Niedziela, 24 sierpnia 2014
Do Wirowa
Rano tradycyjne już rozmyślanie - gdzie by tu pojechać, aby nie było nudo. Tym razem wymyśliłem, że pojadę zobaczyć chyba ostatnie już jezioro w okolicy, którego nie widziałem, czyli Jezioro Wirów. Przy okazji zaliczę kawałek nieznanej drogi z Gryfina w kierunku na Linie.
Wyjazd dopiero o 9:30 bo coś zimny ranek był a kurtki nie chciało mi się brać. Droga do Gryfina bez przygód cały czas pod zimny wiatr.
Z Gryfina na Linie miła niespodzianka droga całkiem malownicza, pełna lekkich hopek więc jechało się bardzo przyjemnie, pomimo dziurawego asfaltu - na przeciwnym pasie ruchu jest lepszy. Za wsią Wirów zjechałem na brzeg jeziora, niestety nie dało się go objechać w koło, bo ktoś kupił cześć terenu i droga się kończy pod bramą. Jezioro całe dookoła zarośnięte drzewami. Może z drugiej strony widok byłby lepszy, ale tam już nie dotarłem.
Jezioro Wirów
Czując narastający zimny wiatr i widząc coraz ciemniejsze chmury postanowiłem już nie kombinować i kierować się mniej więcej w kierunku domu. Pojechałem przez Chwarstnicę i Sobieradz w kierunku Dzenina.
Droga Sobieradz- Dzenin teżhopki
Z Dzenina zabawiłem się w odkrywce i zamiast grzecznie asfaltówką do Garda to pojechałem żwirówką przez pola- okazało się, że do Żelisławca. Na drodze spotkałem stado bażantów i dwie sarny. Niestety wszystkie zwierzaki zdążyły czmychnąć zanim wyjąłem aparat.
Aleja kasztanowców nie dała rady i jest sfotografowana :). Fajna droga.
Aleja usychających kasztanowców
Z Żelisławca pojechałem już dobrze znaną drogą w kierunku Starego Czarnowa i dalej już przez Wielgowo do domu. Po drodze cały czas dokuczał dość zimny, silny wiatr. Czasami pomagał ale w większości boczy albo w twarz. Ogólnie trasa na odcinku Gryfino - Starcze Czarnowo bardzo fajna, bo prawie ciągle składająca się z niewielkich wzniesień.
Trasa przejechana na 0,5 wody z sokiem, 0,25 coli i 1 bananie. Po urlopie wzrósł mi o 1 % poziom tłuszczu w organizmie więc tym razem był "fat burning" a nie tylko jazda na cukrze :). Ot taki cel co by nie było nudno.
Wyjazd dopiero o 9:30 bo coś zimny ranek był a kurtki nie chciało mi się brać. Droga do Gryfina bez przygód cały czas pod zimny wiatr.
Z Gryfina na Linie miła niespodzianka droga całkiem malownicza, pełna lekkich hopek więc jechało się bardzo przyjemnie, pomimo dziurawego asfaltu - na przeciwnym pasie ruchu jest lepszy. Za wsią Wirów zjechałem na brzeg jeziora, niestety nie dało się go objechać w koło, bo ktoś kupił cześć terenu i droga się kończy pod bramą. Jezioro całe dookoła zarośnięte drzewami. Może z drugiej strony widok byłby lepszy, ale tam już nie dotarłem.
Jezioro Wirów
Czując narastający zimny wiatr i widząc coraz ciemniejsze chmury postanowiłem już nie kombinować i kierować się mniej więcej w kierunku domu. Pojechałem przez Chwarstnicę i Sobieradz w kierunku Dzenina.
Droga Sobieradz- Dzenin teżhopki
Z Dzenina zabawiłem się w odkrywce i zamiast grzecznie asfaltówką do Garda to pojechałem żwirówką przez pola- okazało się, że do Żelisławca. Na drodze spotkałem stado bażantów i dwie sarny. Niestety wszystkie zwierzaki zdążyły czmychnąć zanim wyjąłem aparat.
Aleja kasztanowców nie dała rady i jest sfotografowana :). Fajna droga.
Aleja usychających kasztanowców
Z Żelisławca pojechałem już dobrze znaną drogą w kierunku Starego Czarnowa i dalej już przez Wielgowo do domu. Po drodze cały czas dokuczał dość zimny, silny wiatr. Czasami pomagał ale w większości boczy albo w twarz. Ogólnie trasa na odcinku Gryfino - Starcze Czarnowo bardzo fajna, bo prawie ciągle składająca się z niewielkich wzniesień.
Trasa przejechana na 0,5 wody z sokiem, 0,25 coli i 1 bananie. Po urlopie wzrósł mi o 1 % poziom tłuszczu w organizmie więc tym razem był "fat burning" a nie tylko jazda na cukrze :). Ot taki cel co by nie było nudno.
- DST 73.72km
- Teren 5.00km
- Czas 03:12
- VAVG 23.04km/h
- VMAX 39.10km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 171 ( 91%)
- HRavg 145 ( 77%)
- Kalorie 2548kcal
- Podjazdy 303m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
fajna trasa :) ja dziś wybrałem się na trasę 70 km a wyszło 93 :) no i wiatr dawał mi momentami tez popalić :)
Trendix - 20:25 poniedziałek, 25 sierpnia 2014 | linkuj
Komentuj