Czwartek, 23 kwietnia 2015
Księżnej Anny i lipa św. Ottona
Pomimo, że mieszkam już 40 lat w Szczecinie to są takie miejsca nawet na Prawobrzeżu, gdzie jeszcze nie byłem. Tym razem postanowiłem przejechać ulicą Księżnej Anny. Jest tajemniczy ciąg komunikacyjny, który ciągnie się wzdłuż torów kolejowych od "dołka" między wiaduktem kolejowym a Mostem Cłowym do mostu na Regalicy w Podjuchach. Na google maps wygląda jak normalna ulica. A w rzeczywistości? Da się przejechać ale tylko porządnym rowerem MTB lub samochodem terenowym. Co ciekawe nigdzie nie ma zakazu wjazdu, czy też znaku "droga bez przejazdu" a dla zwykłej osobówki droga jest praktycznie nieprzejezdna. Nawierzchnia składa się w większości z płytek sześciokątnych, które od czasu II Wojny Światowej raczej nie wiedziały ręki ekipy remontowej, a tak gdzie rozmyła je woda albo spadła bomba aliancka są zwykłe płyty betonowe. Nawierzchnia uzupełniona jest o jedne odcinek szutrowy (całkiem niezły) a na ostatnim swoim etapie to już tylko polna drga z dziurami mniej więcej półmetrowej głębokości. Plus oczywiście gruz, szkło itp.
Ks. Anny. Odcinek z nawierzchnią o najlepszej jakości
Szkoda, że droga ta jest w tak fatalnym stanie, bo może służyć jako dobra alternatywa dla kierunku na Gryfino i Puszcza Bukowa, z ominięciem Zdrojów. Co ciekawe planiści z UM z maniackim uporem rysują na swoich planach ścieżkę rowerową w kierunku Gryfina, która biegnie przez ul. Batalionów Chłopskich, co jest w praktyce całkowicie nierealne, a zapomnieli o ks. Anny. Szkoda.
Po przebiciu się przez powyższe wertepy pojechałem powspinać się trochę ul. Smoczą. Dziś noga nie podawała, więc się trochę zmęczyłem. W ramach złapania oddechu chwilka relaksu nad cudownie zrewitalizowanym bajorkiem w Kołowie.
Kołowo
Dalej wybór padł na zjazd Drogą Bieszczadzką do Sosnówka. Ciekawe, czy i tym razem jest na trasie Gryf Maratonu. Jeżeli tak to może być niebezpiecznie, bo jest na niej sporo piachu i żwiru szczególnie na zakrętach. Ja miałem uślizg przy 30 a "zawodowcy" na maratonie gnają tam dobrze powyżej 40. I tak to zjechałem do Płoni. Tam przypomniałem sobie, że mam w końcu kiedyś obejrzeć lipę św. Ottona. Jedna z najstarszych lip w Polsce, obwód pnia 9 metrów a ja jej jeszcze nie widziałem. Wstyd :)
Chwilę musiałem jej poszukać, bo jest rzeczywiście na uboczu. Rośnie sobie spokojnie na terenie kościoła, tak jakby na dawnym cmentarzu.
Lipa św. Ottona
Lipa wg tradycyjnych przekazów ma prawie 900 lat, a według badaczy około 600. I tak, i tak widziała ładny kawał historii. Od lipy pojechałem do domu przez Wielgowo już bez szczególnych wrażeń.
P.S. Włączłem sobie też Stravę oprócz endomondo. Oczywiście realne przewyższenia mniejsze o połowę niż w endo. Przy okazji można złapać deprechę jak się spojrzy, jakie czasy wykręcają cyborgi na segmentach. Mnie pocieszyło tylko to, że jadąc swoim standardowym tempem segment Smocza podjechałem szybciej niż słynny Jarek-gadzik :). Marna to pociecha ale zawsze ;)
Ks. Anny. Odcinek z nawierzchnią o najlepszej jakości
Szkoda, że droga ta jest w tak fatalnym stanie, bo może służyć jako dobra alternatywa dla kierunku na Gryfino i Puszcza Bukowa, z ominięciem Zdrojów. Co ciekawe planiści z UM z maniackim uporem rysują na swoich planach ścieżkę rowerową w kierunku Gryfina, która biegnie przez ul. Batalionów Chłopskich, co jest w praktyce całkowicie nierealne, a zapomnieli o ks. Anny. Szkoda.
Po przebiciu się przez powyższe wertepy pojechałem powspinać się trochę ul. Smoczą. Dziś noga nie podawała, więc się trochę zmęczyłem. W ramach złapania oddechu chwilka relaksu nad cudownie zrewitalizowanym bajorkiem w Kołowie.
Kołowo
Dalej wybór padł na zjazd Drogą Bieszczadzką do Sosnówka. Ciekawe, czy i tym razem jest na trasie Gryf Maratonu. Jeżeli tak to może być niebezpiecznie, bo jest na niej sporo piachu i żwiru szczególnie na zakrętach. Ja miałem uślizg przy 30 a "zawodowcy" na maratonie gnają tam dobrze powyżej 40. I tak to zjechałem do Płoni. Tam przypomniałem sobie, że mam w końcu kiedyś obejrzeć lipę św. Ottona. Jedna z najstarszych lip w Polsce, obwód pnia 9 metrów a ja jej jeszcze nie widziałem. Wstyd :)
Chwilę musiałem jej poszukać, bo jest rzeczywiście na uboczu. Rośnie sobie spokojnie na terenie kościoła, tak jakby na dawnym cmentarzu.
Lipa św. Ottona
Lipa wg tradycyjnych przekazów ma prawie 900 lat, a według badaczy około 600. I tak, i tak widziała ładny kawał historii. Od lipy pojechałem do domu przez Wielgowo już bez szczególnych wrażeń.
P.S. Włączłem sobie też Stravę oprócz endomondo. Oczywiście realne przewyższenia mniejsze o połowę niż w endo. Przy okazji można złapać deprechę jak się spojrzy, jakie czasy wykręcają cyborgi na segmentach. Mnie pocieszyło tylko to, że jadąc swoim standardowym tempem segment Smocza podjechałem szybciej niż słynny Jarek-gadzik :). Marna to pociecha ale zawsze ;)
- DST 46.15km
- Teren 6.00km
- Czas 02:08
- VAVG 21.63km/h
- VMAX 43.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 1547kcal
- Podjazdy 330m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ostatnimi razy przejeżdżałem koło lipy i z podziwem na nią patrzałem.
strus - 16:12 piątek, 24 kwietnia 2015 | linkuj
Komentuj