Niedziela, 13 lipca 2014
W pogoni za tęczą
Chwila na rower w niedzielne popołudnie. Co prawda przed 15 zaczęło padać, ale po 17 ładnie obeschło, w zasięgu wzroku brak groźnych chmurek więc raz dwa i na rower. Tym razem wybór padł na Rubi. Nie ujechałem więcej niż 15 minut a nad Jeziorem Dąbie pojawił się chmury deszczowe.
Ule i deszczowe chmurki
Kierunek wiatru, był taki, że miałem nadzieję, że mnie ominą. Niestety 5 minut po zrobieniu tego zdjęcia zaczęło padać więc ostatnie 2-3 kilometry do Lubczyny sprintem. Pod 40 km/h. Tam udało mi się schronić pod dość wątłym daszkiem przy sklepie.
A deszczyk sobie padał
Jeszcze nie skończył padać a z drugiej strony pojawiła się tęcza ... podwójna :)
która za moment przybrała jeszcze bardziej wyraźne barwy
Jak, że urok zjawiska trochę odbierała okoliczna architektura postanowiłem troszkę pogonić tęczę i poszukać bardziej spektakularnego miejsca do zdjęcia.
Niestety w kierunku Goleniowa ciągną się lasy, które skutecznie zasłoniły tęczę. W końcu udało mi się ją dopaść, przed samym Goleniowem. Niestety został już tylko kawałek.
a i zdjęcie coś nie wyszło :(
Po złapaniu tęczy powrót do domu troszkę slalomem między kałużami. Po drodze jeszcze fotka zmokniętych bocianków
Wyszło słoneczko to się suszymy
Im bliżej domu tym bardziej sucho i okazało się, że gdzieś 5 km od domu już nie spadła ani kropla. Nie żałuję jednak, bo jak nie było by deszczu to nie było by tęczy.
Powrót pod dość solidny wiatr, w całkiem niezłym jak dla mnie tempie rzędu 26-28 km/h, przy rozsądnym pulsie około 150.
Ule i deszczowe chmurki
Kierunek wiatru, był taki, że miałem nadzieję, że mnie ominą. Niestety 5 minut po zrobieniu tego zdjęcia zaczęło padać więc ostatnie 2-3 kilometry do Lubczyny sprintem. Pod 40 km/h. Tam udało mi się schronić pod dość wątłym daszkiem przy sklepie.
A deszczyk sobie padał
Jeszcze nie skończył padać a z drugiej strony pojawiła się tęcza ... podwójna :)
która za moment przybrała jeszcze bardziej wyraźne barwy
Jak, że urok zjawiska trochę odbierała okoliczna architektura postanowiłem troszkę pogonić tęczę i poszukać bardziej spektakularnego miejsca do zdjęcia.
Niestety w kierunku Goleniowa ciągną się lasy, które skutecznie zasłoniły tęczę. W końcu udało mi się ją dopaść, przed samym Goleniowem. Niestety został już tylko kawałek.
a i zdjęcie coś nie wyszło :(
Po złapaniu tęczy powrót do domu troszkę slalomem między kałużami. Po drodze jeszcze fotka zmokniętych bocianków
Wyszło słoneczko to się suszymy
Im bliżej domu tym bardziej sucho i okazało się, że gdzieś 5 km od domu już nie spadła ani kropla. Nie żałuję jednak, bo jak nie było by deszczu to nie było by tęczy.
Powrót pod dość solidny wiatr, w całkiem niezłym jak dla mnie tempie rzędu 26-28 km/h, przy rozsądnym pulsie około 150.
- DST 48.27km
- Czas 01:45
- VAVG 27.58km/h
- VMAX 36.40km/h
- Temperatura 21.0°C
- HRmax 172 ( 92%)
- HRavg 148 ( 79%)
- Kalorie 1560kcal
- Podjazdy 114m
- Sprzęt Rubi
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj