Tour de natur
Tym razem grupowo, czyli 20 edycja Tour de natur, czyli wyjazd na niemiecki piknik w Criewen. Wyjazd szczecińskiej grupy organizował o koordynował Gryfus, więc była okazja zobaczyć się ze znajomymi z objazdu zalewu.
Ze względów logistycznych dołączyliśmy a Abarthem do grup dopiero w Gartz. Człowiek nie nietoperz spać kiedyś musi a i tak aby zdążyć na 8 to trzeba była wstać o 5.30.
Rano pogoda nieciekawa. Gęsta mgła, która osiadała i skraplała się na wszystkim począwszy od jezdni, po przez rower a skończywszy na okularach i kasku.
Abarh poprawie sobie widoczność
Po raz pierwszy jechałem w takiej mgle i nasunęła mi się jedna ważna refleksja. W takich warunkach standardowe światło rowerowe jest zupełnie niewidoczne. Prędzej było widać odblaskową kurtkę niż migającą lampkę. Jazda w takich warunkach normalnymi drogami jest skrajnie niebezpieczna.
Po drodze jadąc przez lasek z Mescherin do Gartz nieźle się pochlapaliśmy. Na ścieżce bardzo mokro i śmieciobłotniście.
Od Gartz jazda z całą grupą po wale już bezpieczna i bardzo przyjemna. Po drodze mgła zaczęła zanikać i zaczęło się robić bardzo ciepło.
W Schwedt na parkingu Oder Center spotkanie z niemieckimi uczestnikami "touru". Dłuższy czas na kupienie biletów, siku i opalanie :)
I w końcu ruszyliśmy do Criwem . Najpierw przejazd przez Schwedt w eskorcie niemieckiej policji w tempie masy krytycznej, a później już ścieżką po wałach.
Wycieczkowo ©Jacek Smoliński
Najazd na Schwedt ©Gryfus
W Criwen typowy niemiecki piknik. Długie ławy i stoły. Piwo i kiełbasa :). Plus możliwość zwidzenia muzeum przyrodniczego, przechadzka po parku, lody i występy artystów z teatru w Schwedt. Ot taka sielanka.
Park z żabami w okresie godowym
Po zaliczeniu atrakcji stwierdziliśmy z Abarthem, że na piwo już nie mamy ochoty, pogoda nie nastraja optymistycznie na drugą cześć dnia a i warto zobaczyć końcówkę Giro więc wracam sami.
Przy wyjeździe spotkaliśmy jeszcze inną grupą bikerów ze Szczecina i w raźnym tempie razem dokręciliśmy do Gartz. My skierowaliśmy się na Gryfino i stamtąd już po porannych śladach do domu. Sorry chłopaki, że się nie pożegnaliśmy ale jakoś tak nagle drogi nam się rozjechały.
Po drodze jeszcze mały pit stop na opłukanie zabłoconych rano rowerów. Na podjazd pod Górę Mistrzów zdążyliśmy, a deszcz się w końcu nie rozpadał.
- DST 131.68km
- Czas 06:01
- VAVG 21.89km/h
- VMAX 37.20km/h
- Temperatura 30.0°C
- Kalorie 4432kcal
- Podjazdy 282m
- Sprzęt Kellys Axis
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Mgła była faktycznie gęsta. Trendix nawet nie zauważył mnie na drodze jadąc autem do Mescherin skąd ruszył na TdN ;-)
4gotten - 10:46 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj
" Najpierw przejazd przez Schwedt w eskorcie niemieckiej policji w tempie masy krytycznej" - no coś Ty... :D
abarth - 16:34 poniedziałek, 26 maja 2014 | linkuj
Komentuj