Niedziela, 4 maja 2014
Święta tam i z powrotem
Dziś nie specjalnie chciało mi się wsiadać na rower. Widocznie wychodzi.. zmęczenie majówką. Po wczorajszym dniu spędzonym na deptaniu w rocznicę Konstytucji III Maja ogrodów i pałaców królów pruskich, którzy walnie przyczynili się do rozbiorów Polski i 450 km w samochodzie miałem lenia. Ale szkoda dnia marnować więc jednak rower z tym, że miało być spokojne i przyjemne pokręcenie.
No to może do miejscowości Święta, gdzie za Niemca była przeprawa między Goleniowem a Policami i nie trzeba było jeździć przez Szczecin... Jakoś tam jeszcze nie byłem, ze względu na dość specyficzną konfigurację terenu trudno zrobić jakąś pętelkę, chyba, że na 29-rze a nie na szosie.
Sprawdziłem prognozę - wiatr północno-zachodni - ok w jedną stronę będzie w twarz ale z powrotem będzie w plecki. No to jadę tak aby na obiadek wrócić. Wiatr rzeczywiście twarzowo-boczny mocny i zimny. Jeszcze trochę takiej jazdy i twarz będę miał ogorzałą jak marynarz albo kolesie spod monopola ;). Stałe mniej więcej 25 ot tak puls około 145 i kadencja 90.
Po drodze nic szczególnego. Dopiero gdzieś w drodze już za Goleniowem pierwsze grzyby w tym roku.
Takich drzew było kilka, byłoby na zupę dla kompani wojska :)
Walcząc z wiatrem w końcu dotarłem do celu.
Trochę dalej skończył się asfalt...
No to Rubi ma okazję pokazać, że jest Roubaix. No niestety na bruku praktycznie nie dało się jechać, zwłaszcza, na tym Bruku. Jakiś koszmar. Praktycznie samochodem tam też nie przejadę, bo zaryje podwoziem.
Okazało się za to, że nieźle sobie daje radę na piachu i trawie.
W końcu droga się skończyła...
No to do Polic nie pojedziemy
Dawna przystań - obraz nędzy i rozpaczy. Ruina okraszona gęsto śladami różnych imprez.
Ot taki smętny obraz
Po zjedzeniu kanapki powrót do domku. Tą samą trasą. Na początku dość przyjemnie - wiatr tylno boczny. Po dojechaniu do Goleniowa i skręceniu na południe zaskoczenie. Wiatr został ale tylko zachodni, czyli boczny. Nici z przyjemnej jazdy. Szczególnie, że Rubi jest jak cholera wrażliwa na boczne powiewy. No i tak sobie kręciłem. Ostatnie kilometry w... korku. Dzięki powstaniu nowego ronda majówkowicze wracający trasą alternatywną stali w 2-3 kilometrowym korku. A było kiedyś tak pięknie :). Ja oczywiście wkur...co, czyli raz z prawej raz z lewej między autami i w miarę sprawnie się przepchałem. Co prawda było i po piachu i po trawce i na czołówkę ale dało radę :), obiad czekał :)!
Szczęśliwie dotarłem. Generalnie wiatr mocno przeszkadzał i trochę zmarzłem. Droga głównie dziurawa.
No to może do miejscowości Święta, gdzie za Niemca była przeprawa między Goleniowem a Policami i nie trzeba było jeździć przez Szczecin... Jakoś tam jeszcze nie byłem, ze względu na dość specyficzną konfigurację terenu trudno zrobić jakąś pętelkę, chyba, że na 29-rze a nie na szosie.
Sprawdziłem prognozę - wiatr północno-zachodni - ok w jedną stronę będzie w twarz ale z powrotem będzie w plecki. No to jadę tak aby na obiadek wrócić. Wiatr rzeczywiście twarzowo-boczny mocny i zimny. Jeszcze trochę takiej jazdy i twarz będę miał ogorzałą jak marynarz albo kolesie spod monopola ;). Stałe mniej więcej 25 ot tak puls około 145 i kadencja 90.
Po drodze nic szczególnego. Dopiero gdzieś w drodze już za Goleniowem pierwsze grzyby w tym roku.
Takich drzew było kilka, byłoby na zupę dla kompani wojska :)
Walcząc z wiatrem w końcu dotarłem do celu.
Trochę dalej skończył się asfalt...
No to Rubi ma okazję pokazać, że jest Roubaix. No niestety na bruku praktycznie nie dało się jechać, zwłaszcza, na tym Bruku. Jakiś koszmar. Praktycznie samochodem tam też nie przejadę, bo zaryje podwoziem.
Okazało się za to, że nieźle sobie daje radę na piachu i trawie.
W końcu droga się skończyła...
No to do Polic nie pojedziemy
Dawna przystań - obraz nędzy i rozpaczy. Ruina okraszona gęsto śladami różnych imprez.
Ot taki smętny obraz
Po zjedzeniu kanapki powrót do domku. Tą samą trasą. Na początku dość przyjemnie - wiatr tylno boczny. Po dojechaniu do Goleniowa i skręceniu na południe zaskoczenie. Wiatr został ale tylko zachodni, czyli boczny. Nici z przyjemnej jazdy. Szczególnie, że Rubi jest jak cholera wrażliwa na boczne powiewy. No i tak sobie kręciłem. Ostatnie kilometry w... korku. Dzięki powstaniu nowego ronda majówkowicze wracający trasą alternatywną stali w 2-3 kilometrowym korku. A było kiedyś tak pięknie :). Ja oczywiście wkur...co, czyli raz z prawej raz z lewej między autami i w miarę sprawnie się przepchałem. Co prawda było i po piachu i po trawce i na czołówkę ale dało radę :), obiad czekał :)!
Szczęśliwie dotarłem. Generalnie wiatr mocno przeszkadzał i trochę zmarzłem. Droga głównie dziurawa.
- DST 79.44km
- Czas 03:09
- VAVG 25.22km/h
- VMAX 34.80km/h
- Temperatura 8.0°C
- HRmax 170 ( 94%)
- HRavg 147 ( 82%)
- Kalorie 2778kcal
- Podjazdy 108m
- Sprzęt Rubi
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj