Piątek, 20 czerwca 2014
Dookoła Rugii z Gryfusem Dzień I
zięki uprzejmości Klubu Rowerowego Gryfus udało mi się zaliczyć wspaniałą wyprawę. 300 km i 3 mln wrażeń. Dziękuję.
III Wyjazd Rowerowy Dookoła Rugii zorganizowany przez Gryfusa miał formułę otwartą i każdy miłośnik wycieczek rowerowych miał szansę poznać tą wyspę. Poznać to mało powiedziane. Zgłębić, spenetrować odetchnąć jej klimatem. To wszystko dzięki organizatorom, a szczególne Pawłowi, którzy spontanicznie podzielili się ze wszystkim swoją pasją, znajomością, ba może nawet miłością do tej wyspy. Nie było tylko gładkich asfaltów i plażingu. Był bruk, piach, szuter aby tylko zobaczyć więcej i piękniej :). To tyle tytułem wstępu, a teraz do meritum :)
Nasza trasa © Gryfus
Pobudka 2.30. Jakieś barbarzyństwo - jak można wstać o tej godzinie, zasypiając o pierwszej. Nawet śniadania nie zjadłem, tylko zrobiłem kanapki co by je zjeść o normalnej porze śniadaniowej, gdzieś 200 km stąd. Sakwy na rower i jazda do centrum, na spotkanie grupy. Od razu mały szok, rower cięższy i szerszy niż zwykle do tego w mordewind i organizm wołający - człowiek o tej porze to się śpi a nie jedzie na rowerze!!!. Efekt: prędkość rzędu 20 km/h i ciężki oddech. Już przez chwilę myślałem, że się spóźnię ale było OK. Nawet za wcześnie zajechałem.
Spotkanie o świcie ©Gryfus
Na miejscu okazało się, że jedzie kilka osób, które miałem okazję poznać na objeździe zalewu. Załadunek rowerów przyczepę, nas do autobusu i kierunek Stralsund. Podczas jazdy była okazja, aby trochę się przedrzemać. Po 200 km drzemki wyładunek pod dworcem w Stralsundzie, kanapka na śniadania i jazda :).
Przez stary most na Rugie, kawałek asfaltem i w pola :) gruntówkami wzdłuż wybrzeża. Od razu zaatakowało mnie piękno przyrody i nietypowa architektura, nowe domy kryte strzechą. I tak sobie jechaliśmy przez łąki, pola i lasy. Mijając urokliwe wioski, przystanie i zatoczki.
Na trasie©Gryfus
Zatoczka :)
Widok z wieży widokowej na plażę.... naturystów
Po drodze postoje a to na fishbułę, a to na siku, a to bo akurat jest ładnie.
I tak w nieśpiesznym tempie dojechaliśmy do Sellin. Urokliwe miasteczko z niezapomnianym molem.
Na molo w Sellin©Gryfus
Z Sellin kierunek na Prore, gdzie mieliśmy nocleg. Po drodze dość hardokorowa wspinaczka na wzgórze aby obejrzeć pałacyk myśliwski.
Szczęśliwi zdobywcy pałacyku©Gryfus
I w końcu po 110 km dotarliśmy do Prory czyli gigantycznego nazistowskiego ośrodka wypoczynkowy nad Bałtykiem. Nazimu już nie ma ale ośrodek został, coś z 3,5 km budynku non stop. Wyremontowana i przeznaczona na hostel jest tylko niewielka cześć.
Pobudka w środku nocy, 110 km w nogach a humory dopisują©Gryfus
Szybki prysznic, kolacja i do łóżek aby się wyspać przed następnym dniem. A jeszcze między kolacją a spaniem chwiiiilllllaaaaa na integracyjne uzupełnienie płynów ;).
Zdobywca Rugii :)
III Wyjazd Rowerowy Dookoła Rugii zorganizowany przez Gryfusa miał formułę otwartą i każdy miłośnik wycieczek rowerowych miał szansę poznać tą wyspę. Poznać to mało powiedziane. Zgłębić, spenetrować odetchnąć jej klimatem. To wszystko dzięki organizatorom, a szczególne Pawłowi, którzy spontanicznie podzielili się ze wszystkim swoją pasją, znajomością, ba może nawet miłością do tej wyspy. Nie było tylko gładkich asfaltów i plażingu. Był bruk, piach, szuter aby tylko zobaczyć więcej i piękniej :). To tyle tytułem wstępu, a teraz do meritum :)
Nasza trasa © Gryfus
Pobudka 2.30. Jakieś barbarzyństwo - jak można wstać o tej godzinie, zasypiając o pierwszej. Nawet śniadania nie zjadłem, tylko zrobiłem kanapki co by je zjeść o normalnej porze śniadaniowej, gdzieś 200 km stąd. Sakwy na rower i jazda do centrum, na spotkanie grupy. Od razu mały szok, rower cięższy i szerszy niż zwykle do tego w mordewind i organizm wołający - człowiek o tej porze to się śpi a nie jedzie na rowerze!!!. Efekt: prędkość rzędu 20 km/h i ciężki oddech. Już przez chwilę myślałem, że się spóźnię ale było OK. Nawet za wcześnie zajechałem.
Spotkanie o świcie ©Gryfus
Na miejscu okazało się, że jedzie kilka osób, które miałem okazję poznać na objeździe zalewu. Załadunek rowerów przyczepę, nas do autobusu i kierunek Stralsund. Podczas jazdy była okazja, aby trochę się przedrzemać. Po 200 km drzemki wyładunek pod dworcem w Stralsundzie, kanapka na śniadania i jazda :).
Przez stary most na Rugie, kawałek asfaltem i w pola :) gruntówkami wzdłuż wybrzeża. Od razu zaatakowało mnie piękno przyrody i nietypowa architektura, nowe domy kryte strzechą. I tak sobie jechaliśmy przez łąki, pola i lasy. Mijając urokliwe wioski, przystanie i zatoczki.
Na trasie©Gryfus
Zatoczka :)
Widok z wieży widokowej na plażę.... naturystów
Po drodze postoje a to na fishbułę, a to na siku, a to bo akurat jest ładnie.
I tak w nieśpiesznym tempie dojechaliśmy do Sellin. Urokliwe miasteczko z niezapomnianym molem.
Na molo w Sellin©Gryfus
Z Sellin kierunek na Prore, gdzie mieliśmy nocleg. Po drodze dość hardokorowa wspinaczka na wzgórze aby obejrzeć pałacyk myśliwski.
Szczęśliwi zdobywcy pałacyku©Gryfus
I w końcu po 110 km dotarliśmy do Prory czyli gigantycznego nazistowskiego ośrodka wypoczynkowy nad Bałtykiem. Nazimu już nie ma ale ośrodek został, coś z 3,5 km budynku non stop. Wyremontowana i przeznaczona na hostel jest tylko niewielka cześć.
Pobudka w środku nocy, 110 km w nogach a humory dopisują©Gryfus
Szybki prysznic, kolacja i do łóżek aby się wyspać przed następnym dniem. A jeszcze między kolacją a spaniem chwiiiilllllaaaaa na integracyjne uzupełnienie płynów ;).
Zdobywca Rugii :)
- DST 110.00km
- Teren 60.00km
- Czas 07:33
- VAVG 14.57km/h
- VMAX 42.40km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 3750kcal
- Podjazdy 548m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentuj