Środa, 16 lipca 2014
Dokoła Puszczy Bukowej ze skurczem
Miała być szybka rundka na Rubi dookoła Puszczy Bukowej. Była w miarę szybka do czasu. Gdzieś za Kartnem na lekkim podjeździe przeskoczył mi bieg i... złapał mnie skurcz w łydkę. Skurcz to zbyt delikatne słowo - skurczysko, ból był taki, że myślałem, że mi łydkę urwało. Na szczęście była na miejscu :), chwila postoju i doraźny masaż i dało się wsiąść na rower. Po jakimś czasie mięsień trochę się rozruszał, ale do końca co mocniejsze przyciśniecie to drgania w łydce na granicy kolejnego skurczu. Troszkę się martwiłem, że zerwałem mięsień ale wygląda na to, że jest ok.
Jak jechałem leniwie po skurczu rozkręcając łydkę to dojechał do mnie siwiejący Pan na wypasionym trekingu i ani dzień doby ani pocałuj mnie w d.... Jak chwilę odpoczął za moimi plecami to wziął się za wyprzedzanie. No to zrównałem się z nim, grzecznie powiedziałem dzień dobry i chwilę jadąc obok niego pogadałem. Pan przed Starym Czarnowem skręcił w Puszczę Bukową. Może w cieniu drzew wyschnie, bo był dziwnie mokry. Ot taka historia bez morału :)
Po za tym droga bez sensacji. Jak grzebałem w telefonie, podczas dochodzenia do siebie mojej łydki niechcący wyłączyłem endomondo i stąd trasa w dwóch kawałkach i co ciekawe pierwsza cześć w której jechałem relatywnie szybko średnia 28,5 a druga gdzie naprawdę nie cisnąłem - średnia 25,8 i to z mniej korzystnym wiatrem . Różnica niewielka. Hmmm.
I jeszcze jeden wniosek z wczorajszej jazdy. Muszę zdecydowanie więcej pić, nawet jak mi się nie chce.
Jak jechałem leniwie po skurczu rozkręcając łydkę to dojechał do mnie siwiejący Pan na wypasionym trekingu i ani dzień doby ani pocałuj mnie w d.... Jak chwilę odpoczął za moimi plecami to wziął się za wyprzedzanie. No to zrównałem się z nim, grzecznie powiedziałem dzień dobry i chwilę jadąc obok niego pogadałem. Pan przed Starym Czarnowem skręcił w Puszczę Bukową. Może w cieniu drzew wyschnie, bo był dziwnie mokry. Ot taka historia bez morału :)
Po za tym droga bez sensacji. Jak grzebałem w telefonie, podczas dochodzenia do siebie mojej łydki niechcący wyłączyłem endomondo i stąd trasa w dwóch kawałkach i co ciekawe pierwsza cześć w której jechałem relatywnie szybko średnia 28,5 a druga gdzie naprawdę nie cisnąłem - średnia 25,8 i to z mniej korzystnym wiatrem . Różnica niewielka. Hmmm.
I jeszcze jeden wniosek z wczorajszej jazdy. Muszę zdecydowanie więcej pić, nawet jak mi się nie chce.
- DST 60.24km
- Czas 02:12
- VAVG 27.38km/h
- VMAX 40.10km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 172 ( 92%)
- HRavg 149 ( 80%)
- Kalorie 2200kcal
- Podjazdy 161m
- Sprzęt Rubi
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj