Informacje

  • Wszystkie kilometry: 21929.71 km
  • Km w terenie: 3652.47 km (16.66%)
  • Czas na rowerze: 42d 02h 41m
  • Prędkość średnia: 21.70 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Follow me on Strava

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarro.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 4 stycznia 2014

Z Bani....


W okolicy w promieniu 50 km prawie wszędzie już byłem a na dalszą wyprawę nie mam jeszcze formy - więc dziś krajoznawczo ze wspomaganiem samochodowym. Od dłuższego czasu miałem ochotę przejechać się ścieżką rowerową z Bani do Swobnicy i obejrzeć pozostałości znajdującego się tam Zamku Joanitów, ale jakoś się tam nie składało. No to przyszła pora aby było z Bani :).
Axis wrzucony do bagażnika i S3 jazda do punktu startu czyli parkingu w centrum Bani. Na miejscu powitały mnie sympatyczne zwierzątka:


choinkowe sarenki

Z górki i pod górkę i już byłem na ścieżce, która wykonana została na nasypie dawnej linii kolejowe. Na początku przebiega przez pola, po czym dość szybko "wkracza" do lasu. Asfaltowa, równa i szeroka. Pięknie. No i od jesieni nie sprzątana :(

Ścieżka rowerowa a znaki drogowe

Dość szybko DDR staje się bardzo malownicza. Przez dłuższy odcinek biegnie wzdłuż szpaleru wiekowych dębów. Robi to dość niesamowite wrażenie. Po zmroku to gotowa sceneria dla horrorów.


Aleja dębowa


Jest nas tu takich paskud więcej

Niestety za chwilę bardzo nieprzyjemna niespodzianka. Jakiś wróg rowerzystów a może po prostu debilny dowcipniś potłukł szkło na ścieżce. Na odcinku jakiś 20 -30 metrów cała nawierzchnia jest regularnie nim zasypane. Więc UWAGA !!!


I tak przez kilkadziesiąt metrów

W Swobnicy DDR-ka się kończy ot tak po prostu jak bocznica kolejowa. Zjazd z nasypu wyjeżdżoną ścieżką. Dość dziwne, że nie ma normalnego zjazdu i włączenia się do ruchu. Przyszła więc pora na zamek. Dzięki życzliwym informacjom uzyskanym od tubylców raczącym się piwem pod sklepem trafiłem na miejsce jak po sznurku.
Na miejscu niespodzianka. Cerber na cholerni dłuuuuuggggim łańcuch.


Wygląda dość sympatycznie ale jak podjechałem to się tak rozpędził do mnie, że tylko go łańcuch zatrzymał. Wolałem nie sprawdzać, czy się chciał przywitać czy chapnąć. Pies wygląda dość kompetentnie i  jest w pracy, która nie polega na głaskaniu. Długość łańcuch skutecznie uniemożliwia jego ominięcie więc może bokiem....
I tu niespodzianka cerber nr dwa - ewidentnie brat pierwszego o równie dużym zasięgu łańcucha.


Poddałem się, bo nie wiadomo ilu członów cerberowej rodzinki może jeszcze czaić się w środku. Poprzestałem na oględzinach z bezpiecznej odległości.


Zamek Joanitów

Ze Swobnicy pojechałem przez Grzybno do Trzcińska Zdrój. Droga monotonna. W Trzcińsku małe zwiedzano. Wszak to miasteczko z doskonale zachowanymi murami miejskim. Przy okazji okazało się, że fajnie zadbane i zagospodarowane. 


Na rynku


Brama Chojeńska

Brama Myśliborska


Fragment murów miejskich


Deptak nad Jeziorem Trzygłowskim

Z Trzcińska kierunek na Myślibórz. Niestety już na tym etapie zrezygnowałem z dojechania do tego miasta i postanowiłem skrócić trasę. Dokuczał mi coraz większy ból w biodrze - efekt tego, że się dałem namówić koledze na bieganie dzień wcześniej. Niby tylko 14 minut biegu a układ kostno-stawowo-mięsniowy zareagował tak jakbym maraton dookoła Miedwia przejechał na składaku.
Wracając do wycieczki - dojechałem do Rowu i stamtąd powrót w kierunku Bani.


Axis w Rowie

Droga z Rowu do Bani (tylko bez skojarzeń :) ) prowadzi przez malownicze lasy z rozsianymi dość często bagienkami. Urokliwie.


Droga Rów-Banie

Jedno z licznych bagienek

Po drodze jeszcze rzut oka na kościół w Piasecznie, akurat bił dzwon o charakterystycznym, ładnym tonie. Słuch mnie nie mylił - dzwon jest z 1620 roku.


Kościół w Piasecznie - z przed 1250 roku

I dotarłem z powrotem do Bani.
Podsumowując - wycieczka pomimo, że relatywnie dość krótka bardzo interesująca. Troszkę zabytków, ładne lasy i niezmierzone pola buraków, na których pasły się ...stada łabędzi. Niestety nie udało mi się ich uwiecznić na fotkach.
Pogoda jak na styczeń rewelacyjna - co widać na zdjęciu poniżej. Wiosna :)




  • DST 47.10km
  • Czas 02:14
  • VAVG 21.09km/h
  • VMAX 31.30km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 1540kcal
  • Podjazdy 312m
  • Sprzęt Kellys Axis
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
XIV wieczne mury w Trzcińsku były odrestaurowywane w 2012 i 2013 roku. Remont obejmował naprawę i oczyszczenie muru oraz spoinowanie i uzupełnienie ubytków. Powymieniano też furty wejściowe w murze. Mało jest miast, w których zachowały się mury w całości.
Gryf
- 09:18 środa, 15 stycznia 2014 | linkuj
Fajna wycieczka.Nawet nie wiedziałem, że tam takie ciekawostki są. Może się kiedyś wybiorę.
davidbaluch
- 09:21 poniedziałek, 6 stycznia 2014 | linkuj
Fajne fotki :) Ja często posiłkuję się samochodem żeby w innych okolicach się rowerem pokręcić :)
Trendix
- 18:23 niedziela, 5 stycznia 2014 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa apust
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl