udali się do siedzimy SPZP Skarb, gdzie czekało ognisko i zwiedzanie muzeum. Mnie niestety czas już gonił i pojechałem do domu. Drogę z Polic pokonałem tym razem przez Szosę Polską. Tam również mamy fajny podjazd pod Przęsocin i bardzo fajne zjazdy. Z Polic do domu udało dojechać mi się w niewiele ponad godzinę. Niestety tego wyczynu, nie zanotowało endomondo, bo je spauzowałem pod pomnikiem i zapomniałem włączyć.
Fajna i pouczająca wycieczka po nieznanych mi terenach. Dla zainteresowanych większą ilości informacji historycznych polecam stronę SPZP Skarb <klik>
- DST 70.00km
- Teren 5.00km
- Czas 03:20
- VAVG 21.00km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- Kalorie 2600kcal
- Podjazdy 404m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Kundelek w swojej pancernej przyczepce rozwala system :-) Fajna wycieczka.
leszczyk - 07:04 wtorek, 28 kwietnia 2015 | linkuj
Prezes "Samej Ramy" tak hardcorową trasę wyznaczył po bezdrożach ?? :)
Trendix - 05:07 wtorek, 28 kwietnia 2015 | linkuj
Komentuj